Sprawa Romana Polańskiego i Samanthy Geimer komplikuje się z roku na rok. Jej złożoność potwierdza tylko fakt, iż w środę reżyser, któremu w związku z wyrokiem amerykańskiego sądu uznającego go winnym seksu z nieletnią grozi ekstradycja do USA, wyjaśnienia składał aż przez dziewięć godzin.
Roman Polański w środę musiał stawić się przed sądem w Krakowie, który rozpatruje zasadność ewentualnego przekazania słynnego reżysera w ręce amerykańskiego wymiaru sprawiedliwości, ponieważ wcześniej do wniosku śledczych zza oceanu pozytywnie przychyliła się krakowska prokuratura.
Jaką linię obrony Roman Polański przyjął wobec najnowszego amerykańskiego wniosku o ekstradowanie go nie mogliśmy się dowiedzieć, ponieważ sąd przychylił się do wniosku adwokatów artysty i w trosce o ochronę dóbr osobistych Polańskiego nie zgodził się na obecność na sali mediów.
Ścigany
Przypomnijmy, że ostatnia próba sprowadzenia przez amerykańskie organy ścigania Romana Polańskiego na amerykańską ziemię została podjęta w październiku ubiegłego roku. Amerykanie zażądali od Polski aresztowania reżysera, a następnie jego ekstradycji.
Jak na razie Roman Polański cieszy się wolnością, ale prokuratura w Krakowie uznała, że z formalnego punktu widzenia przekazanie go stronie amerykańskiej jest dopuszczalne. Jeżeli ocenę tę potwierdzi sąd, ostateczna decyzja w sprawie ekstradycji należeć będzie już tylko do ministra sprawiedliwości.
Za co ścigają Romana Polańskiego?
W 1977 roku Roman Polański - wówczas już znany 44-letni reżyser, wielokrotnie nominowany do Oscara - uprawiał seks z 13-letnią modelką Samanthą (dziś Geimer), którą fotografował w domu Jacka Nicholsona w Hollywood dla magazynu "Vogue". Choć dziewczyna przyznała potem, że wszystko odbyło się za jej zgodą, został oskarżony o gwałt, za co groziło mu w tamtym czasie nawet 50 lat więzienia.
Być może kary uniknąłby w ogóle, bo przy orzekaniu o jej obecnym wymiarze amerykański sąd musiałby wziąć powszechnie znane dziś informacje o nieprawidłowościach w trakcie postępowania z lat 70-tych. Nie bez znaczenia byłby również fakt, iż ofiara Polańskiego wystąpiła kilka lat temu z wnioskiem o umorzenie sprawy.