Premiera ekranizacji bestsellerowej książki E.L. James "50 twarzy Greya" sprawia, że świat znowu czerwienieje na myśl o ostrzejszych zabawach w sypialni. Choć powieść recenzowano jako "erotykę dla pensjonarek", a i pierwsze opinie o filmie wyreżyserowanym przez Sam Taylor-Johnson mówią, iż "tylko największe świętoszki będą nim zgorszone", prawda jest taka, że większośc z nas przed poznaniem Anastasii Steele i Christiana Greya o praktykach spod skrótu BDSM nawet nie pomyślała.
– Ta książka mogła być dla wielu osób pewną inspiracją w łóżku – oceniał w rozmowie z naTemat wpływ "50 twarzy Greya" wybitny seksuolog prof. Zbigniew Izdebski, gdy historia ta dopiero zyskiwała status bestsellera. Jak jednak podkreślił, w prawdziwym seksie sadomasochistycznym w rzeczywistości gustuje tylko mały odsetek kochanków. Po długim czasie spędzonym na poszukiwaniach i namowach, dziś o twarzach najostrzejszego seksu rozmawiamy więc właśnie z nimi.
Natura i charyzma
– Dlaczego? Nie wierzę, że są ludzie, którzy zmienili reguły gry w swojej sypialni tylko dlatego, że była moda na jakąś książkę, czy teraz będzie komercyjne szaleństwo wokół filmu. Jeśli któreś z tych, skądinąd wątpliwej jakości, dzieł rzeczywiście stało się momentem przełomowym w relacji, to zapewne wystąpiło tylko w roli katalizatora. Tę potrzeby - zarówno dominacji, jak i uległości – ma się po prostu w naturze - słyszę od Marcina. Na co dzień wysokiego rangą urzędnika skarbowego przed 40-tką, w związku partnera dominującego. Jego zdaniem, odnalezienie się kochanków w odpowiednich rolach to najwłaściwszy klucz do zacieśnienia relacji.
Jakie to zatem metody? Marcin twierdzi, że pierwszą i podstawową jest stanowczość, ale rozumiana jako charyzma, a bynajmniej nie zwykła brutalność. To ona pozwala decydować mu o miejscu, czasie i formie. – W naszym przypadku forma to natomiast przede wszystkim szeroko pojęty spanking, niezbyt wymyślne, ale skuteczne krępowanie, fisting, czy stosunek analny – stwierdza.
Marcin przekonuje, że to wszystko ma służyć pogłębieniu zwyczajnej relacji, a nie poniżeniu i zwykłej przemocy, ale to przecież nie on przyjmuje razy na swoje ciało... – Z nikim nie byłam w związku tak długo, jak z nim i skłamałbym, gdybym zaprzeczyła, że wpływu na trwałość naszej miłości nie ma to, iż w pełni odnaleźliśmy się w łóżku – zapewnia mnie jednak jego partnerka Dominika.
Jak to się zaczyna?
Którą na pierwszy rzut oka trudno posądzić o bycie uległą. 27-latka kończy wkrótce aplikację radcowską i jak na dobrego prawnika przystało, w oczach współpracowników uchodzi za osobą bardzo konkretną i stanowczą. - Być może to paradoksalnie skłoniło Marcina, by się otworzyć - ocenia. I zdradza, jak rodzi się relacja oparta o BDSM.
Inspiracja
Trochę niczym w książkowym kontrakcie reguły spisane mają również Tomasz i Ania, z którymi spotykam się w ich świeżo urządzonym mieszkaniu, które kupili tuż po zeszłorocznym ślubie. Na który Ania zgodziła się właśnie po jednej z całonocnych "sesji", jak nazywają te noce, podczas których jedno z nich poddaje się drugiemu.
– Wśród przyjaciółek, które zaczytywały się "50 twarzami Greya" ja kłamię w żywe oczy, że "tego gniota nie czytałam", bo nie chcę kłamać bardziej, ani tym bardziej wpaść na takim kłamstwie. Każda z nich czegoś tam po naczytaniu się tej książki spróbowała delikatnie, ale mnie zainspirowało to do większego ryzyka, którym nie chcę się jednak chwalić wszem i wobec – mówi Ania.
Wiedząc na jaki temat rozmawiamy, po pewnych szczegółach wystroju mieszkania Tomka i Ani łatwo domyślam się, o jakie większe ryzyko przede wszystkim chodzi. Mało kto wiesza bowiem doniczki z kwiatami na hakach wkręconych w masywne kołki budowlane. U nich takie rzucają się w oczy - jeden na środku sufitu salonu i cztery w jednej ze ścian. - Niestety nie stać nas na "czerwony pokój", zainwestowaliśmy więc w przystosowanie salonu do tej zabawy. Nikt się nie domyśla, choć te paprotki w kwietnikach są trochę w złym guście - mówi Tomasz z uśmiechem i nieukrywaną dumą z zaradności.
Kontrola i tajemnica
Oboje przyznają, że choć przed sobą nie wstydzą się, że od czasu do czasu ich seks przybiera sadomasochistyczny charakter, to za żadne skarby nie chcą zdradzać się z tym w swoim otoczeniu. Z ukrywaniem udziału w praktykach BDSM bywa jednak czasem trudno.
W rozmowie z tą parą wyraźnie widzę jednak, że praktyki BDSM nie muszą być podszyte ideologią, a stanowić jedynie zabawę i urozmaicenie "zwykłego" seksu. - Podoba się nam obojgu, więc jest wszystko w porządku. Reguły spisaliśmy dla poczucie bezpieczeństwa Anki, bo po tym, gdy kupiliśmy jej wymarzony ball gag, nie mogła powiedzieć "stop". Nie jest to więc żaden kontrakt. Zwykle to ona się poddaje mnie, ale nie jest też tak, że nie zamieniamy się czasem rolami. Wszystko jest dla ludzi, jeśli im się to podoba - stwierdza Tomek.
Reklama.
Udostępnij: 174
Marcin
partner dominujący
- Wbrew temu, co przedstawia pornograficzny obraz BDSM, techniki kryjące się pod tą nazwą nie służą bowiem krzywdzeniu lub poniżeniu, a osiągnięciu możliwie najpełniejszej rozkoszy i oddania. To metoda, a nie cel. Tym jest przede wszystkim podtrzymanie siły uczucia...
Dominika
partnerka Marcina
- Zawsze lubiłam ostrzejszy seks, szczególnie wymierzanie mi klapsów. Inni bali się i na tym tylko poprzestawali. Jednej z pierwszych nocy z Marcinem odpowiedzią na moje błagania o kolejnego klapsa stał się tymczasem raz wymierzony jego paskiem. Poprosiłam o kolejne. To było niezwykle silne doznanie, które pozostanie pięknym wspomnieniem. Szliśmy później o kolejne kroki dalej, zrobiliśmy pewne zakupy. Ostateczne reguły ustaliliśmy podczas bardzo romantycznej kolacji, od której w pewnym zakresie wszystko stało się już dla mnie niespodzianką.
Ania
o kłopotach, które może sprawić seks BDSM
- Bo reguły swoim, a życie i emocje swoim. Czasem coś wymsknie się spod kontroli i bywa tak, że człowiek z rozciętym pośladkiem trafia na szycie. Mieliśmy taką przygodę niestety jesienią. Lekarz był jednak na tyle miły i profesjonalny, iż nie dopytywał. Zrobił swoje i z uśmiechem wypisał receptę...