Paryż słynie z pięknych bulwarów nad Sekwaną, Berlin kusi plażami nad Sprewą. A Wisła? Warszawiacy lubią na nią narzekać, że brudna, że zaniedbana i niebezpieczna. Miasto przez wiele lat usilnie odwracało się od swojej rzeki, choć płynie ona w jego samym sercu. Na szczęście Wisła wraca do łask. Mój redakcyjny kolega wykąpał się w niej kilka dni temu, ja odwiedziłam dziś jedną z praskich plaż. Za tydzień otwiera się miasto-cypel. Będą tam sklepy, galerie i moc innych atrakcji. Dajmy jej drugą szansę. Zakochaj się w Wiśle.
Mój tata nauczył się pływać na jednej z nadwiślańskich plaż. Z rozrzewnieniem zawsze oglądałam zdjęcia z dawnych lat pokazujące Warszawiaków wypoczywających nad rzeką. W moim dzieciństwie nie było miejsca na Wisłę. Rzeka była brudna, plaże zaniedbane a nieliczne barki przycumowane przy brzegu obskurne. Do niedawna jeszcze bałam się wieczorem zapuścić na przybrzeżne tereny, mimo że mieszkałam tuż, tuż, na warszawskim Żoliborzu. Od kiedy przeprowadziłam się na praską stronę, zaczęłam baczniej przyglądać się Wiśle. Odkryłam prawobrzeżne plaże, które podczas tegorocznej majówki szczelnie zapełniły się ludźmi, zobaczyłam ścieżkę rowerową, którą ma miły, wakacyjny klimat, poznałam bary, gdzie na piasku można grac w rakietkę i opalać się sącząc piwo. Doceniłam urok Wisły.
Oczywiście, wiele jest jeszcze wokół rzeki do zrobienia. Wciąż jest miejscem, które trzeba odkrywać i nauczyć się akceptować. Nadal nie można się w niej kąpać, choć jak widać po moim redakcyjnym koledze, nie grozi to śmiercią. Wciąż dużą część lewego brzegu zajmują barki i niezbyt ładne ogródki piwne, ale to też powoli się zmienia. Brakuje też przyjaznej architektury i atrakcji. Zamiast jednak narzekać na Wisłę i tęsknie patrzeć na naszych zachodnich sąsiadów, którzy zawłaszczyli sobie swoje rzeki, warto poszukać plusów, bo jest ich co roku coraz więcej.
Wisła to przede wszystkim Przemek Pasek i jego fundacja „Ja Wisła”, która od kilku lat czynnie działa na rzecz naszej rzeki. Fundacja organizuje spływy, otwiera latem kino pod mostem Łazienkowskim, organizuje imprezy „na wodzie” i spotkania kulturalne na brzegu. W sezonie wiosenno-letnim codziennie coś się tam dzieje. Ostatnio Przemek organizował majówkę na Wiśle. Razem z dziesięcioma ochotnikami wybrał się na tygodniowy spływ. Spali w namiotach na brzegu rzeki, odwiedzali zapomniane miejsca, podglądali ptaki. Wisła to przecież nie tylko miejsce, do którego wypuszczane są ścieki, to także rzeka, która toczy normalne życie, mieszkają w niej zwierzęta, rosną wokół niej rośliny. „Ja Wisła”, która powstała z miłości do Wisły, ma na celu odczarowanie mitów, które wokół niej urosły.
Nadrzeczny klimat odczarowuje również „Cud nad Wisłą”, czyli bar, który ulokował się w okolicach mostu Świętokrzyskiego. Latem to jedno z przyjemniejszych miejsc na relaks i imprezę. Położony tuż nad rzeką lokal, nijak nie przypomina innych nadwiślańskich barów. „Cud nad Wisłą” to mały, szklany kubik, w którym mieści się bar, drewniana scena, na której wieczorami odbywają się koncerty i morze leżaków, na których można opalać się za dnia i odpoczywać nocą. Podobny charakter ma praska „La Playa”, która oprócz relaksu oferuje również aktywny wypoczynek. Na terenie baru znajdują się boiska do siatkówki, gdzie można zagrać w piłkę plażową, albo badmintona. „La Playa” to jednak nie jedyne miejsce, które kusi „aktywnych”. W Porcie Wisła znajdującym się na lewym brzegu na amatorów sportu czekają nie tylko boiska i sprzęt, ale również ścianka wspinaczkowa. Na leniwych natomiast czekają leżaki.
Opalać się z resztą można już po każdej stronie, bo każda doczekała się swoich plaż. Jeśli trudno się wam zdecydować, która lepsza, możecie zostać na promie. Właśnie ruszyły cztery darmowe promy, Połączą oba brzegi między Łomiankami i Tarchominem oraz w trzech miejscach w centrum: przy Starówce, Stadionie Narodowym i między Płytą Desantu a Saską Kępą. Stateczki o wdzięcznych nazwach, „Pliszka”, „Inka” i „Turkawaka” zabierają na swój pokład do 12 osób z rowerami.
Najwięcej jednak atrakcji szykuje się na przyszły piątek, w związku z otwarciem Miasta-Cypel. Powstałe w okolicach portu Czerniakowskiego centrum kulturalne, będzie zapewne najgorętszym punktem tego lata. W „mieście” będzie nie tylko plaża, ale również eko-delikatesy, kontenery ze sztuką, sklepy i elementy wesołego miasteczka. Otwierające się inicjatywy wokół Wisły, to dowód na to, że Warszawiakom nasza rzeka nie jest obojętna. Zamiast więc narzekać, ruszajmy nad Wisłę. Dzikie plaże są lepsze od niemiłosiernie drogich kawiarenek nad Sekwaną i ciekawsze od berlińskich „stref wypoczynku”. Ja przynajmniej mam zamiar tegoroczne lato spędzić nad rzeką. W końcu mam tu wszystko i kino, i imprezę, i fitness i nawet tramwaj wodny prosto pod dom. Żyć nie umierać.