
Za nami kilka pięknych, słonecznych i upalnych dni mocno wydłużonego weekendu. Po wypoczynku przychodzi jednak czas na to, czego przy okazji wakacji i wydłużonych weekendów nie lubimy najbardziej - ostatni dzień wolnego, czyli tradycyjny czas powrotów. W związku z tym na polskich wąskich i remontowanych drogach znów będzie tłoczno i niebezpiecznie. Sprawdzamy jakich zachowań unikać i na co się przygotować, aby niedzielny powrót do domu był spokojnym i bezpiecznym zakończeniem długiego weekendu.
REKLAMA
Policja spodziewa się, że większość osób będzie wracać z weekendowych wyjazdów właśnie dzisiaj. Największe natężenie ruchu spodziewane jest w godzinach popołudniowych i wieczornych. Dlatego też funkcjonariusze apelują, aby nie odkładać podróży powrotnej na ostatnią chwilę. To jednak może pozostać tylko pustym apelem, ponieważ jak się okazuje w tłoku wracać nam raźniej. - Powrót w dużej grupie narzuca pewną dyscyplinę – uważa psycholog transportu Andrzej Tucholski - Mamy poczucie, że w dużej grupie jeden drugiego pilnuje, że w razie czego jest sporo osób, które mogą nam udzielić pomocy. Grupa daje nam poczucie bezpieczeństwa – kończy.
Zmasowane powroty ostatniego dnia w dużej mierze są spowodowane tym, że chcemy do maksimum wykorzystać każdą wolną chwilę. Wiele czasu każdego dnia spędzamy w pracy, na czym często cierpi nasza rodzina. Dlatego też, gdy już uda nam się gdzieś wyjechać, to staramy się wykorzystać ten czas do maksimum. Trzeba jednak o kilku rzeczach pamiętać.
Nie na ostatnią chwilę
- Powinniśmy zaplanować podróż tak, aby nie było potrzeby pojawienia się w konkretnym miejscu o konkretnej godzinie. Dojedziemy na miejsce, kiedy dojedziemy – przypomina Piotr Frankowski, pierwszy redaktor naczelny polskiej edycji TopGear. Do tego głosu przyłącza się również policja, która przypomina, że udając się w dłuższą trasę powinniśmy zaplanować ją tak, żebyśmy mieli czas na krótkie przerwy. Szczególną uwagę powinniśmy również zwracać na rowerzystów i motocyklistów, których z każdym dniem przybywa na naszych drogach. Musimy również pamiętać o naszych predyspozycjach drogowych - Jeśli ktoś nie lubi jechać po zmroku a jest przed nim daleka trasa, to powinien wyjechać rano, tak aby cała podróż przebiegała za dnia – zaznacza Frankowski.
- Powinniśmy zaplanować podróż tak, aby nie było potrzeby pojawienia się w konkretnym miejscu o konkretnej godzinie. Dojedziemy na miejsce, kiedy dojedziemy – przypomina Piotr Frankowski, pierwszy redaktor naczelny polskiej edycji TopGear. Do tego głosu przyłącza się również policja, która przypomina, że udając się w dłuższą trasę powinniśmy zaplanować ją tak, żebyśmy mieli czas na krótkie przerwy. Szczególną uwagę powinniśmy również zwracać na rowerzystów i motocyklistów, których z każdym dniem przybywa na naszych drogach. Musimy również pamiętać o naszych predyspozycjach drogowych - Jeśli ktoś nie lubi jechać po zmroku a jest przed nim daleka trasa, to powinien wyjechać rano, tak aby cała podróż przebiegała za dnia – zaznacza Frankowski.
Podczas tegorocznej majówki, do soboty na polskich drogach doszło do 876 wypadków, w których śmierć poniosły 62 osoby a 1129 zostało rannych. Plagą polskich dróg są wciąż pijani kierowcy. - Podstawową zasadą kierowcy powinno być to, aby na dobę przed podróżą nie pić alkoholu. Nie wolno jechać z nikim pijanym - lepiej wybrać pociąg lub autobus – apeluje Piotr Frankowski. Niestety jak informuje Komenda Główna Policji od piątku - 27 kwietnia, do soboty - 5 maja zatrzymano 4644 pijanych kierowców.
