Łotysze obawiający się o los własnego kraju w związku z sytuacją na wschodniej Ukrainie, przynajmniej częściowo mogli poczuć ulgę. Do Rygi przypłynęły bowiem m.in. amerykańskie czołgi Abrams oraz wozy bojowe Bradley. Łącznie Amerykanie przysłali ok. 120 różnych elementów wyposażenia wojskowego.
"Tylko ćwiczenia"
Amerykańska pomoc dla Łotwy wynika z realizacji NATO-owskiej operacji Atlantic Resolve. W jej ramach od wiosny 2014 roku odbywają się cykliczne ćwiczenia wojskowe z udziałem Polski, Litwy, Łotwy i Estonii, a także przybyszów z USA. W związku z tym na pokładzie okrętu, który zawinął do ryskiego portu znalazł się nie tylko sprzęt, ale i żołnierze z 3. Brygady Strzeleckiej.
– Obecność naszych sojuszników na Łotwie jest potwierdzeniem solidarności i bezpieczeństwa w regionie – napisał na Twitterze łotewski minister obrony Raymond Vejonis, który powitał przybyszów zza Oceanu. Podczas rozładunku sprzętu obecny był też burmistrz Rygi Nils Usakovs, który uwiecznił ważną dla Łotyszy chwilę robiąc sobie zdjęcie na tle czołgu z USA.
O amerykańskich gwarancjach dla Łotwy przekonywał w poniedziałek także gen. John R. O'Connor, który podkreślił, że wolność to wartość nadrzędna, za którą trzeba walczyć i której trzeba bronić.
Rosja oburzona
Film z wyładunku sprzętu zamieściła na kanale YouTube "Russia Today", podkreślając w tytule artykułu dotyczącego amerykańskiej pomocy dla Łotwy, że nadszedł czas "prężenia przez NATO muskułów w Europie". Jak podaje stacja, w tej chwili na Łotwie stacjonuje ponad 150 amerykańskich żołnierzy.
Eksperci w Polsce i na świecie na ogół są zgodni, że Rosja realnie zagraża państwom bałtyckim. W ocenie "Newsweeka" najbardziej narażone na agresję są Estonia i Łotwa, w przypadku których widać już podobno symptomy podjęcia wobec nich wojny hybrydowej. Celem Putina nie jest podbój Europy, ale podzielenie i rozbicie Paktu Północnoatlantyckiego – tłumaczy tygodnikowi Andrew Michta, ekspert ds. bezpieczeństwa z Rhodes College.
Według Amerykanina, to całkiem realne wizja, że kraje bałtyckie nie zostaną obronione przez jego kraj w ramach NATO-wskich zobowiązań. – Jeśli z jakiegoś powodu nie byłoby zgody na pomoc krajom bałtyckim, NATO straciłoby wiarygodność – stwierdza Michta.
Być może odpowiedzią na zakusy Kremla będzie stworzenie armii Unii Europejskiej, która mogłaby szybko reagować na rosyjskie niebezpieczeństwo. Pomysł taki wysunął na łamach niemieckiego "Welt am Sonntag" szef Komisji Europejskiej Jean-Claude Juncker.
Jeden z najbardziej wpływowych unijnych polityków nie ukrywa też, że zakończenie wieloletniej dyskusji nad wspólnymi unijnymi strukturami obronnymi i przejście wreszcie od słów do czynów, to odpowiedź na agresywną politykę zagraniczną Rosji.