
Pożar Mostu Łazienkowskiego niesamowicie utrudnił życie mieszkańcom stolicy, ale i siłą rzeczy zainteresował wielu z nas tematyką przepraw na Wiśle. Obecnie mostów jest dziewięć, choć niektórzy już "pogrzebali" ten, który właśnie ucierpiał. A z czym kojarzą nam się pozostałe?
To właśnie w epoce wielkiego poety rozgłos zdobył Erazm z Zakroczymia, mieszczanin, który miał prawdopodobnie włoskie korzenie. Dziś ma swoją ulicę w Warszawie. A zasłynął jako budowniczy mostu dedykowanego Zygmuntowi Augustowi - konstrukcji, która była pierwszą stałą, drewnianą przeprawą na Wiśle. Kosztowała 100 tys. florenów.
Nieubłagana Wisło, próżno wstrząsasz rogi,
Próżno brzegom gwałt czynisz i hamujesz drogi;
Nalazł fortel król August, jako cię miał pożyć,
A ty musisz tę swoje dobrą myśl położyć,
Bo krom wioseł, krom prumów już dziś suchą nogą Twój grzbiet nieujeżdżony wszyscy deptać mogą.
Zygmunt August zbudował na Wiśle most drewniany, długi stóp 1150, który tak długością, jak i wspaniałością widoku w całej Europie prawie nie miał sobie równego, podziw powszechny wywoływał...
Zbudowane na łodziach (łyżwowe) lub pontonowe. Łączyło ich to, że wznoszono je jako rozwiązanie tymczasowe, improwizowane. Często dla umożliwienia przeprawy armii. Pierwsza znana taka konstrukcja na Wiśle stanęła w 1410 roku pod Czerwińskiem, a przeszło po niej polskie rycerstwo idące pod Grunwald.
Drugi, po Moście Poniatowskiego, najważniejszy most w Warszawie przed wojną. Wysadzony przez Niemców "za karę" w trakcie powstania warszawskiego; dziś na jego miejscu stoi Most Śląsko-Dąbrowski.
Tak na blokadę Mostu Poniatowskiego (ukończonego w 1914 roku, dedykowanego ks. Józefowi Poniatowskiemu) przez siły rządowe zareagował marszałek Józef Piłsudski, który po kilku latach przerwy postanowił wrócić do aktywnej polityki. I od razu chciał siłą zdobyć władzę. Ale urzędujący prezydent Stanisław Wojciechowski nie godził się na zamach stanu. Wtedy, 12 maja 1926 roku, nie obyło się bez ofiar wśród cywilów.
Cóż to, dziecko, do mnie będziesz strzelał?”. Patrząc Marszałkowi w oczy odpowiedziałem: „Tak jest, Panie Marszałku! Mam rozkaz Pana Prezydenta i jeszcze jeden krok, a każę strzelać!”. Widziałem twarz Marszałka tuż przy swojej. Był blady. Oczy miał obwiedzione czerwonymi obwódkami i duże zmęczenie przebijało z jego twarzy. Ale jeszcze nie rezygnował. Zwrócił się bezpośrednio do podchorążych z zapytaniem: „Dzieci, nie przepuścicie mnie?”. Kilka głosów podchorążych odezwało się: „Nie, Panie Marszałku, mamy taki rozkaz Pana Prezydenta”.
Most, którego pożar spowodował ostatnio paraliż komunikacyjny Warszawy, ma niewiele ponad 40 lat (oddano go do użytku po trzech latach budowy, wraz z całą Trasą Łazienkowską, w 1974 roku - 22 lipca, czyli na 30-lecie Polski Ludowej, a jakże), a przez kilkanaście lat patronował mu gen. Zygmunt Berling, były dowódca 1 Armii Wojska Polskiego.
28 listopada 1981 roku, na dwa tygodnie przed wprowadzeniem stanu wojennego, po czterech latach budowy, oddano do użytku kolejny warszawski most. I nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie niezwykły patron nowej konstrukcji. Generał Stefan Grot-Rowecki, uczestnik bojów 1939 roku, konspirator, legenda Polskiego Państwa Podziemnego, pierwszy komendant główny Armii Krajowej.
Na otwarciu ludzie płakali. To nie była manifestacja w dzisiejszym rozumieniu tego słowa. Ludzie byli głęboko wzruszeni. Dostali most Grota-Roweckiego! To była rzecz zadziwiająca. Czytaj więcej
