Wraz z końcem prezydentury Nicolasa Sarkozy'ego, z Pałacu Elizejskiego musi wyprowadzić się także Carla Bruni. Nową pierwszą damą zostanie Valerie Trierweiler - kobieta, dla której Francois Hollande zakończył 30-letni związek. Czy Francuzi pokochają polityczną dziennikarkę, matkę trzech synów i dwukrotną rozwódkę? A może jeszcze zatęsknią za księżniczką wybiegów?
Kiedy tylko opadły emocje związane z wynikiem wyborów we Francji, napisano już wszystkie sylwetki Francoisa Hollande'a, przeanalizowano jego poglądy i zastanowiono się, dokąd poprowadzi Francję, a także wysłano Niocolasa Sarkozy'ego na leczenie
depresji i orzeczono pewny rozwód z Carlą Bruni, w mediach zaczęła królować kolejna pierwsza dama. Szybko okazało się, że Valerie Trierweiler wymyka się jednak prostym ocenom. Z jednej strony niewiele ustępuje Carli Bruni urodą i klasą. Z drugiej już wiadomo, że będzie oznaczała spore kłopoty - zapowiada, że nie zamierza brać z prezydentem ślubu ani rezygnować z pracy w redakcji. Czy Francja jest gotowa, by zastąpić księżniczkę mody "Rottweilerem" (jak nazywają prezydencką partnerkę media)?
Pierwsza Dama, ale nie Pierwsza Dama
- Valerie Trierweiler to dla Francuzów wyraźna zmiana - uważa polska korespondentka Radia France International, Maria Szymanowska. - To jest symbol przejścia pomiędzy postępową lewicą, która afiszuje się z nowoczesnymi sposobami zakładania rodziny, a konserwatystą Nicolasem Sarkozym - mówi.
Faktycznie nowa Pierwsza Dama to partnerka Francoisa Hollande'a, dla której ten zrezygnował z 30-letniego związku z partyjną koleżanką Segolene Royal, z którą ma czwórkę dzieci. Sama Trierweiler jest dwukrotną rozwódką, z poprzedniego związku z redakcyjnym kolegą Denisem Trierweilerem ma trzech nastoletnich synów. Choć znają się z Hollandem 23 lata, parą są od 2006 roku. Jak przyznają w wywiadach, "starali się nie dać ponieść namiętnościom", ale jak widać - nie udało się.
Sprawę jeszcze komplikuje fakt, że Trierweiler nie będzie naprawdę Pierwszą Damą. Ten tytuł przysługuje jedynie poślubionej prezydentowi kobiecie, a nie partnerce. Taka sytuacja ma miejsce pierwszy raz w historii Francji.
Taka patchworkowa rodzina może być trudna do zaakceptowania dla Francuzów. Do tej pory o romansach przywódców mówiło się niewiele. Albo wcale. Rewolucja obyczajowa nastąpiła dopiero po rozwodzie Nicolasa Sarkozy'ego z Cecilią Attias. Kiedy okazało się, że urzędujący prezydent wyjeżdża na święta z topmodelką Carlą Bruni, w mediach rozpętała się prawdziwa burza, po której prezydent i księżniczka wybiegów musieli się pobrać. Ślub odbył się w 2008 roku i był pierwszym takim wydarzeniem w trakcie trwania kadencji.
Wydarzenie zaszkodziło Sarkozy'emu w sondażach, ale od tego czasu para prowadziła już przykładne, małżeńskie życie. Carla Bruni usunęła się w cień męża, postawiła na działalność charytatywną, a w 2011 urodziła córeczkę. Działania przyniosły efekty - pomimo początkowych problemów, pod koniec kadencji Bruni cieszyła się uznaniem 70 proc. Francuzów.
Pierwsza Dama, ale dziennikarka
Na początku związku z Nicolasem Sarkozym, Carla Bruni postanowiła, że pozostanie aktywna zawodowo. Nagrała swoją drugą płytę, pojawiała się na okładkach magazynów. Francuskie media oceniały jednak jej działalność niezwykle słabo, płyta zebrała kiepskie recenzje, a komentatorzy zarzucali Sarkozy'emu, że wykorzystuje pozycję, by promować żonę. Bruni wycofała się więc także z życia zawodowego.
Nie zamierza tego robić Valerie Trierweiler, która obecnie pracuje dla ilustrowanego tygodnika "Paris Match", a wcześniej była także gospodarzem politycznych programów publicystycznych w kanale Direct 8. Tuż po wyborze zadeklarowała, że będzie kontynuowała pracę w redakcji, a w rozmowach z francuskimi dziennikarzami, przyznaje, że jedyne czego się boi w związku z wygraną Francoisa Hollande'a to utrata niezależności, którą cieszyła się do tej pory. Trierweiler argumentuje, że chodzi o to, by miała z czego utrzymać swoich synów.
Jeśli dziennikarka faktycznie nie zrezygnuje z pracy na etacie, będzie to pierwszy tego typu przypadek we Francji. Jak zaznacza Maria Szymanowska z RFI, łączenie kariery medialnej żony i politycznej męża nie powinno jednak zdenerwować Francuzów.
- To specjalność francuska. Christine Ockrent stała na czele imperium medialnego kiedy jej mąż był ministrem spraw zagranicznych. Chyba jedynie Anne Sinclair zdecydowała się odejść z telewizji, kiedy Dominique Strauss-Kahn został ministrem finansów - przypomina. - Francuzi widzą w tym sprzeczność, ale jest to dopuszczane.
Pierwsza Dama, ale kobieta zwyczajna
Valerie Trierweiler ma jednak przewagę nad Carlą Bruni, która zawsze była reprezentantką innego świata. Włoszka, wychowywana przez francuskiego przedsiębiorcę i pianistkę już w wieku 19 lat rozpoczęła karierę modelki, w szczytowym momencie kariery zarabiała 4 mln funtów rocznie, a w czasie sesji dla Vanity Fair wystąpiła na dachu Pałacu Elizejskiego. Pracowała dla największych sław świata mody: Christiana Diora, Paco Rabanne, Karla Lagerfelda.
Francuzom może spodobać się w partnerce nowego prezydenta to, że w przeciwieństwie do poprzedniej Pierwszej Damy, nie próbuje grać osoby z wyższych sfer, już podczas kampanii nieraz pokazywała, że wielki świat jest jej obcy. Opowiadała, że ubrania kupuje na bazarze, sprząta po swoich synach i zamyka po Hollandzie kuchenne szafki, które on uporczywie pozostawia otwarte. W wywiadach zdradzała także szczegóły ze swojego dzieciństwa - Trierweiler pochodzi z prowincji, jest córką inwalidy wojennego. Jako dziecko nie miała łatwo - cała rodzina utrzymywała się jedynie z renty ojca. Mimo to partnerka Hollande'a skończyła dwa kierunki na Sorbonie.
Czy Valerie Trierweiler sprawdzi się jako Pierwsza Dama? - Umie się ubrać, jest piękną atrakcyjną kobietą. A we Francji rola Pierwszej Damy jest tak niezdefiniowana, że jeśli tylko odnajdzie swoją metodę, ma duże szanse - uważa Maria Szymanowska.