Tusk się kończy, jak zauważa m.in. Łukasz Warzecha w "Uważam Rze". Choć kończy się już długo, i końca tego kończenia nie widać. Tylko kto ewentualnie będzie rządził Platformą po nim? Najpoważniejszym kandydatem nie jest już wymieniany w tym kontekście w zeszłym roku Grzegorz Schetyna, ale Jarosław Gowin, który powoli, zbiera swoją armię i już krystalizuje przyszły kształt PO.
Łukasz Warzecha na łamach "Uważam Rze" dowodzi, że Donald Tusk i jego władza, trzyma się na nogach jeszcze tylko "siłą inercji". Kariera premiera, według analizy publicysty, może być bliska końca, jeśli członkowie Platformy zdadzą sobie sprawę, że korzyści z tuskowej gry w propagandę sukcesu będą mniejsze niż straty powodowane tą strategią. Na koniec swojej analizy Warzecha zauważa, że "alternatywny kandydat spokojnie czeka, schowany nieco w cieniu" i "wie, że nie ma sensu zaczynać buntu dopóty, dopóki nie wyczuje, że zebrała się wystarczająca masa krytyczna niepokojów, pretensji, żalów i niezadowolenia". Kto może być tym cichym pretendentem do tronu PO? Newsweek w tekście Aleksandry Pawlickiej typuje na to miano Jarosława Gowina – przywódce frakcji konserwatywnej w partii rządzącej.
O tym jak polityczną trampoliną może być teka ministra sprawiedliwości przekonał się już Lech Kaczyński, który właśnie na tej pozycji zawiązał mit założycielski Prawa i Sprawiedliwości, oraz sam wybił się najpierw do prezydentury Warszawy, a następnie całego kraju. Chociaż Jarosław Gowin wydaje się być z pozoru lojalnym członkiem rządu, nie ustaje w wysiłkach cementowania swojej pozycji.
Ostatnio w wywiadzie dowodził, że nawet w kwestiach niezgodnych ze swoimi osobistymi poglądami będzie popierał stanowisko rządu. Jego działania na ministerialnej niwie, nie wyglądają na próby zbijania kapitału społecznego zaufania. Zajmuje się przecież głównie deregulacją, która choć raczej popierana przez większość obywateli, nie jest działaniem opatrzonym jakimiś fajerwerkami. Pawlicka pokazuje nam jednak to, czego nie widać gołym okiem – zakulisowe rozgrywki.
Ciche rozgrywki ministra
Jarosław Gowin, jak pisze "Newsweek", "co niedziela urządza w Krakowie spotkania z radnymi, którzy zdobyli mandaty dzięki jego poparciu w wyborach samorządowych". Równocześnie minister sprawiedliwości "w Warszawie co dwa tygodnie organizuje spotkania posłów konserwatywnych". Intensywność tych rozmów wydaje się znacząca. Gowin widocznie nie stara się na razie o szukanie szabel poza swoją strefą wpływów, ale umacnia to co ma – silną pozycję lokalną i we frakcji bliskiej sobie światopoglądowo.
Na ilu posłów może liczyć minister? W spotkaniach w restauracji sejmowej bierze udział 40-50 posłów, jak mówi "Newsweekowi" Jan Filip Libicki. Nie są to tylko "drugie garnitury" – pojawia się tam m.in. minister finansów Jacek Rostowski.
Gowin, który wszedł do polityki w 2005 roku za namową Jana Rokity, ma być wciąż zwolennikiem mitycznego, niezrealizowanego POPiS-u. Publicystka zauważa, że główne działania jako minister ma forsować razem z Prawem i Sprawiedliwością. To właśnie z nim, a nie z premierem, chcieli spotkać się przedstawiciele głównej partii opozycyjnej, by rozmawiać o deregulacji. Jeśli tu Gowin konstruuje wizję przyszłości polskiej polityki, to widać, że marzy mu się powrót do stricte prawicowego oblicza PO z początku jej istnienia – liberalnej gospodarczo i konserwatywnej światopoglądowo.
Ale minister sprawiedliwości nie buduje swojej siły tylko wewnątrz partii i w, na razie nieśmiałej, współpracy z PiS-em. Gowin romansuje także z ludowcami, wśród których niektórzy szeptem mówią już nawet o przyszłości w szerszej formacji ludowo-chadeckiej, jak zwierza się "Newsweekowi" Janusz Piechociński z PSL. Lider platformerskich konserwatystów ułożył sobie także dobre stosunki z mediami.
Co teraz stanie się z Gowinem? Czy dalej po cichu będzie rósł w siłę, nie nękany przez Tuska? Czy może ten spróbuje ukrócić jego zamiary? Wewnątrz partii wydaje się być jeszcze szerokie pole do zagospodarowania po osłabieniu stronnictw Grabarczyka i Schetyny. Jak jednak dalej się ta gra rozwinie? Czy w pewnym momencie policzy swoje szable i otwarcie ustawi się w opozycji do premiera, czy może poczeka, aż ten spokojnie ustąpi?