
Chciał pracujących sobót, odmówił darmowej zupy pracownikom biur, a nagrody i premie mają być wypłacane, o ile w firmie będą zyski, a nie straty. Jarosław Zagórowski, prezes JSW walczy z groteskowymi przywilejami górników. Polegnie w starciu ze związkowcami?
21 stycznia Zagórowski obciął kolejne przywileje górnicze. Były groteskowe i abstrakcyjne jak na firmę mającą 302 mln zł strat (dane po III kwartałach wrzesień 2013). Według prezesa, związki różnymi protestami sprzed lat wymusiły na zarządzających by 14. pensja zamiast nagrodą z zysku, była stałym elementem rocznego wynagrodzenia. Średnia płaca z JSW to 8,4 tys. brutto miesięcznie, a pracownicy kopalni chcą podwyżek nawet gdy spółka przynosi straty. Górnicy żyją wspomnieniem po czasach węglowej prosperity, kiedy wydobywany w JSW węgiel koksujący kosztował ponad 300 dolarów za tonę. Teraz kosztuje 120 dolarów. Spółki nie stać na wypłatę 170 mln zł ekstra premii. Z tego samego powodu Zagórowski ciachnął wydatki na deputaty węglowe. Zamiast 8 ton darmowego węgla (ewentualnie ekwiwalentu w gotówce) górnicy mieli otrzymać 4 tony, a pracownicy na powierzchni 2 tony.
Gniew ludu wzbudziła propozycja pracy w sobotę. W wolne dni kopalnie i tak muszą być utrzymywane w ruchu, wentylowane itd.. A to koszty. Prezes zaproponował by tak zreorganizować 5-dniowy tydzień pracy, aby część pracowników przychodziła na szychty w soboty - ale z zachowaniem 5 dniowego tygodnia pracy.
– Kopalnie nie są prywatną własnością związkowców – to słowa Zagórowskiego powtarzane wielokrotnie w mediach. Niby prawda, ale w kopalniach JSW związki zawodowe zachowują się jakby były robotniczymi radami, które mają prawo wtrącać się do zarządzania giełdową spółką. W 2008 roku liderzy związkowi żądali, aby 1,5 mld złotych rezerw jakie zgromadziła JSW zamiast na inwestycje przeznaczyć na wypłaty, bo "podrożało jedzenie w sklepach". Zorganizowali 45-dniowy strajk - wówczas najdłuższy w górnictwie.
Lider związkowy dlatego jest liderem, że ma przynajmniej 150 członków. Jeśli miałby choć jednego mniej, musi wrócić do pracy. A więc włożyć gumiaki i zjechać na dół. Mamy w Jastrzębiu ludzi, którzy już od 20 lat są liderami związkowymi. Oni nie mają alternatywy w swoim życiu zawodowym, więc zrobią wszystko, żeby pracownicy im się nie wypisywali. Bo wtedy będą musieli wrócić do pracy, a to strasznie boli.
To akurat prawda. To za czasów rządów PiS Jarosław Zagórowski został szefem Rady Nadzorczej, a potem prezesem spółki. Trudno jednak odmawiać mu kompetencji, górnictwem zajmuje się od 1996 roku, także jako urzędnik w Departamencie Restrukturyzacji Przemysłu Ministerstwa Gospodarki.
Aż trudno uwierzyć, że tak stanowczy i asertywny wobec związków prezes okazał się zarazem spolegliwy wobec polityków. Na stronach JSW można obejrzeć galerię zdjęć z Barbórki - gdzie trzyma się pod boki z Elżbietą Bieńkowską (przebraną w górniczy strój) oraz premierem Donaldem Tuskiem. Mieli takie uśmiechnięte miny.
