
Coraz więcej mieszkańców ogarniętego wojną wschodu Ukrainy stara się o status uchodźcy w Polsce. Z najnowszych danych wynika, że to właśnie osoby pochodzące z regionów okupowanych przez Rosję obecnie najczęściej zwracają się do Urzędu ds. Repatriacji i Cudzoziemców o umożliwienie im schronienia się w Polsce przed ostrzałami i... poborem do wojska.
REKLAMA
Jak donosi RMF FM, spora część złożonych przez Ukraińców wniosków o nadanie statusu uchodźcy w Polsce umotywowana jest właśnie strachem przed wcieleniem do wojska. Na Ukrainie trwa bowiem zakrojona na coraz bardziej szeroką skalę mobilizacja, a i działające pod przykrywką separatystów siły rosyjskie zdecydowały się niedawno na organizację przymusowego poboru na okupowanych terenach.
Nic więc dziwnego, że w najnowszych statystykach Urzędu ds. Repatriacji i Cudzoziemców to właśnie przybysze z okolic Ługańska i Doniecka. Związanych z wojną uchodźczych wniosków zostało złożonych już ponad pół tysiąca. Nie wszyscy uciekający przed wojną Ukraińcy mogą jednak liczyć na nowy dom w Polsce. Tylko od początku tego roku urzędnicy wydali decyzję odmowną lub umorzyli postępowanie w kilkuset takich sprawach.
Fala imigracji nas nie zaleje...
Wydaje się więc, że skutecznie może udać się odstraszyć Ukraińców od poszukiwania bezpieczeństwa nad Wisłą i nie grozi nam zalew imigrantów ze Wschodu, który niedawno wieszczył wicepremier i minister gospodarki Janusz Piechociński.
Wydaje się więc, że skutecznie może udać się odstraszyć Ukraińców od poszukiwania bezpieczeństwa nad Wisłą i nie grozi nam zalew imigrantów ze Wschodu, który niedawno wieszczył wicepremier i minister gospodarki Janusz Piechociński.
– Biorąc pod uwagę najczarniejszy scenariusz, jaki może spotkać Ukrainę, nie można wykluczyć, że setki tysięcy emigrantów napłyną do Polski. Zwłaszcza biorąc pod uwagę to, co działo się w ubiegłym roku, musimy rozważać wszystkie możliwe scenariusze i być na nie przygotowani – straszył szef PSL.
– Jeżeli koalicjant mówi rzeczy nie do końca przemyślane, to jest problem. Bo to może albo pomóc albo zaszkodzić – komentował później te słowa szef polskiej dyplomacji Grzegorz Schetyna. Minister spraw zagranicznych podkreślał, że "Polska powinna wspólnie i ponadpartyjnie budować polską politykę wschodnią i zagraniczną".
Źródło: RMF24.pl
