– Żadnych dyskusji o zmianie kandydata nie było. Mnie to zaczyna przypominać 2005 rok i Annę Jarucką, która zrobiła wszystko, by naszego kandydata wycofać i to jej się udało – mówi w "Bez autoryzacji" Dariusz Joński z SLD. W ten sposób odpowiada na sugestie, że w Sojuszu głośno mówiło się o wycofaniu poparcia dla Magdaleny Ogórek.
W SLD rzeczywiście, jak twierdzi “Rzeczpospolita”, pojawił się pomysł wycofania poparcia dla prezydenckiej kandydatury Magdaleny Ogórek?
To absolutnie nieprawdziwa informacja. Od momentu, kiedy zarząd krajowy jednomyślnie podjął w tej sprawie decyzję, nie zdarzyło się, by ktokolwiek kontestował naszą kandydatkę. Widać, że pojawił się atak na sztab wyborczy, na SLD. Widać, że jest to kolejna odsłona próby podzielenia nas.
Ale chyba nie jest tajemnicą, że część działaczy nie jest zadowolona z kandydatki i kampanii?
To są wyssane z palca bzdury. Żadnych dyskusji o zmianie kandydata nie było. Mnie to zaczyna przypominać 2005 rok i Annę Jarucka, która zrobiła wszystko, by naszego kandydata wycofać i to jej się udało. Im więcej takich artykułów w “Rzeczpospolitej” - i nie wiem dlaczego akurat w tej gazecie – tym bardziej jesteśmy jednością, tym bardziej nie damy się rozbić.
Jak wyglądają więc relacje między partią a sztabem kandydatki?
Jest bardzo dobra koordynacja. To są dwa organizmy, które ze sobą ściśle współpracują w kampanii. Jesteśmy na etapie zbierania podpisów i opinii obywateli. Magdalena Ogórek odwiedza kolejne miasta, a te wizyty są koordynowane z szefami SLD z danego województwa czy powiatu. Bez członków Sojuszu ta kampania by się nie udała. Jeśli ktoś mówi, że są jakieś podziały, to po prostu gra na obóz prezydencki. Właśnie otoczeniu prezydenta najbardziej na tym zależy. Niejednokrotnie przecież prof. Nałęcz w bardzo perfidny sposób atakował naszą kandydatkę.
Ile wydacie na tę kampanię? “Rz” twierdzi, że planowano 3 mln zł, a ostatecznie będzie to niecałe pół miliona.
Nie było nigdy żadnych takich ustaleń. Nasza partia nie ma subwencji na poziomie, jaki mają PiS czy PO. My mówimy, że to nie pieniądze decydują o wygranych wyborach. PO kieruje się w kampanii ilością autobusów. Myślą, że im ich więcej, tym lepszy będzie wynik. My przekażemy na kampanię tyle, na ile będzie nas stać i tyle, byśmy byli w stanie kampanię przeprowadzić. Ile konkretnie? To powiem panu po wyborach, bo teraz jesteśmy w trakcie. Jest zbyt wcześnie. W każdym razie na pewno kwoty podane w “Rz” są nieprawdziwe.
Ogórek udzieliła pierwszego wywiadu dla radia z Zielonej Góry. Czy to znaczy, że w końcu otworzy się na dziennikarzy?
Kampania przebiega etapami. Podczas pierwszego etapu nasza kandydatka na dwóch spotkaniach z dziennikarzami przedstawiła najważniejsze założenia programu. Teraz jest drugi etap, czyli zbiórka podpisów i także wywiady. Jak mogliśmy zobaczyć w Zielonej Górze i Gorzowie, Magdalena Ogórek już jest otwarta na media. Będą kolejne wywiady.
Czyli jeśli poprosimy o wywiad, możemy liczyć na zgodę?