
Umarł król, niech żyje król. Zmiana władzy w Arabii Saudyjskiej ma miejsce w trudnym dla królestwa Saudów czasie – ceny ropy spadły o połowę, rośnie zagrożenie ze strony ISIS. A to wszystko dzieje się jednoczesnym przy wzroście znaczenia Iranu, który prowadzi zaawansowane rozmowy nuklearne z USA, kluczowym zachodnim sojusznikiem Arabii Saudyjskiej i którego wpływy rosną w pogrążonym w chaosie Jemenie. Mocno schorowany król Salman może nie podołać swojej roli.
REKLAMA
Przy czym, jak podkreślają komentatorzy, dla króla Salmana i jego następców polityka krajowa może okazać się większym wyzwaniem niż ta zagraniczna. Tym bardziej, że schorowany, blisko 80-letni król określany jest jako władca przejściowy. Wprawdzie wyznaczył już swojego następcę, ale w królestwie Saudów, z kilkoma tysiącami książąt, kwestia sukcesji może okazać się skomplikowana.
Wyboista jazda
Salman, rodzony brat króla Fahda i przyrodni młodszy brat zmarłego króla Abdullaha to jeden z tzw. „siódemki Saduiri”, creme de la creme saudyjskiej rodziny królewskiej. To elita elity. Schorowany Salman – mówi się o tym, że cierpi m.in. na demencję oraz że przeszedł udar mózgu – przez niemal 50 lat rządził Rijadem, przekształcając miasto w tętniącą życiem 7-milionową, atrakcyjną dla zagranicznych inwestorów metropolię. Cztery lata temu został ministrem obrony – właśnie w tym czasie królestwo dołączyło do koalicji państw prowadzącej naloty na pozycje ISIS w Syrii – zaś od pewnego czasu zastępował króla Abdullaha w pełnieniu niektórych obowiązków. W 2012 roku jego poprzednik mianował go na następcę tronu.
Salman, rodzony brat króla Fahda i przyrodni młodszy brat zmarłego króla Abdullaha to jeden z tzw. „siódemki Saduiri”, creme de la creme saudyjskiej rodziny królewskiej. To elita elity. Schorowany Salman – mówi się o tym, że cierpi m.in. na demencję oraz że przeszedł udar mózgu – przez niemal 50 lat rządził Rijadem, przekształcając miasto w tętniącą życiem 7-milionową, atrakcyjną dla zagranicznych inwestorów metropolię. Cztery lata temu został ministrem obrony – właśnie w tym czasie królestwo dołączyło do koalicji państw prowadzącej naloty na pozycje ISIS w Syrii – zaś od pewnego czasu zastępował króla Abdullaha w pełnieniu niektórych obowiązków. W 2012 roku jego poprzednik mianował go na następcę tronu.
– Będziemy kontynuować prawidłową politykę, którą Arabia Saudyjska podążała od chwili założenia królestwa – powiedział król Salman w wystąpieniu telewizyjnym apelując do muzułmanów na świecie o solidarność państw arabskich.
Coraz częściej pojawiają się jednak obawy, że – jak pisze analityk CIA Bruce Riedel – niemal 80-letni król ze względu na zły stan zdrowia może nie podołać obowiązkom. „Pamiętajmy, że Arabia Saudyjska nie jest zwykłym krajem; królestwo jest liderem świata muzułmańskiego, świata arabskiego oraz największym eksporterem ropy naftowej na świecie, jednym z głównych graczy ekonomicznych. Trzymajmy się więc, bo jazda może być wyboista”.
Jeśli nowy król naprawdę nie jest w stanie rządzić samodzielnie, powstaje pytanie, kto będzie miał realną władzę. Któryś z jego wiekowych braci czy jeden z 13 synów?
– Zależy to od tego, jakie będzie miał możliwości sprawowania władzy. Zdobycie autorytetu Abd Allaha byłoby bardzo trudne, natomiast istotniejsze jest to, czy i kto będzie go wspierał. Mówi się o Mukrinie – bracie Abd Allaha (ostatnim żyjącym nie licząc króla Salmana) lub o Mutibie – synu Abd Allaha – wyjaśnia zawiłości dynastycznej polityki Saudów dr Katarzyna Górak-Sosnowska z SHG.
