Po kilku ostrych i widowiskowych sporach przyszedł czas na miłe słowa i zapewnienia o doskonałej współpracy. Dzisiaj spotkali się Nicolas Sarkozy i David Cameron uznawani za dwóch największych wrogów spośród wszystkich unijnych przywódców. Czy to kolejny etap walki prezydenta Francji o reelekcję? Wiele na to wskazuje - dwa tygodnie temu poparcia udzieliła mu Angela Merkel, kanclerz Niemiec.
Ta wizyta była obserwowana z wielkimi emocjami. Szczególnie po pamiętnej awanturze, do jakiej doszło między Nicolasem Sarkozy'm a Jamesem Cameronem na szczycie Rady Unii Europejskiej w październiku zeszłego roku. Cameron miał wtedy usłyszeć, że Francja ma po dziurki w nosie brytyjskich rad jak ratować strefę euro. - Straciliście bardzo dobrą okazję by siedzieć cicho - przypomniał słowa swojego poprzednika Jacques'a Chiraca sprzed prawie dziewięciu laty. Pod adresem brytyjskiego premiera miało też paść "shut up!" (zamknij się). Do kolejnego sporu doszło na następnym, grudniowym szczycie w Brukseli. Wszystkie stacje telewizyjne pokazywały, jak przywódcy mijając się w sali obrad nie przywitali się tak wylewnie jak z innymi, a jedynie z marsowymi minami klepnęli się po ramieniu.
Dziś na wspólnej konferencji prasowej zapewniali o znakomitych relacjach. Mówili, że nieporozumienia między nimi były sporami czysto politycznymi i nigdy nie przerodziły się w osobisty konflikt. Wydaje się, że cel spotkania, czyli wprowadzenie bardziej serdecznych relacji obustronnych, został osiągnięty. Sarkozy mówił o Cameronie, że to "bardzo dzielny człowiek". Brytyjski premier odwdzięczył się mówiąc "podziwiam odwagę Nicolasa Sarkozy'ego. Myślę, że osiągnął wspaniałe rzeczy". Zapewnił też, że popiera jego starania o reelekcję, jednak w przeciwieństwie do kanclerz Niemiec Angeli Merkel nie będzie aktywnie angażował się w kampanię.
Poza wymianą uprzejmości rozmawiano też o zasadniczych sprawach, którym poświęcony był szczyt. Podpisano porozumienie, które ma być podstawą do współpracy w zakresie wykorzystania energii nuklearnej. Podsumowano również akcję w Libii, w której uczestniczyli żołnierze z Francji i Wielkiej Brytanii.