Szok polskiego inwestora: Ceni się każde miejsce pracy, zagwarantowali stałe podatki, urząd pracy dostarczył przeszkolonych pracowników, urzędnicy, strażacy i ochrona środowiska nie piętrzą przeszkód. Sami pytają, co mogą dla mnie zrobić. Budowa fabryki tańsza niż w Polsce. 3 mln dolarów grantu na dobry początek.
Krzysztof Jabłoński to założyciel i główny udziałowiec Korona Candles z Wielunia, jednego z największych producentów świec zapachowych w Europie. Miliony swoich produktów sprzedaje poprzez sieć Ikea. Ponieważ Szwedzi inwestują ostatnio w USA, również i Polak wybrał się za ocean. Dokładnie do liczącego niespełna 2,5 tys. miasteczka Dublin, w hrabstwie Pulaski, w stanie w Wirginia. Niemiecka fabryka produkująca tam klocki hamulcowe zbankrutowała na samym początku kryzysu finansowego z 2008 roku. Kiedy zjawił się Polak gotów wskrzesić biznes i zatrudnić 170 osób, przyjęto go z honorami.
Jabłoński nawet nie liczy ile razy poklepywano go po plecach na publicznych konferencjach. Na jedną z nich przyleciał gubernator Virginii, który przedstawił inwestora dziennikarzom. – Miałem wrażenie, że to nie było nic szczególnego, zaaranżowanego specjalnie dla mnie. Taki jest szacunek do inwestorów tworzących nowe miejsca pracy – opowiada biznesmen. – Byłem w szoku kiedy już na pierwszym spotkaniu obecny był szef straży pożarnej i urzędnik odpowiedzialny za ochronę środowiska oraz przedstawiciel urzędu pracy. Zaprezentowano dokładny plan rozpoczęcia inwestycji, zasoby pracownicze, wszelkie interesujące mnie stawki płac itd.
Można by podejrzewać, że „gościnność” wynika z chęci upiększania rzeczywistości i koloryzowania. Żeby nie było wątpliwości, Jabłoński został zawieziony do kilku innych lokalnych przedsiębiorców, którzy już bez świadków opowiedzieli jak się robi biznes w Dublinie. W Wieluniu Jabłoński miał problem z wynegocjowaniem z władzami, aby pod fabryką zatrudniającą 900 osób powstała pętla autobusowa. Propozycję, że udostępni fragment własnej działki uznano za korupcjogenną.
Patriotyzm zakupowy
Dlaczego Jabłoński uruchomił produkcję w USA? Amerykanie premiują firmy, które produkują w Stanach Zjednoczonych, zwłaszcza od czasu kryzysu finansowego docenia się wartość miejsc pracy i znaczenie rodzimego przemysłu. – Kiedy chciałem rozpocząć sprzedaż na tym największym na świecie rynku świec zapachowych, nie mogłem bezpośrednio przebić się do odbiorców. Handlowcy jednej z dużych amerykańskich firm odsyłali mnie do biura w w Hongkongu (dla producentów azjatyckich) albo do Florencji (biuro dla firm z Europy). A tam oferowano gorsze warunki – opowiada przedsiębiorca.
– W Wallmarcie producent amerykański dostanie więcej miejsca na półce niż importer. Menedżerowie tej sieci nie chcą ponosić kosztów magazynowania. Chcą dostaw, tyle ile trzeba „on time”. Import jest bezwładny, bo chińskie świeczki płyną statkiem 3 tygodnie. Amerykanie twierdzą, że lokalny producent szybciej zagospodaruje półki i będzie odpowiadał na lokalne potrzeby. W sumie żeby podpisać kontrakty z Wallmartem i Ikeą najbardziej opłacało mi stworzyć produkty made in USA – mówi dalej szef Korony.
Tymczasem w Polsce… w przetarg na autobusy elektryczne dla Warszawy wygrała firma chińska, bo produkuje najtaniej. Dopiero po medialnej awanturze urzędnicy stwierdzili, że można inaczej
Podatki i opłaty
Szef Korona Candles podpisał w władzami kontrakt inwestorski, w którym urzędnicy gwarantują, że aktualne stawki podatków lokalnych, stanowych i innych danin pozostaną bez zmian. – To pewność prowadzenia biznesu. Dziś opłaca mi się działać w USA i gdyby podwyżki jakichkolwiek danin miały te sytuację zmienić, zobowiązano się zrefundować różnicę – mówi dalej Jabłoński.
W Polsce w 2011 roku tylko chwilowo, „na jeden rok” podniesiono stawkę VAT z 22 do 23 proc., uzasadniając to kryzysem finansów i spadającymi wpływami budżetowymi. Chwila trwa do dziś – piąty rok. Ewentualne ulgi podatkowe zyskują lub tracą różne produkty, a to kawa z mlekiem, a to przekąski z orzechami czy samochody z kratką. Przepisy o VAT zmieniały się ponad 1000 razy co wpływa na opłacalność biznesu. Wraz ze wzrostem płacy minimalnej rosną składki ubezpieczeń i ZUS. Podatek gruntowy gminni radni zazwyczaj podnoszą do maksymalnej stawki określonej rozporządzeniem.
Wieluń droższy niż Wirginia
Krzysztof Jabłoński: – W marcu 2014 rozpoczęliśmy sprzątanie i remont hali fabrycznej, a w listopadzie wyjechały stamtąd pierwsze samochody z towarem. Takie tempo w Polsce nie byłoby możliwe ze względu na liczbę koniecznych zgód i procedur wymaganych od inwestora – ocenia.
Podkreśla, że kiedy firma rozpoczęła nabór pracowników, lokalny urząd pracy zobowiązał, że w 6 tygodni znajdzie kandydatów wśród bezrobotnych, a potem na własny koszt przeszkoli ich z obsługi wózków widłowych, obsługi maszyn sterujących produkcją itd. Całkiem nie do pomyślenia w Polsce.
Ostatecznie uruchomienie produkcji kosztowało Jabłońskiego 18 mln dolarów. Dodatkowo 3 milionami wsparły przedsięwzięcie lokalne władze. – Mówimy o cenach z amerykańskiej prowincji, jednak w rodzimym Wieluniu za taką kwotę nie kupiłbym nawet działki potrzebnej pod budowę podobnego zakładu – mówi przedsiębiorca.
Również w Wieluniu Korona korzysta z dofinansowania, głównie z unijnych programów wspierających inwestycje i innowacje. I tu różnica jest znacząca. Rozliczenie eurodotacji to w Polsce biurokratyczna mitręga. W USA to zmartwienie tego, który daje. Dlatego pewnego dnia urzędnicy z amerykańskiego Dublina odwiedzili Korona Candles w Wieluniu – obejrzeli firmę od podszewki, sprawdzili, czy aby nie bankrut. Następnie udostępnili pieniądze życząc "Good luck".