Most Zygmunta Augusta - pierwszy stały most na Wiśle.
Most Zygmunta Augusta - pierwszy stały most na Wiśle. Domena publiczna

Pożar Mostu Łazienkowskiego niesamowicie utrudnił życie mieszkańcom stolicy, ale i siłą rzeczy zainteresował wielu z nas tematyką przepraw na Wiśle. Obecnie mostów jest dziewięć, choć niektórzy już "pogrzebali" ten, który właśnie ucierpiał. A z czym kojarzą nam się pozostałe?

REKLAMA
Stołeczne mosty przez lata były doświadczane zarówno przez nieszczęśliwe wypadki, jak i obecność wojsk okupacyjnych. Przed 1939 rokiem warszawiacy korzystali z czterech mostów, te jednak albo poważnie ucierpiały w czasie wojny, albo bezpowrotnie zniknęły z miejskiego krajobrazu. Historia przepraw na Wiśle jest jednak o wiele starsza, bo sięga... epoki Jagiellonów.
Arcydzieło czasów Kochanowskiego
To właśnie w epoce wielkiego poety rozgłos zdobył Erazm z Zakroczymia, mieszczanin, który miał prawdopodobnie włoskie korzenie. Dziś ma swoją ulicę w Warszawie. A zasłynął jako budowniczy mostu dedykowanego Zygmuntowi Augustowi - konstrukcji, która była pierwszą stałą, drewnianą przeprawą na Wiśle. Kosztowała 100 tys. florenów.
logo
Jan Kochanowski chwalił króla za budowę pierwszego stałego mostu na Wiśle. Domena publiczna
Most wznoszono w latach 1568-1573, liczył ok. 500 metrów długości. Zbudowano go na drewnianych palach, które mocowano do dna za pomocą specjalnej, okutej żelazem konstrukcji. Na prawą stronę Wisły przeprawiano się od ulicy Mostowej (nazwa zachowała się do dziś), a jednym z pierwszych, który pokonał półkilometrowy dystans po moście był sam król.
Jan Kochanowski, "Na most warszawski"

Nieubłagana Wisło, próżno wstrząsasz rogi,
Próżno brzegom gwałt czynisz i hamujesz drogi;
Nalazł fortel król August, jako cię miał pożyć,
A ty musisz tę swoje dobrą myśl położyć,
Bo krom wioseł, krom prumów już dziś suchą nogą Twój grzbiet nieujeżdżony wszyscy deptać mogą.

Niestety, w XVI wieku nasi przodkowie nie dysponowali tak rozwiniętą techniką budowlaną, dlatego też często efekty ich pracy niszczyła kapryśna pogoda. Pierwszy warszawski stały most na Wiśle kilkukrotnie ulegał zniszczeniu, w końcu ugiął się pod naporem kry w 1603 roku. Służył mieszkańcom miasta zaledwie trzy dekady, ale i tak budził zachwyt. Między innymi Jana Kochanowskiego chwalącego króla za to, że dał warszawiakom most, nie narażając ich na kolejne opłaty promowe. Ale zadziwiał także przyjezdnych.
Georg Braun, "Przegląd głównych miast całego świata", 1617

Zygmunt August zbudował na Wiśle most drewniany, długi stóp 1150, który tak długością, jak i wspaniałością widoku w całej Europie prawie nie miał sobie równego, podziw powszechny wywoływał...