Podobny, pod kątem ilości wolnych dni, majowy weekend miał miejsce w 2007 roku. Wówczas, nie licząc dnia powrotów, na polskich drogach doszło do 950 wypadków, w których zginęło 105 osób, łącznie z ostatnim dniem zatrzymano 4044 pijanych kierowców. Czyli już wiadomo, że w tym roku niestety znacznie przewyższymy statystyki sprzed 5 lat.
Problem alkoholu wciąż obecny
- Niezwykle ważna jest odpowiedzialność pasażerów za stan kierowcy. Uczestnicy podróży muszą czuć się współodpowiedzialni za stan kierującego – mówi nam Andrzej Tucholski i dodaje - Zarówno partner, jak i dzieci jadące z pijanym kierowcą są współodpowiedzialni.
Polskie przepisy za jazdę po alkoholu, jeśli jego zawartość we krwi wynosi od 0,2 do 0,5 promila przewidują karę grzywny do 5 tys. zł, karę aresztu do 30 dni oraz zakaz prowadzenia pojazdów do 3 lat. Jeśli kierowca ma we krwi powyżej 0,5 promila alkoholu wówczas grozi mu utrata prawa jazdy na 10 lat oraz kara więzienia do 2 lat. Niestety dane policyjne potwierdzają, że większość zatrzymanych pijanych kierowców ma we krwi powyżej 0,5 promila. Podobnie jest i w tym roku.
Plagą polskich dróg są nie tylko pijani kierowcy. Wielkim niebezpieczeństwem jest również brawura kierowców. Jeździmy zbyt szybko, wyprzedzamy na trzeciego, nie zwracamy uwagi na znaki itd. To wszystko powoduje, że na naszych wąskich i dziurawych drogach robi się jeszcze niebezpieczniej.
Polskie drogi zmuszają do defensywy
- Po polskich drogach trzeba jechać defensywnie – mówi Piotr Frankowski - Zakładać, to co najgorsze może się w danej sytuacji wydarzyć. Mimo że jest podwójna linia ciągła, trzeba zakładać, że ktoś może nagle zawrócić przecinając tę linię – dodaje.
- Po polskich drogach trzeba jechać defensywnie – mówi Piotr Frankowski - Zakładać, to co najgorsze może się w danej sytuacji wydarzyć. Mimo że jest podwójna linia ciągła, trzeba zakładać, że ktoś może nagle zawrócić przecinając tę linię – dodaje.
Fatalna jakość polskich dróg i nadmierna brawura kierowców znalazły potwierdzenie w specjalnym raporcie Komisji Europejskiej. Polskie drogi zostały w nim w roku 2011 określone jako najbardziej niebezpieczne w całej Unii Europejskiej. Rok wcześniej w tym niechlubnym zestawieniu wyprzedzały nas Grecja, Rumunia i Bułgaria. Każdego dnia na drogach Unii Europejskiej śmierć ponosi 85 osób. Polskie statystyki są dramatyczne, w ciągu ostatnich 18 lat na naszych drogach zginęło 110 tysięcy osób. Ponad milion zostało rannych.
Problemem polskich dróg są nie tylko fatalna jakość, nadmierna prędkość i alkohol. Do tych czynników trzeba jeszcze dodać wymuszenia pierwszeństwa. - Polska to wyjątkowy kraj pod tym kątem – mówi Piotr Frankowski. - W Wielkiej Brytanii kierowcy są uczeni tego, że gdy nie widzą oczu kierowcy na ulicy podporządkowanej, to i on ich nie widzi a w związku z tym może się nagle włączyć do ruchu. Są na takie zachowania przygotowani, w Polsce nie ma takich szkoleń. U nas wymusza się pierwszeństwo i to jest słabo ścigane i karane.
Na koniec warto przypomnieć, że poziom bezpieczeństwa na polskich drogach w dużej mierze zależy od nas samych, od tego, czy będziemy przewidywać zachowania innych kierowców, czy nie będziemy wykazywać się nadmierną brawurą i w końcu od tego, jak do tej podróży się przygotujemy. - Podróż to nie jest forma spędzania wolnego czasu, nie możemy jej traktować, jak piknik- dodaje psycholog transportu Andrzej Tucholski - To jest zadanie, w którym pasażerowie powinni pomagać kierowcy.