Robert Kiyosaki, najsławniejszy na świecie autor książek motywacyjnych, zanim zajął się pisaniem, pracował jako sprzedawca kserokopiarek. Pierwszy jego bestseller był o tym, jak inwestując drobne pieniądze można zyskać niezależność finansową. W sumie Kiyosaki sprzedał 30 mln egzemplarzy książek i wydał kilkanaście tytułów. Dzięki opowiadaniu jak być bogatym zgromadził majątek 80 mln dolarów.
Wygląda na to, że sukces opowiadacza próbuje powielić już tylko na polskim rynku cała grupa naśladowców. Do księgarni trafiła już kolejka książka o tym, jak zostać człowiekiem bogatym i wolnym. – Na portalu Bankier przeczytałem, że przedsiębiorcy będą tworzyć więcej miejsc pracy. Pod spodem był komentarz czytelnika, że przedsiębiorcy chcą zatrudniać tylko na umowy śmieciowe i płace minimalne. Ten sam idiota jak ma kupić iPhona to godzinami ślęczy na Allegro czy Ceneo szukając najniższej oferty. Nie przyswoił jednak, że zarówno praca jak i sprzedaży telefonów rządzi się tymi samymi prawami rynku – tak w rozmowie z naTemat Fryderyk Karzełek tłumaczy, dlaczego postanowił edukować Polaków, pisząc i wydając "Pieniądze są sexy".
Zachęca, że należy gromadzić pieniądze na koncie. Bo od 100 tys. albo miliona zaczyna się prawdziwa wolność i swoboda. Dopiero wówczas, kiedy nie podoba się szef, stać nas na to, żeby pokazać mu środkowy palec i poszukać nowego zajęcia. – To prawdziwa wolność, a nie kompulsywne zakupy w centrum handlowym, a potem płacz nad debetem na karcie – twierdzi.
Kapitan wolność
Książka właśnie weszła do dystrybucji i – jak twierdzi wydawca – sprzedaje się bardzo dobrze. W sumie wydane w Polsce poradniki o tym, jak zostać bogatym i wolnym, zapełniłyby już całkiem spory regał. – Jeżeli jesteś rentierem, który wybiera się na wakacje i chce kupić coś do czytania, to zapewne większość omawianych tu zagadnień jest ci dobrze znana. Natomiast jeżeli chcesz poprawić swoją sytuację finansową, to bezwzględnie kup tą książkę i starannie ją przeczytaj! Wydane pieniądze zwrócą się wielokrotnie – tak Ryszard Jaszczyński zachęca do zakupu poradnika „Droga do bogactwa”.
Jaszczyński wstąpił na nią jako pilot samolotów pasażerskich LOT. Latał po całym świecie i jeszcze u progu transformacji zarabiał w dolarach. Kupował za nie mieszkania w Warszawie, wystarczyło przecież kilka tysięcy zielonych. Wspomina, że z racji dużych transakcji walutowych Bank Pekao SA wręczył mu jedną z pierwszych kart kredytowych w Polsce.
Jaszczyński opisuje, jak z czasem rosnące dochody z najmu stały się bazą jego miesięcznych zarobków. Ponadto, przez 20 lat lokował pieniądze na polskiej giełdzie. Kilka razy dostał manto, aż nauczył się inwestowania według własnego, ostrożnego schematu, stale przynoszącego zyski. – Nie szukam wielkich okazji do transakcji, ale małych oszczędności dokonywanych codziennie i systematycznie. Tutaj jest schowany wielki graal – przekonuje pilot-rentier w jednym z wywiadów.
Opowiada, że potrafił mądrze oszczędzać. – Wakacje spędzaliśmy żoną w krajach, gdzie dla nas, Europejczyków odpoczynek kosztuje tyle co nic. Mogłem tam dolecieć służbowo. Nie zdajecie sobie sprawy, że właśnie takie drobiazgi decydują finansach. W perspektywie 15 lat przekłada się to na ogromne kwoty – mówi. Na okładce widzimy ogorzałego mężczyznę w białej koszuli za kołem sterowym jachtu. To sam kapitan podczas jednego z dalekich rejsów. Jest rentierem, nie musi pracować.
