
Porozumienie zawarte wczoraj w Mińsku znalazło się pod obstrzałem krytyki byłych doradców rosyjskiego prezydenta. Zdaniem ekspertów ustalenia zapisane w dokumencie dają Putinowi wszystko to, na czym mu zależało, nie nakładając na niego żadnych zobowiązań. Te ostatnie w całości spadły na Ukrainę. Chodzi m.in. o konieczność uznania przez Mińsk "terrorystycznego reżimu" w Donbasie.
REKLAMA
Putin natomiast nie musi nic, a może o wiele więcej niż jeszcze kilka dni temu. Porozumie mińskie przerwało m.in. narastającą od szczytu G20 w Brisbane międzynarodową izolację kremlowskiego reżimu, Rosja nie została uznana za stronę konfliktu, a tym samym nie uznano również agresji rosyjskiej przeciwko Ukrainie, nie osądzono obecności rosyjskich wojsk na terytorium Ukrainy ani nie ustanowiono żądania ich wyprowadzenia. Nie wspomniano też słowem o okupacji Krymu i zrezygnowano z możliwego wprowadzenia nowych sankcji ekonomicznych wobec Kremla. W dodatku w porozumieniu zagwarantowano kontynuację przenikania na Ukrainę rosyjskich "konwojów humanitarnych".
Jedyny pozytywnie oceniany postulat to ten dotyczący wstrzymania ognia i odsunięcia od siebie stron konfliktu. – To daje szansę na zatrzymanie przelewu krwi, śmierci Rosjan i Ukraińców, cywilów, ochotników, wojskowych – piszą były doradca Władimira Putina Andriej Iłłarionow i politolog Andriej Piontkowski. Zwracają jednocześnie uwagę na wyznaczenie daty rozejmu. Tę ustalono na 15 lutego. Zdaniem ekspertów, trzy doby zwłoki dają Putinowi możliwość prowokacji.
Zdaniem szefa Biura Bezpieczeństwa Narodowego, władze w Kijowie nie pokładają jednak wszelkich nadziei w zawartym dopiero co porozumieniu. – W przygotowywanych na Ukrainie dokumentach strategicznych Polska wskazywana jest jako jeden z najważniejszych sojuszników – przekonuje Stanisław Koziej. Szef BBN podkreśla jednocześnie, że "możliwość dostarczenia broni Ukrainie to jedna z nielicznych form presji na Rosję, jakimi wciąż dysponuje Zachód”. Oprócz niej, nadal pozostają unijne sankcje. O tym, że – mimo porozumienia – będą kontynuowane zadecydowała wczoraj Bruksela.
Unia zresztą w ogóle nie wierzy chyba w trwałość zawartego w Mińsku rozejmu. Wiadomo już, że Komisja Europejska ma przygotować scenariusze na wypadek, gdyby Rosja jednak złamała warunki umowy. Mówiła o tym m.in. premier Ewa Kopacz po czwartkowym szczycie przywódców Unii w Brukseli.
Źródło: TVN24.pl