Przez most na wojnę i elekcję
Zbudowane na łodziach (łyżwowe) lub pontonowe. Łączyło ich to, że wznoszono je jako rozwiązanie tymczasowe, improwizowane. Często dla umożliwienia przeprawy armii. Pierwsza znana taka konstrukcja na Wiśle stanęła w 1410 roku pod Czerwińskiem, a przeszło po niej polskie rycerstwo idące pod Grunwald.
Mosty tymczasowe były szczególnie popularne w okresie I Rzeczypospolitej, kiedy od przeprawy przez taki most uzależniano udział szlachty w wolnej elekcji (dokonywano ich m.in. we wsi Kamion po prawej stronie Wisły). W latach 1632-1764 takie konstrukcje wznoszono na koszt państwa aż pięciokrotnie.
logo
Most Ponińskiego służył warszawiakom w latach 1775-1794. Domena publiczna
W 1775 roku powstał na Wiśle Most Ponińskiego, który wziął swą nazwę od podskarbiego wielkiego koronnego Adama Ponińskiego. Most został celowo spalony przez Polaków w związku z rzezią Pragi z 4 listopada 1794 roku. Po to, aby nie dopuścić do przeprawy Rosjan na lewą stronę Wisły. Niezależnie od tego, insurekcja kościuszkowska upadła, a miasto na ponad 100 lat przeszło w posiadanie cara.
Dzieło inżyniera Kierbedzia
Drugi, po Moście Poniatowskiego, najważniejszy most w Warszawie przed wojną. Wysadzony przez Niemców "za karę" w trakcie powstania warszawskiego; dziś na jego miejscu stoi Most Śląsko-Dąbrowski.
Most zaprojektował Stanisław Kierbedź (1810-1899), polski inżynier w rosyjskiej służbie, który zasłynął wcześniej m.in. jako twórca mostu żelaznego na Newie w Petersburgu.
logo
Most Kierbedzia - pierwszy stalowy most na Wiśle, wielkie dzieło inżyniera Stanisława Kierbedzia. Domena publiczna
Most Kierbedzia, oficjalnie nazywany Mostem Aleksandryjskim (na część cara Aleksandra II) było prawdziwym powodem do dumy. Oddano go do użytku w 1864 roku (budowę rozpoczęto w 1859 roku), był długi na 474 metrów, szeroki na 17,5 metra, sześcioprzęsłowy. Kosztował 2,7 mln rubli. W 2011 roku z Wisły wydobyto fragmenty tej wyjątkowej konstrukcji. Wyjątkowej, bo pierwszej stalowej.
Zanim Niemcy zburzyli ten niesamowity pomnik techniki (wcześniej, w 1915 roku, wysadzili go wycofujący się z Warszawy Rosjanie), most był niemym świadkiem wielu ważnych wydarzeń, także o randze państwowej. To nim przejeżdżała m.in. limuzyna z regentem Węgier Miklosem Horthym i prezydentem Ignacym Mościckim, w lutym 1938 roku.
logo
Regent Węgier Miklos Horty i prezydent RP Ignacy Mościcki prezydenckim samochodem zjeżdżają z Mostu Kierbedzia na Nowy Zjazd. Narodowe Archiwum Cyfrowe
To z tego mostu w nurt Wisły skoczyło dwóch uczestników zamachu na znienawidzonego kata Warszawy - gen. SS i Policji Franza Kutscherę.
1 lutego 1944 roku wspomniana dwójka, Zbigniew Gęsicki „Juno” oraz Kazimierz Sott „Sokół”, wracała z Pragi samochodem, którego użyto do akcji (Mercedes 170V), jednak - jak się okazało - Niemcy szczelnie obsadzili Most Kierbedzia od strony zachodniej. Wywiązała się strzelanina, a po awarii auta "Jun" i "Sokół" skoczyli do Wisły. Rzeka nie była zamarznięta, choć był środek zimy. Obaj uciekinierzy zginęli od niemieckich kul.
„Dzieci, nie przepuścicie mnie?”
Tak na blokadę Mostu Poniatowskiego (ukończonego w 1914 roku, dedykowanego ks. Józefowi Poniatowskiemu) przez siły rządowe zareagował marszałek Józef Piłsudski, który po kilku latach przerwy postanowił wrócić do aktywnej polityki. I od razu chciał siłą zdobyć władzę. Ale urzędujący prezydent Stanisław Wojciechowski nie godził się na zamach stanu. Wtedy, 12 maja 1926 roku, nie obyło się bez ofiar wśród cywilów.
Por. Henryk Piątkowski, 12 V 1926, Most Poniatowskiego:

Cóż to, dziecko, do mnie będziesz strzelał?”. Patrząc Marszałkowi w oczy odpowiedziałem: „Tak jest, Panie Marszałku! Mam rozkaz Pana Prezydenta i jeszcze jeden krok, a każę strzelać!”. Widziałem twarz Marszałka tuż przy swojej. Był blady. Oczy miał obwiedzione czerwonymi obwódkami i duże zmęczenie przebijało z jego twarzy. Ale jeszcze nie rezygnował. Zwrócił się bezpośrednio do podchorążych z zapytaniem: „Dzieci, nie przepuścicie mnie?”. Kilka głosów podchorążych odezwało się: „Nie, Panie Marszałku, mamy taki rozkaz Pana Prezydenta”.

