Francois Hollande i Angela Merkel na rozmowie z Władimirem Putinem spędzili wczoraj blisko pięć godzin.
Francois Hollande i Angela Merkel na rozmowie z Władimirem Putinem spędzili wczoraj blisko pięć godzin. Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta

Wstrzymanie ognia, uznanie aktualnej linii styczności wojsk i wprowadzenie do strefy konfliktu międzynarodowych sił pokojowych – to najważniejsze punkty planu nazwanego potocznie Merkel-Hollande, który wczoraj niemieckiej kanclerz i francuskiemu prezydentowi miał przedstawić na Kremlu Władimir Putin. Zachód krytykuje: Zgoda będzie oznaczała nową politykę appeasementu.

REKLAMA
Szczegóły wczorajszego spotkania nie są znane. Jak w oficjalnym komunikacie poinformował rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow, blisko pięciogodzinne spotkanie zostanie podsumowane dopiero w niedzielę wieczorem w rozmowie telefonicznej. W tej chwili wiadomo jedynie, że „było konstruktywnie”. Tym stwierdzeniem określił konsultacje zarówno Kreml, jak i Berlin oraz Paryż.
Pieskow nie wykluczył natomiast, że możliwe jest rychłe rozpoczęcie prac na wspólnym dokumentem w sprawie realizacji postanowień mińskich z września 2014. Jego zdaniem miałyby się w nim znaleźć zarówno postulaty Kijowa, Moskwy jak i te omawiane na wczorajszym spotkaniu. To w pewnym sensie nawiązanie do słów Angeli Merkel, która jeszcze przed wylotem do Moskwy podkreśliła, że rozwiązanie kryzysu na Ukrainie musi opierać się na porozumieniach z Mińska.
O sprawie pisze m.in. dziennik „Kommiersant”. Dziennik powołując się na dyplomatyczne źródła informuje, że istotą planu pokojowego wobec Ukrainy, który zachodnim przywódcom przedstawił rosyjski prezydent jest nie tylko wstrzymanie ognia, ale i uznanie aktualnej linii styczności wojsk. To by znaczyło, że zostaje ona zmieniona na korzyść samozwańczych Donieckiej (DRL) i Ługańskiej Republiki Ludowej (ŁRL) w stosunku do tego, co ustalono w porozumieniach mińskich. W zamian za to, Moskwa miałaby zagwarantować, że w przyszłości powstrzyma się od kolejnych roszczeń terytorialnych.
Ewentualne ustępstwa to cios dla niedawnych ustaleń szefów dyplomacji unijnych państw, którzy na nadzwyczajnym spotkaniu w Brukseli jednogłośnie zdecydowali o przedłużeniu – do września – i rozszerzeniu sankcji wobec Rosji. Komisja Europejska do 9 lutego ma przygotować zestawienie nazwisk i firm, które trafią na tzw. czarną listę. Z kolei na szczycie 12 lutego Unia Europejska ma zająć się kwestią zaostrzenia sankcji gospodarczych wobec Rosji.
Plan, potoczne nazwany Merkel-Hollande, ostro skrytykował już republikański senator John McCain, który politykę Angeli Merkel porównał do polityki „appeasementu” stosowanej jeszcze przed II wojną światową wobec Hitlera. Te słowa zbulwersowały tak niemiecką opinię publiczną jak i partię rządzącą – CDU. Jej sekretarz generalny, Peter Tauber, zażądał już od McCaina oficjalnych przeprosin dla Merkel.
logo
Fot. Twitter
Tak zwana polityka ustępstw, jaką w latach 30. ubiegłego wieku wobec III Rzeszy stosowała Wielka Brytania, uważana jest za istotny przyczynek dla ostatecznego wybuchu II wojny światowej. Jej symbolem jest tzw. dyktat monachijski z września 1938 r., w którym Niemcy, Włochy, Wielka Brytania i Francja decydowały o aneksji Czechosłowacji przez Niemcy.
Sama Angela Merkel na dzisiejszym wystąpieniu w Monachium okazała już dużo mniejszy entuzjazm. Nie mówiła już, że "rozmowy były konstruktywne", zdradziła natomiast, że nie jest pewna czy rozmowy z Władimirem Putinem przyniosą jakiekolwiek efekty. – Po Mińsku zostaliśmy pozbawieni iluzji. (...) Jestem jednak zdania, że trzeba ciągle próbować.
Niemiecka kanclerz podkreśliła jednocześnie, że Zachód nie chciał i nadal nie chce konfrontacji z Rosją a działania militarne nie są w stanie ostatecznie rozwiązać kryzysu ukraińskiego.
Źródło: TVN24.pl