
Dla przeciętnego Polaka i Europejczyka działania Rosjan mogą wydawać się całkowicie pozbawione sensu. Dlaczego ktoś z premedytacją niszczy ład dzisiejszego świata, zamiast współpracować i rozwijać się gospodarczo ręka w rękę z Zachodem? Co sprawia, że największy kraj świata ryzykuje powrót zimnej wojny dla kawałka Ukrainy, który pod względem terytorialnym, jest dla niego w zasadzie bez znaczenia?
Przyszedł czas, kiedy Rosjanie postanowili przeciw temu zaprotestować. – Obraz rzeczywistości jest bardzo różny z perspektywy różnych krajów. Katarzyna II decydując się na rozbiory mówiła o szczęściu Polaków, którymi Rosja chciała się zająć. Mówiła: "Zabieramy ten kraj pod swoją opiekę dla ich dobra" – wyjaśnia Nęcki.
Rosjanie widzą swoją sytuację jako pogarszającą się, a źródłem tego pogorszenia jest Unia Europejska. Mają głębokie poczucie sprawiedliwej wojny. Ten kawałek Ukrainy jest nieistotny z punktu widzenia świata, ale jest ważny z punktu widzenia honoru kraju.
Iwan Rassochin, Dyrektor Warszawskiego oddziału Centrum Współpracy Biznesowej “Polska-Rosja” wskazuje, że Putinowi nie chodzi wcale o mały kawałek wschodniej Ukrainy, tylko o całość. Jak mówi, z punktu widzenia Rosji, to nie ona burzy światowy ład. – Według Rosji to Zachód, poprzez próby wciągania Ukrainy do zachodnich struktur naruszył pewien układ i równowagę, która ukształtowała się po rozpadzie Związku Radzieckiego – wyjaśnia Rassochin.
Rosja wysyła sygnał, że na wschód od polskiej granicy jest czerwona linia. Dziś nie ma już mowy o członkostwie Ukrainy w Unii Europejskiej czy NATO. W tym momencie cel został przez Rosję osiągnięty. Nie chodziło o to, aby Ukrainę podporządkować Rosji. Tylko żeby doprowadzić Ukrainę do takiego stanu, w którym Zachód nie będzie jej chciał.
To, co widzimy na terenie Ukrainy, nie może być rozpatrywane wyłącznie z punktu widzenia lokalnego. Dokładnie taka sytuacja była w Gruzji, gdzie Rosja pokazała, że ten kraj nie będzie częścią zachodnich struktur. Wschodnia Europa znalazła się w tej strefie i Rosja się z tym pogodziła. Ale dalej na Wschód jest czerwona linia.
Mój rozmówca nie chce oceniać, czy myślenie Rosjan w tych kategoriach jest słuszne. Podkreśla jednak, że działania Zachodu wywołują zaniepokojenie społeczeństwa rosyjskiego. – Błędem jest próba rozwiązania lokalnego konfliktu na Ukrainie, który tak naprawdę jest częścią większego problemu. To właśnie o tym, o systemie równowagi sił w Europie Wschodniej trzeba rozmawiać – mówi Rassochin.
W czasie wojny nie liczą się wyłącznie zdobyte dobra i tereny. Zbigniew Nęcki podkreśla ogromną wagę psychologicznej strony konfliktów. – W czasie bitwy pod Stalingradem Hitler zaangażował olbrzymie środki tylko po to, aby zniszczyć miasto nazwane na cześć Józefa Stalina. Nie było ważne strategicznie, militarnie czy ekonomicznie. Ale było drażniące swą nazwą – mówi psycholog,
Absurdem jest cierpienie, wojna i ból człowieka, ale dobro ojczyzny wymaga poświęceń. Na ten okropny mechanizm interpretowania świata przez pryzmat własnych interesów nie wymyśliliśmy jeszcze metody.
