Według porzekadła, że kto mało mówi, ten czasem najwięcej robi... Ludowe mądrości znad Wisły właśnie potwierdza swoimi działaniami rząd w Londynie, który dotąd zdawał się być dość wycofany w sprawie Ukrainy. Tymczasem niespodziewanie premier Wielkiej Brytanii David Cameron we wtorkowe popołudnie ogłosił, iż wkrótce brytyjscy żołnierze wylatują na Ukrainę.
Zapowiedź ta padła przy okazji wystąpienia szefa brytyjskiego rządu w parlamencie, gdzie zdawał on relację z planów Downing Street na politykę zagraniczną. I ujawnił, że jednym z najważniejszych ma być powstrzymanie Rosji przed dalszą destabilizacją Europy. Zdaniem Davida Camerona, ukraiński scenariusz mógłby bowiem powtórzyć się w krajach bałtyckich lub Mołdawii.
Brytyjski kontyngent wojskowy pojawi się w Kijowie już w ciągu najbliższego miesiąca, ale nie będzie zbyt okazały i nie wspomoże bezpośrednio ukraińskich żołnierzy walczących na donbaskim froncie. Na Ukrainę poleci około 75 żołnierzy z Wysp Brytyjskich, którzy mają na razie podzielić się z Ukraińcami swoimi doświadczeniami z zakresu logistyki, zabezpieczenia medycznego oraz wiedzą wywiadowczą.
– W szkolenie zaangażowany będzie szereg brytyjskich wojskowych, którzy będą pracowali z dala od miejsc, w których toczą się walki – podkreślił brytyjski premier. Przyznał jednak, że żołnierze w służbie Jej Królewskiej Mości będą szkolili ukraińskie oddziały piechoty, jak skuteczniej wykorzystywać dostępne na froncie siły i środki.
Niezbędnymi środkami Brytyjczycy również zamierzają się z Ukraińcami podzielić. Dostawy broni David Cameron zostawia wciąż jako opcję na przyszłość, ale już teraz obiecuje żołnierzom walczącym pod Donieckiem, Ługańskiem, czy broniącym Mariupolu, że otrzymają oni od Wielkiej Brytanii m.in. kamizelki kuloodporne i noktowizory.
- Jeśli nie sprzeciwimy się Rosji, w dłuższej perspektywie odczujemy tego konsekwencje. Zobaczymy bowiem dalszą destabilizację. Następna będzie Mołdawia lub któryś z krajów bałtyckich - tak David Cameron uzasadniał swoją odważną decyzję o zaangażowaniu brytyjskich wojskowych w misję na Ukrainie.
Stanowisko Londynu może zaskakiwać, bo dotąd tamtejszy rząd zdawał się nieco z boku przyglądać wysiłkom innych stolic w dyplomatycznym powstrzymaniu wojny rosyjsko-ukraińskiej. David Cameron stanowisko w tej sprawie zabierał rzadko, ale zazwyczaj bardzo stanowczo. Po aneksji Krymu David Cameron wzywał do wykluczenia Rosji z grupy G8, a po zamachu na lecący nad okupowanymi przez Rosję terytoriami malezyjski samolot pasażerski i eskalacji konfliktu stanowczo apelował do Francji, by nie sprzedawała Rosjanom okrętów typu Mistral.