Prezenterka TVN stała się ofiarą hejtu, po tym, jak związała się z zamożnym producentem filmowym. Zamiast jednak się sądzić, Agnieszka Szulim pokazuje, jak gruby ma do całej sprawy dystans.
Bo wybaczyć można wszystko. Karierę, talent, a nawet urodę. Nadmiaru pieniędzy - nigdy. Prezenterkę zaczęto nazywać “Prezesową”, a na forach dopytywać, ile - tu cytat dosłowny - "bierze za noc". Inni dostrzegli, że dziennikarka zapewne związała się z bogatym producentem, bowiem jest biedna, a jej szczupła sylwetka to efekt niedożywienia. Słabe, bo… polskie.
Co może zrobić w takiej sytuacji gwiazda? Machać kodeksem karnym i przez lata sądzić się z grupką zawistnych hejterów. Można również tak, jak zrobiła to właśnie Agnieszka Szulim - obśmiać temat. W ostatnim odcinku swojego programu sprawiała wrażenie, jakby przytyło jej się parę dobrych kilogramów. – Bogactwo zmienia ludzi - skomentowała Karolina Korwin Piotrowska. Faktycznie - na bogato.