Fotografowie, dziennikarze, nauczyciele, socjolodzy i rolnicy - czy będą nam jeszcze potrzebni? Reprezentowane przez nich profesje otwierają niechlubną klasyfikację zawodów bez przyszłości.
Wojciech Olkuśnik od niedawna zarabia parząc kawę w jednej z warszawskich kawiarni. I nie byłoby w tym nic niezwykłego gdyby nie fakt, że przez ostatnie 17 lat był jednym z najlepszych i najbardziej rozpoznawalnych fotografów politycznych w Polsce. Dlaczego więc zamienił lustrzankę na ekspres do kawy? Z prostej przyczyny - w dobie internetu, darmowych zdjęć, które pstrykać może dosłownie każdy, profesjonalny fotograf staje się zawodem bez perspektyw. Znakomity fotograf "Gazety Wyborczej" zostaje baristą. Historia jednego człowieka i całego zawodu [wywiad]
Pod pojęciem "zawodów bez perspektyw" kryją się takie profesje, które jeśli nie wyginą, to na pewno stracą na znaczeniu. A jeśli stracą na znaczeniu, będą oferować coraz mniej miejsc pracy.
Internet zabija
Olkuśnik to tylko jeden przykład na to, jak rozwój internetu wpływa na zawody związane z tradycyjnymi mediami. Już teraz masowe zwolnienia dziennikarzy uzasadniane są tym, że informacja i reklama przenoszą się do sieci, a w następstwie podobną drogą wędrują także... pieniądze.
Czy w takim razie można powiedzieć, że internet zabije zawody związane ze "starymi mediami"? - Oczywiście będzie coraz mniej zawodowych dziennikarzy, dla których taka praca stanowi źródło utrzymania. Pasje jednak nie zginą. Zawsze pozostanie grupa, która dostosuje się do nowych warunków - mówi w rozmowie z naTemat prof. Wiesław Godzic, medioznawca. I ocenia, że medialne obszary dotychczas zajmowane przez profesjonalistów będą terenem ekspansji dziennikarstwa obywatelskiego. W odstawkę pójdą zawodowcy, górą będą pasjonaci i blogerzy.
Piotr Rogowiecki, ekspert Pracodawców RP, zwraca uwagę, że "zawody medialne" całkiem nie wyginą, bo usługi dziennikarskie zawsze będą potrzebne. - Internet miał na przykład zabić kino, a nie zabił. Zawsze ktoś będzie musiał pisać i wstawiać teksty. Nawet jeśli gazety przejdą na wydania elektroniczne - stwierdza.
Ogrodnik, rolnik, rybak
O zawodach bez przyszłości sporo powiedzieć mogą doradcy z urzędów pracy, którzy w statystykach widzą czarno na białym, jakie profesje z roku na rok tracą na znaczeniu. - Jeśli mianem zawodu bez perspektyw określać taki, na który pracodawcy nie zgłaszają zapotrzebowania, to jest to rolnik, leśnik, ogrodnik - mówi nam analityk Wydziału Informacji Statystycznej i Analiz Wojewódzkiego Urzędu Pracy w Rzeszowie.
Dlaczego właśnie te profesje otwierają ranking bezperspektywicznych? Jeśli chodzi o rolnictwo, prowadzenie własnego gospodarstwa po prostu staje się nieopłacalne. A w dużych rolniczych przedsiębiorstwach człowieka zastępują maszyny. Podobny powód, czyli rozwój technologiczny, stale powtarza się w wypowiedziach ekspertów.
- Warto zaznaczyć, że wiele profesji nie tyle zanika, co ulega metamorfozie. Przyczyną jest informatyzacja i automatyzacja produkcji - mówi Gabriela Jabłońska z portalu Rynekpracy.pl.
Humaniści jak dinozaury
O tym, że zawodów humanistycznych nie sposób zakwalifikować do kategorii "zawody przyszłości", mówią już wszyscy. Widać to także w danych urzędów pracy, gdzie obok bezrobotnych rolników czy ogrodników występują także politolodzy, socjolodzy czy nauczyciele. - To są klasyczne zawody bez przyszłości. Na rynku pracy nie odnajdzie się człowiek, który będzie wiedział wszystko i nic. A do takich należą absolwenci kierunków humanistycznych - zaznacza Piotr Rogowiecki.
Przyczyną takiego zjawiska jest nie tylko bardzo duże zainteresowanie kierunkami studiów humanistycznych. Winny jest też kryzys demograficzny, który sprawia, że pracę tracą tysiące nauczycieli. Tylko ostatnia fala likwidacji przedszkoli przyniosła zwolnienie prawie sześciu tysięcy wychowawców! I jak tu upatrywać w tym zawodzie szansy na lepszą przyszłość?