
Takie wyjazdy zwykle przebiegają według takiego samego schematu: od rana do wieczora kandydat jeździ od miasta do miasta, co 2-3 godziny spotykając się z kolejną grupą wyborców. Wszędzie musi coś powiedzieć, uścisnąć setki rąk, odpowiedzieć na dziesiątki pytań. Nawet najtwardsi zawodnicy są po takim dniu całkowicie wyprani z energii.
"W zeszłym roku powódź, w tym roku powódź, więc pewnie ludzie są już oswojeni, obyci z żywiołem" – stwierdził w okolicach Bielska-Białej. "Woda ma to do siebie, że się zbiera i stanowi zagrożenie, a potem spływa do Bałtyku" – mówił podczas innej wizyty. Nie tylko brak empatii, ale też błędy merytoryczne przysporzyły Komorowskiemu kłopotów. W Kielcach zapowiedział, że już "przygotowujemy strategię wyjścia z NATO [chodziło o Afganistan - przyp. naTemat]".
Cenię to, że Bronisław Komorowski jest autentycznym człowiekiem. Ma humor, ma dystans, ma ironię, ma dystans do swojej funkcji, do funkcji swoich przyjaciół, do swojego otoczenia. Nie sądzę, żebyśmy chcieli mieć głowę państwa, która jest ulepiona z plastiku, jak Robocop polityczny wykonująca zaprogramowane czynności. Jeśli to czasem wzbudza uśmiech, to dobrze. Czytaj więcej
Komorowski zapewne znowu zacznie raczyć wyborców limerykami, które układa na poczekaniu. Takimi jak ten ze spotkania z grupą posłanek PO.
Wielkie dzięki, drogie panie, wielkie dzięki koleżanki, za poparcie, za zachętę bym w wyborcze stawał szranki. Wielkie dzięki, ale przyznam, że gdy tyle pań dookoła, nie wybory mi się marzą, ale inne kwestie zgoła Czytaj więcej
Wizyty były starannie przygotowywane przez miejscowe komórki SdRP i sztaby wyborcze (m.in. przed każdym spotkaniem kandydat otrzymywał dokładny raport dotyczący lokalnych problemów, co ułatwiało mu rozmowy z wyborcami). Trasa podróży po polskiej prowincji, gdzie – jak wskazywały badania – znajdowało się najwięcej niezdecydowanych, opracowana została w oparciu o analizę wyników poprzednich wyborów parlamentarnych – Kwaśniewski jeździł tylko tam, gdzie SLD uzyskał dobre wyniki. Czytaj więcej
– Gdybym był Bronisławem Komorowskim, jeździłbym pociągiem – mówi naTemat Marek Siwiec, jeden z najbliższych współpracowników Kwaśniewskiego w tamtej kampanii. – Autobus jako pojazd wyborczy jest już bardzo zużyty. Po Aleksandrze Kwaśniewskim jeździli nim wszyscy – zauważa.
Były szef BBN nie bierze chyba jednak pod uwagę drapieżności prawicowych mediów, które wykorzystują każdą kolejną wpadkę do budowania wizerunku polityka, który nie nadaje się na urząd. Nie jest dla nich ważna niezależna pozycja polityczna, doświadczenia w opozycji antykomunistycznej czy kontakty z głowami państw, szczególnie tych z regionu. Co więcej, na podstawie wątłych przesłanek budują wielopiętrowe spekulacje na temat słabego stanu zdrowia prezydenta.