100 mieszkań w 20 lat
Jednak największą gwiazdą wśród wolnych finansowo jest Sławomir Muturi, były pracownik korporacji, nieistniejącej już firmy doradczej Arthur Andersen. – Nie warto dla pracy poświęcać całego życia. Dlatego zacząłem gromadzić oszczędności. Żyłem skromnie, wszystko inwestowałem w mieszkania przeznaczone na wynajem – przedstawia sam siebie Muturi. Choć brzmi to niewiarygodnie, twierdzi, że systematycznie oszczędzając przez 20 lat zakupił i wynajmuje 100 mieszkań. W wieku 44 lat zrezygnował z pracy zawodowej. Ponieważ z wynajmowanych mieszkań pieniądze płyną niemal bezobsługowo, ma dużo wolnego czasu. Postanowił wypełnić go podróżami do wszystkich krajów na świecie. Jego hit: Mieszkania na wynajem. Moja droga do wolności finansowej.
W naTemat pisaliśmy o Jacku Borowiaku, akademickim wykładowcy, którego książka o domowych finansach przez kilka tygodni ubiegłego roku przebiła na liście hitów księgarni Azymut „Wyspę na prerii” Wojciecha Cejrowskiego i nową książkę Paulo Coelho. Poczytne są także e-booki Kamila Cebulskiego, okrzykniętego przez media najmłodszym polskim milionerem. Cieniem na wiarygodności autora kładzie się jednak to, że jego firma przynosiła straty, a od pewnego czasu ściga go komornik.
Zaciskać pasa jedząc pasztetową
Krytycy autorów finansowych poradników i złotych rad zazwyczaj wytykają, że najwięcej korzyści przynoszą one nie czytelnikom, tylko autorom. Zazwyczaj proponowane rozwiązania nie są łatwe lub niemożliwe do naśladowania przez każdego. Ilu z nas pilotuje samoloty i może jak Jaszczyński za darmo wybrać się do miejsca, w którym odpoczynek kosztuje prawie nic?
– Zazwyczaj mamy skłonność do życia ponad stan. Chcemy nadążać za sąsiadami w wyścigu o to, jaki kto ma dom albo czym jeździ. To pułapka. Pracując w Andersenie, mogłem jak inni trwonić pieniądze na zbytki. Zamiast tego żyłem znacznie poniżej możliwego statusu – twierdzi Muturi. To prawda, Muturi, choć podobno jest milionerem, jeździ po mieście skuterem, mieszka w przeciętnym mieszkaniu, ma zegarek za 50 zł i nie ma złotej komórki w złotym etui. Rozczarowani zaciskaniem pasa czytelnicy krytykują : „Namawia, żeby jeść pasztetową i rosół, to będzie cię stać na wszystko”.
W rozdziale o emeryturze Fryderyk Karzełek pisze, że czekamy na nią, jak na wyrok i zmiłowanie, dzień, po którym już nic nie trzeba będzie robić. Jego zdaniem to bez sensu, bo z państwowego systemu ZUS i OFE otrzymamy mizerne pieniądze, które i tak nie pozwolą na miłe spędzanie wolnego czasu. Co robić? Najlepiej znaleźć sobie takie zajęcie, które pokochamy, a kiedy praca przestanie być kojarzona z niemiłym wysiłkiem, będziemy chcieli pracować do końca życia. Emerytura przestanie być problemem. Tylko nie wskazał jak np. pracownicy marketów mają rozbudzić miłość do swoich kas czy palet w magazynach. - Najpierw przestać oglądać telenowele i ruszyć się z kanapy - mówi.
Ale i tak wśród konkurentów Fryderyk Karzełek wypada najbardziej autentycznie. To przedsiębiorca z krwi i kości. Kopał rowy jako gastarbeiter w Niemczech, założył tam firmę, wydawał polską gazetę, a nawet raz zbankrutował, do czego szczerze się przyznaje. W Polsce założył firmę doradztwa finansowego i ujawnił jedną piramidę finansową.
Timothy Ferris, autor światowego bestsellera „4-godzinny tydzień pracy”, pisze o tym, jak zorganizować sobie czas w pracy, delegować obowiązki, żeby zaoszczędzić 36 z 40-godzinnego tygodnia w pracy. W praktyce Ferris oszczędzanie czasu rozpoczął od wynajęcia Hindusa z Bangalore, który za 2 dolary na godzinę odpowiadał za niego na maile. To świetna rada, wujku dobra rada.
Ilu czytelników zostało milionerami, ewentualnie rentierami, dzięki motywującym publikacjom? Nawet jeśli nikt, pisarze mają na to jedno dobre alibi. Jeśli ktoś nie został, to znaczy, że nie był wstanie odrzucić sceptycyzmu i nie przyjął wiedzy. "Więc pytam cię po raz ostatni, czy jesteś gotów?" - pyta prowokacyjnie autor innego poradnika o tym, jak zarabiać nawet śpiąc.