
Reklama.
Do czasu pełnego wyjaśnienia sprawy emisja programu "Top Gear" została wstrzymana. Nieoficjalnie mówi się też, że 54-letni gwiazdor brytyjskiej telewizji ponownie zaszedł za skórę swemu pracodawcy ze względu na kontrowersyjne komentarze, jakich udzielał między innymi pod adresem czarnoskórych. Już w maju ubiegłego roku stacja BBC dała Clarksonowi "ostatnie ostrzeżenie".
Wiadomość o zawieszeniu gospodarza "Top Gear" w błyskawicznym tempie rozeszła się w internecie. Nie uszła uwadze także polskim użytkownikom Twittera, którzy łączą przypadek Clarksona z informacją TVN-u o końcu współpracy z Kamilem Durczokiem oraz zdjęciem z anteny Polsat News programu "Skandaliści", prowadzonego przez Agnieszkę Gozdyrę.
Jeremy Clarkson już wielokrotnie był oskarżany o rasizm. Niespełna rok temu źródłem kłopotów gospodarza magazynu „Top Gear” było niepublikowane wcześniej nagranie, pokazujące pracę nad jednym z odcinków programu.
Podczas kręcenia Clarkson kilkukrotnie wyrecytował wyliczankę „Eeny, meeny, miny, moe”, której starsze wersje zawierają obraźliwe słowo „nigger”. Clarkson zapewnił, że umyślnie nie użył obraźliwego słowa, zastępując je mamrotaniem, ale przyznał, że w jednym z ujęć mamrotanie może "to słowo" przypominać. Na Wyspach wybuchła jednak burza.
Wcześniej Clarkson miał kłopoty po tym, jak wyszło na jaw, że swojemu czarnemu terierowi nadał imię Didier Drogba, nawiązując w ten sposób do osoby czarnoskórego piłkarza rodem z Wybrzeża Kości Słoniowej, byłej gwiazdy londyńskiej Chelsea.
Źródło: BBC