Obecnie oficjalnym następcą tronu jest 69-letni książę Muqrin, brat przyrodni Salmana, który z powodu niskiego urodzenia swojej matki przez resztę rodziny traktowany jest jak outsider. Pilot i szef wywiadu, był doradcą króla w sprawach polityki międzynarodowej i kwestii bezpieczeństwa. Postrzegany jest jako postępowy i otwarty – jeśli zostanie królem, będzie pierwszym monarchą, który wykształcenie zdobył na zachodnim uniwersytecie. Następny w kolejce do tronu jest kolejny przyrodni brat zmarłego króla, książę Mohammed bin Nayef. Przyjaciel USA i bohater, który przeżył zamach fundamentalistów na swoje życie w 2009 roku.
Astronauta czy dr nauk politycznych?
Nie wiadomo jednak, jak potoczą się losy monarchii i czyje rządy nastaną po księciu Muqrinie – prawdopodobne jest, że kolejne liczne linie wnuków założyciela królestwa będą walczyć o władzę i wpływy w państwie. Prawo sukcesji tronu w Arabii Saudyjskiej nie bierze pod uwagę starszeństwa. Do tej pory władzę sprawowali synowie króla ibn Sauda, kiedy przyjdzie pora na jego licznych wnuków, trudno przewidzieć, co się wydarzy i w którą stronę skręci Arabia Saudyjska. – Trudno powiedzieć. Dużo zależy od sytuacji geopolitycznej w regionie i na świecie, a także tego, jak będzie wyglądało realne sprawowanie władzy w Królestwie – mówi dr Górak-Sosnowska.
Nie wiadomo jednak, jak potoczą się losy monarchii i czyje rządy nastaną po księciu Muqrinie – prawdopodobne jest, że kolejne liczne linie wnuków założyciela królestwa będą walczyć o władzę i wpływy w państwie. Prawo sukcesji tronu w Arabii Saudyjskiej nie bierze pod uwagę starszeństwa. Do tej pory władzę sprawowali synowie króla ibn Sauda, kiedy przyjdzie pora na jego licznych wnuków, trudno przewidzieć, co się wydarzy i w którą stronę skręci Arabia Saudyjska. – Trudno powiedzieć. Dużo zależy od sytuacji geopolitycznej w regionie i na świecie, a także tego, jak będzie wyglądało realne sprawowanie władzy w Królestwie – mówi dr Górak-Sosnowska.
Komentatorzy wśród tych osób, których wpływy będą rosnąć, wymieniają syna króla Salmana Muhammada, Sultana, który jest astronautą oraz Faisala, gubernatora Medyny z doktoratem z nauk politycznych. Czy któryś z nich jest przyszłym królem Arabii Saudyjskiej czy będą musieli ustąpić w obliczu ambicji wujów? Dr Katarzyna Górak-Sosnowska tłumaczy, że nie należy spodziewać się spisków i prawdziwej walki o władzę, bo prawdopodobnie wszystko rozegra się w kuluarowych rozgrywkach lobbystów.
Niezależnie od tego, jak potoczą się losy dynastii Saudów, jedno jest pewne – ceniony na świecie za swoje umiarkowane reformy król Abdullah zostawił swojemu następcy trudne zadanie poradzenia sobie ze wzrostem potęgi Państwa Islamskiego, chaosem w sąsiednim Jemenie, ambitnym Iranem oraz polityką naftową.
To, jaki kierunek obierze w kwestiach politycznych i obyczajowych, będzie miało wpływ na rozgrywki geopolityczne na całym świecie. Na razie reform chyba nie należy się spodziewać. Jak mówi cytowany przez „The Globe and Mail” Ali Alyami, założyciel Centrum dla Demokracji i Praw Człowieka w Arabii Saudyjskiej, król Salman „myśli tak, jak myślało się 250 lat temu... jest przeciw jakimkolwiek reformom”.