Kiedy marszałek usiłować przedostać się od strony Pragi do centrum Warszawy, drogę zagrodziły mu oddziały wierne Wojciechowskiemu. Doszło do mediacji, ale spotkanie obu wielkich nie przyniosło rezultatu.
logo
Józef Piłsudski na Moście Poniatowskiego tuż przed spotkaniem z prezydentem Stanisławem Wojciechowskim. Domena publiczna
– Kiedy podeszliśmy bliżej, widziałem i słyszałem następującą scenę. Marszałek, trzymając lewą rękę w kieszeni spodni, prawą rękę położył na klapie narzutki Prezydenta i głębokim głosem z akcentem prośby mówił: „Panie Prezydencie, niech mnie Pan przepuści”. Na to Prezydent odpowiedział: „Nie mogę, Panie Marszałku, tu chodzi o Polskę”. Na to Marszałek: „Ależ, Panie Prezydencie, właśnie dlatego, że chodzi tu o Polskę, ja tam muszę iść — niech mnie Pan przepuści! – wspominał świadek rozmowy por. Henryk Piątkowski, dowódca batalionu Oficerskiej Szkoły Piechoty.
Pierwszy pożar mostu gen. Berlinga
Most, którego pożar spowodował ostatnio paraliż komunikacyjny Warszawy, ma niewiele ponad 40 lat (oddano go do użytku po trzech latach budowy, wraz z całą Trasą Łazienkowską, w 1974 roku - 22 lipca, czyli na 30-lecie Polski Ludowej, a jakże), a przez kilkanaście lat patronował mu gen. Zygmunt Berling, były dowódca 1 Armii Wojska Polskiego.
logo
Gaszenie pożaru Mostu Łazienkowskiego, 1975 r. Narodowe Archiwum Cyfrowe
Długi na 423 metry most nie po raz pierwszy jednak stanął w ogniu. Konstrukcję stalowo-żelbetową (z żelbetu zbudowane są podpory mostu) uszkodził pożar, który wybuchł już w 1974 roku, zaledwie czternaście miesięcy po jej uroczystej inauguracji. Zaczęło się od strawienia przez ogień drewnianej budki, znajdującej się pod konstrukcją, na lewym brzegu Wisły. Most był już kilkukrotnie odnawiany. Teraz czeka go kolejny remont.
Bohater AK patronem "komunistycznego" mostu
28 listopada 1981 roku, na dwa tygodnie przed wprowadzeniem stanu wojennego, po czterech latach budowy, oddano do użytku kolejny warszawski most. I nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie niezwykły patron nowej konstrukcji. Generał Stefan Grot-Rowecki, uczestnik bojów 1939 roku, konspirator, legenda Polskiego Państwa Podziemnego, pierwszy komendant główny Armii Krajowej.
logo
Generał Stefan Grot-Rowecki - patron jednego z warszawskich mostów, legenda polskiej konspiracji. Domena publiczna
To jemu poświęcono most stanowiący przedłużenie Trasy Toruńskiej, "poświęcono" - dosłownie (pierwszy raz od 1947 roku), a sztuki tej dokonał biskup Jerzy Modzelewski. Na inauguracji mostu zgromadziły się tłumy warszawiaków, a uroczystość oddania go do użytku przybrały charakter patriotycznej manifestacji. Uczczono bohatera - i to w stolicy komunistycznego państwa.
Jerzy Brzostek, wiceprezydent Warszawy (1975-1980)

Na otwarciu ludzie płakali. To nie była manifestacja w dzisiejszym rozumieniu tego słowa. Ludzie byli głęboko wzruszeni. Dostali most Grota-Roweckiego! To była rzecz zadziwiająca. Czytaj więcej

TVN Warszawa
Dziś mamy w Warszawie łącznie dziewięć mostów: poza mostem Poniatowskiego, Śląsko-Dąbrowskim, Łazienkowskim, Grota-Roweckiego, także Świętokrzyski, Siekierkowski, Gdański oraz Skłodowskiej-Curie oraz kolejowy most średnicowy. Ten ostatni był do niedawna jedynym, nie nadającym się do użytku drogowego. Do niedawna...