Na ile seks Polaków zdążyło już zmienić "Pięćdziesiąt twarzy Greya", czy ostre łóżkowe zabawy z gadżetami, trójkąty i seks analny są zupełnie normalne, na ile w łóżku ma dla nas znaczenie opinia proboszcza i w jakim wieku nie można już eksperymentować – rozmawiamy z seksuologiem, prof. Zbigniewem Izdebskim.
Jedni mówią, że "Pięćdziesiąt twarzy Greya" to książka genialna, inni twierdzą, że literatura gorsza od Paulo Cohelo. Czego o tym tytule jednak nie powiemy, na pewno jest on niezwykły, bo w ciągu roku od światowej premiery książka E. L. James zmieniła życie seksualne dziesiątek, jeśli nie setek tysięcy ludzi na całym świecie. W tym także nad Wisłą, gdzie w większości internetowych dyskusji panie przyznają, że po dość podniecającej lekturze postanowiły wprowadzić w życie wiele z podpowiedzianych w niej scenariuszy.
Jeszcze rok temu zabawy z pejczem, czy krępowanie były dla zboczeńców. Seksu analnego nie wypadało uprawiać nikomu heteroseksualnemu, bo to przecież "zabawa dla gejów". Tymczasem ostatnio w badaniach, które towarzyszyły promocji najnowszej książki dr Andrzeja Depko i Ewy Wanat pt. "Chuć", tylko 10 proc. ankietowanych stwierdziło, że tzw. miłość grecka byłaby dla ich partnerów najtrudniejsza do zaakceptowania. Badania pokazują też, że większość z nas nie ma większego problemu właściwie ze wszystkim, o czym można było przeczytać w bestsellerowych "Pięćdziesięciu twarzach...". Od seksu oralnego, przebieranek, używania gadżetów erotycznych, nawet po zabawy z elementami przemocy.
Seksualność Polaków zmienia się z dnia na dzień i bez wątpienia "Pięćdziesiąt twarzy Graya" wydatnie w tym pomogło. A że czytać nie każdy lubi, ciekawe co dziać się będzie w naszych łóżkach, gdy Amerykanie skończą ekranizować popularną powieść z odrobiną pieprzu. W Hollywood nad filmem "Pięćdziesiąt twarzy Greya" już pracują. Premiery spodziewać należy się jednak najwcześniej w przyszłym roku. Dzisiaj tymczasem warto zapytać, jak naprawdę wyglądają zmiany w seksualności Polaków, na ile zawdzięczamy to pikantnym książkom, internetowi, a na ile wciąż ogranicza nas w łóżku to, co w niedzielę mówił ksiądz na ambonie.
Na wszystkie te pytanie w rozmowie z naTemat odpowiada seksuolog, prof. Zbigniew Izdebski.
Kobiety z książką "Pięćdziesiąt twarzy Greya" widać w każdym autobusie i tramwaju, a w sieci najpopularniejsze dyskusje to te o pomysłach na urozmaicanie życia seksualnego. Jedna książka naprawdę mogła aż tyle zdziałać?
Prof. Zbigniew Izdebski: Aż takiej dużej wagi bym do tej książki naprawdę nie przywiązywał. Szczególnie, że Polacy w ostatnich latach docierają do różnych źródeł informacji na temat seksu. Czytają najprzeróżniejsze książki na ten temat i mają dostęp do takich informacji w internecie. Ta książka mogła być jednak dla wielu osób pewną inspiracją. Jednak znacznie większy wpływ do podejmowania określonych zachowań w łóżku mają raczej zmiany społeczno-kulturowe dotyczące naszej seksualności, które zachodzą już od wielu lat.
Nie patrzę na to, czy seks Polaków jest nudny. Jako seksuolog zwracam raczej uwagę, czy są oni z niego zadowoleni. I w przeważającej części twierdzą, że są zadowoleni ze swojego życia łóżkowego. Inna sprawa, że mieszkańcy naszego kraju są również dość mało wymagający w sprawach seksu. Może stąd aż takie ich zadowolenie. Ja w ogóle Polaków dzielę na dwie grupy – internautów i całą resztę. I ci internauci są wyraźnie bardziej otwarci na nowe doświadczenia seksualne i ich seks jest też znacznie inny od tego, który uprawiają pozostali Polacy.
W ankiecie na temat seksualności, którą prowadzono przy okazji promocji książki dr. Andrzeja Depko i Ewy Wanat "Chuć" tylko dla 10 proc. ankietowanych z różnych tzw. perwersji za najtrudniejszy do zaakceptowania uznało seks analny. Jeszcze parę lat temu mówiło się przecież, że to heteroseksualnym ludziom nie przystoi.
To się nie potwierdza w moich badaniach, które prowadzę już od 1997 roku. Z nich wynika, że o kontaktach o charakterze analnym mówi tylko około 20 proc. Polaków. Bardzo mało osób gustuje też w seksie sadomasochistycznym.
Jednak coraz częściej akceptujemy nie tylko seks analny, ale i trójkąty, czy nawet bardzo ostre zabawy. Ludzie, którzy to wszystko robią nie powinni mieć wątpliwości, czy to zupełnie normalne?
Normalne jest to, co akceptują obie strony. W ogóle nie dziwi mnie na przykład zamiłowanie do trójkątów, bo w moich badaniach wyraźnie widać, że w sferze seksualnych marzeń, których spełnienia chcieliby Polacy są właśnie stosunki w trójkącie.
Jak wielkie znaczenie dla Polaków w łóżku ma to, że niektóre zabawy ich proboszcz mógłby uznać za grzech?
Wiara w Polsce w relacjach seksualnych odgrywa znaczenie tylko wśród osób głęboko wierzących i systematycznie praktykujących. A dla pozostałych ludzi, nawet jeśli określają się jako wierzący, gdy wchodzą do łózka – o ile to w ogóle jest łóżko – seks idzie w swoją stronę, a wiara w swoją. Badania potwierdzają, że Polacy mają dziś coraz mniejsze poczucie winy w związku z tym, co robią w czasie seksu.
Eksperymentowanie lubią tylko młodzi, czy takie zabawy są też częścią seksu ludzi naprawdę dojrzałych?
Życie pokazuje, że otwartość na nowe doświadczenia w łóżku jest charakterystyczna jednak dla młodych ludzi, ale w późniejszej fazie życie również wielu chce spróbować nowych rzeczy. Ci, którzy mają poczucie przemijalności chcą pewne doświadczenia nadrobić.
To dziś nie wstyd czytać w tramwaju książkę o sado-maso, ale mało kto przyzna się, że ostatnio spróbował w łóżku czegoś tak ostrego. Dobrze, że zostawiamy to dla siebie, czy powinno się o tym mówić otwarcie?
Czasem może być tak, że ktoś się wcale nie krępuje o tym mówić, ale dla słuchaczy może być to już sytuacja bardzo trudna i zawstydzająca. Wszystko zależy więc od środowiska, w którym chcemy porozmawiać nawet o najbardziej nietypowym seksie.
W takich rozmowach trzeba pamiętać tylko o jednym... Nie wszyscy, którzy mówią, że czegoś takiego doświadczyli, naprawdę mieli taką okazję. A to, że inni w tym momencie nie odzywają się i nie dzielą swoimi doświadczeniami, wcale nie oznacza, że oni tego w swoim życiu nie spróbowali.