Znacie smak mleka prosto od krowy? Dalibyście się za nie zamknąć do więzienia? 64-letni James Stewart wydawał się spokojnym fascynatem ekologii i prostej, specyficznej filozofii żywienia – jeść surowe. Dla kalifornijskiego prawa jest jednak groźnym gangsterem. Na bazie swojego sklepu z surowizną utworzył tajny klub, którego członkowie mogli napić się zakazanego nektaru: nieprzetworzonego mleka prosto od krowy. Teraz za swoją pasję siedzi w więzieniu.
Wokół Rawesome, sklepu znajdującego się w Venice, nadmorskiej dzielnicy Los Angeles, utworzyła się cała siatka ludzi. To ekskluzywne miejsce, w którym można było kupić wszystko, co surowe – od wątroby bizona, przez nieprzetworzony boliwijski miód, po suszone owoce nanercza z Bali – było centrum mafii przemytników nielegalnych produktów. Takim bowiem jest w Kalifornii niepasteryzowane mleko.
Nie tylko szef Rawesome trafił za kratki. Policja zgarnęła również producenta, który dostarczał mleko, i członkinię tajnego klubu za pomaganie w rozpowszechnianiu nielegalnego produktu. Pozwolono za astronomicznie wielką kaucją 123 tysięcy dolarów wyjść Jamesowi Stewartowi, ale najpierw nakazano sprawdzić, czy nie zarobił ich nieprawymi kanałami…
Prawo mleczne
W krajach Europy, Afryki i Azji mleko najczęściej można pić nieprzetworzone. Czasem władze nakazują stosować szczególne środki ostrożności i badać je regularnie. Nie ma też ograniczeń w produkcji np. sera. M.in. popularny francuski Roquefort wręcz musi być z takiego mleka przygotowany.
Trzynaście stanów Ameryki zakazuje sprzedaży surowego mleka. Jest w nich różnie – część w ogóle nałożyło na nie szlaban, inne nie pozwalają sprzedawać go dla ludzi, ale znajdziemy je w sklepach z żywnością dla zwierząt. Podobnie jest w Kanadzie czy Australii.
Zdrowe czy nie?
Pasteryzacja to proces służący głównie przedłużeniu trwałości produktów. Polega na podgrzaniu mleka w szczelnie zamkniętym pasteryzatorze. Technologia UHT (to skrót od angielskiego "ultra-high temperature processing") polega z kolei na błyskawicznym (1-2 sekundy) podgrzaniu do wysokiej temperatury, a następnie bardzo szybkim schłodzeniu. Przy okazji zabijane są bakterie, które mogą być niebezpieczne dla pijącego. W mleku możemy czasem znaleźć pełną ich gamę. Oprócz tych pożytecznych pojawiają się salmonella, E. coli, czy powodująca wysoką gorączkę i biegunkę campylobacter.
– Naturalność przyciąga, ale nie do końca myślę, że to zdrowe – powiedziała nam o surowym mleku mg. inż. Anna Gałgańska, która prowadzi Poradnię Żywieniową w Inowrocławiu. Jedzenie surowych produktów to raczej filozofia życiowa, nie koniecznie oparta na racjonalnych przesłankach. Chyba jednak ściganie miłośników surowizny jak mafię narkotykową to przesada.
Na pewno mleko prosto od krowy jest smaczniejsze. Nie tylko ze względu na niespasteryzowanie, ale większą zawartość tłuszczu – Takie mleko ma około pięciu procent tłuszczu, a ten jest nośnikiem smaku – mówi nam Gałgańska.
Piliście kiedyś mleko "prosto od krowy"? Wolelibyście pić takie zamiast pasteryzowanego?