Polskie siatkarki były bliskie upragnionego celu. Dotarły do finału silnie obsadzonego olimpijskiego turnieju kwalifikacyjnego w tureckiej Ankarze. Niestety, w decydującym meczu nie zagrały na miarę swoich możliwości. Seryjnie popełniały błędy i nie były w stanie zagrozić lepiej dysponowanym reprezentantkom Turcji.
Przed rozpoczęciem tureckich zawodów nie wielu spodziewało się, iż nasze siatkarki dojdą w nich aż tak daleko. Nie miały szczęścia w losowaniu. Już w fazie grupowej musiały rywalizować z nieprzewidywalnymi Holenderkami, Mistrzyniami Europy – Serbkami oraz Mistrzyniami Świata – Rosjankami. Po cichu liczyliśmy, że nasze zawodniczki sprawią jednak miłą niespodziankę. Choć także sam regulamin imprezy wysoko stawiał poprzeczkę naszym dziewczynom. By awansować na igrzyska musiały wyjść z grupy, a potem wygrać swój półfinał i finał.
- Właściwie impreza w Ankarze to takie „małe Mistrzostwa Europy”. Ale mimo tego, nasze dziewczyny absolutnie nie stoją na straconej pozycji - zapewniała przed rozpoczęciem kwalifikacji do Londynu Magdalena Śliwa w wywiadzie dla naTemat.
Polki zaskoczyły nie tylko rywalki, ale i chyba swoich kibiców. Jeśli zwycięstwa nad Holenderkami(3:1) mogliśmy się oczekiwać, to dramatycznych i zakończonych sukcesami bojów z Serbkami(3:2) i Rosjankami(3:2) niewielu się spodziewało. Następnie ograły Niemki 3:1 i z dużą gracją awansowały do finału.
Podbudowane świetną passą Polki czekało dziś jednak najtrudniejsze zadanie. W decydującym meczu zmierzyły się bowiem z gospodyniami, które niespodziewanie w drugim półfinale wyeliminowały Rosjanki.
Mecz z Turczynkami Polki rozpoczęły z „wysokiego C”. Szybko wyszły na prowadzenie i na pierwszą przerwę techniczą schodziły prowadząc 8:6. Nie przestraszyły się żywiołowo reagującej miejscowej publiczności, która w charakterystyczny sposób dopingowała swoje zawodniczki.
Gospodynie początkowo grały niedokładnie i łatwo oddawały nam punkty. Ale w połowie seta udało im się odrobić straty. Ich atakaująca, Neslihan, grała jednak na tyle chimerycznie, iż nie była w stanie wypracować drużynie przewagi. Po celnym i mocnym zbiciu, przytrafiały jej się proste błędy w ataku.
Po drugiej przerwie technicznej zawodniczki Alojzego Świderka postanowiły wziąć sprawę w swoje ręce. W efekcie, uzyskały dwupunktową przewagę, której niestety nie potrafiły dowieźć do końca seta. Turczynki wpierw zmniejszły straty, a następnie po prostych błędach polskich siatkarek, wygrały pierwszą partię. W końcówce Polkom zdecydowanie zabrakło zimnej krwi. Bo jak inaczej wytłumaczyć zachowanie Katarzyny Skorupy, która przełożyła ręce nad siatką , duże "pudło" Okuniewskiej w ataku, czy nieporozumienia w obronie. Turczynki ostatecznie wygrały tę odsłonę 25:22.
Drugi set był początkowo bardzo wyrównany. Punkt za punkty, a raczej błąd za błąd. Jednak to przestój Polek trwał dłużej niż rywalek, które w pewnym momencie wyszły na prowadzenie 17:12. W międzyczasie słabo dysponowaną Katarzynę Skowrońską zastąpiła na boisku Joanna Kaczor. Zawodniczka zespołu Muszynianka Fakro Muszyna próbowała pociągnąć grę naszego zespołu i zmobilizować koleżanki. Niestety, co zdobywały one ciężko wywalczony punkt, to następnie łatwo psuły zagrywkę. Kiepsko funkcjonował nasz blok, zbyt łatwo Turczynki wypracowywały przewagę.
Niespodziewanie jednak gospodynie zaczęły się gubić, zaczęły mieć problemy z przyjęciem. Z 23:19 dla nich, zrobiło się tylko 23:22 .Wydawało się, iż w Polki wstąpiły nowe siły. Niestety rywalki nie pozwoliły sobie do reszty odebrać prowadzenia. Zdobyły dwa punkty z rzędu i wygrały drugiego seta 25:22. Piłkę setową wykorzystały w bardzo efektowny sposób - zagrywając asa serwisowego.
Trzecia partia nie zaczęła się po myśli naszych zawodniczek. Turczynki weszły na boisko z wielkim animuszem i prowadziły już 7:3. Nie demonstrowały dziś wielkiej formy, dlatego po raz kolejny naszym siatkarkom udało się „dojśc” przeciwniczki. W środku seta odżyła Izabela Żebrowska, która biła mocno i celnie.
Cóż z tego ,skoro po kilku dobrze zagranych akcjach, znów nadeszła seria błędów. Pomyłka Skorupy, zablokowana Anna Werblińska i Turczynki odjechały na 16:12. Widząc nieporadność rywalek, z każdą kolejną piłką grały coraz pewniej. Wyszły na prowadzenie 23:16. I wówczas zawodniczki Świderka próbowały ponownie rzucić się do odrabiania strat. Aktywna Skworońska zdobyła kilka punktów, ale na nic więcej nie było dziś stać Polek. Ostatecznie w trzecim secie przegrały 19:25 i w całym meczu 0:3.
Trudno nie odnieśc wrażenia, iż to spotkanie mogło i powinno potoczyć się inaczej. Turczynki nie zaprezentowały dziś „siatkówki wysokich lotów”. Niestety nasze zawodniczki też nie. W niczym nie przypominały tych dziewczyn, które kilka dni wcześniej zwycięsko wychodziły z pojedynków z Mistrzyniami Świata i Mistrzyniami Europy.
Polskich siatkarek nie zobaczymy na turnieju olimpijskim w Londynie. Impreza kwalifikacyjna w Ankarze była ostatnią okazją dla zawodniczek Alojzego Świderka, na wywalczenie wymaganej przepustki. Tym sposobem nasze zawodniczki dołączyły do piłkarzy ręcznych, którzy niedawno również nie zdołali wywalczyć prawa startu na igrzyskach.