Nowa zimna wojna, wyścig zbrojeń, powrót do straszenia atomowym guzikiem. To, co młodsi znają już tylko z filmów sensacyjnych jest być może o krok od powrotu. O ile tylko Iran nie zrezygnuje ze swoich nuklearnych ambicji - ocenia szef brytyjskiej dyplomacji William Hague. - Nasze okręty wojenne są już na Morzu Śródziemnym - odpowiada Teheran.
Nuklearne ambicje Iranu mogą wpędzić Bliski Wschód, a w efekcie cały świat w erę nowej zimnej wojny - ocenił brytyjski minister spraw zagranicznych William Hague w rozmowie z dziennikiem "The Daily Telegraph". Jego zdaniem, pogodzenie się z tym, w jaki sposób Teheran rozwija dzisiaj swój program jądrowy, będzie zarazem zgodą na potężny konflikt militarny w Azji.
- Stany Zjednoczone
- Rosja
- Wielka Brytania
- Francja
- Chiny
- Indie
- Pakistan
- Izrael - jego władze nie potwierdzają, ani nie zaprzeczają posiadaniu broni jądrowej. Na jego terytorium najprawdopodobniej znajdują się 4 głowice, które wyprodukowało RPA, a zrezygnowało z nich po upadku apartheidu.
- Korea Północna - Pjongjang twierdzi, że dysponuje już bronią zdolną do użytku.
Szef brytyjskiej dyplomacji mówi, że wyposażenie się Iranu w broń jądrową bez wątpienia wywoła na Bliskim Wschodzie wyścig zbrojeń, nie mniejszy, niż znany nam z drugiej połowy XX w. w Europie. W ocenie Hague'a, dzisiaj byłoby to jednak znacznie bardziej niebezpieczne, niż pierwsza zimna wojna między Wschodem a Zachodem, gdyż wówczas obie strony gwarantowały jednak jakiekolwiek "mechanizmy bezpieczeństwa".
- Jeśli Irańczycy uzyskają broń jądrową, to myślę, że inne narody na całym Bliskim Wschodzie też będą chciał broń jądrową rozwijać - mówi William Hague. I zwraca uwagę, że na Bliskim Wschodzie nie będzie to wyglądało tak, jak w ZSRR i USA. Zamiast naukowców nad bombami atomowymi mogą tam bowiem pracować zwyczajni handlarze bronią, czy przemytnicy. Dlatego Hague ostrzega, że skutkiem wzrostu ambicji nuklearnych Bliskiego Wschodu może być także upowszechnienie się zjawiska proliferacji - przemytu, nielegalnego transferu broni masowego rażenia.
Irańczycy u bram Europy
Nowa zimna wojna brzmi może, jak political fiction. Jednak - jakby na zawołanie - Iran postanowił dzisiaj przypomnieć, jak poważne zagrożenie może stanowić. - Irańskie okręty wojenne wypłynęły w sobotę z Kanału Sueskiego na Morze Śródziemne - poinformowała przed południem irańska marynarka wojenna.
Niespełna 1000km od Aten
Gdzie może być teraz irańska marynarka?
Operacja ma na celu "ukazanie siły Islamskiej Republiki Iranu", a zarazem... nieść "posłanie pokoju i przyjaźni". Tak mówił o niej dowódca irańskiej marynarki admirał Habibollah Sajjari w rozmowie z rządową agencją informacyjną IRNA.
"Przesłanie" jest skierowane najprawdopodobniej szczególnie do Izraela, tak jak to, które Teheran postanowił wysłać przed rokiem, gdy irańska marynarka pierwszy raz od ponad 30 lat operowała na Kanale Sueskim, a później zacumowała u wybrzeży Syrii - tradycyjnego sojusznika Iranu i jednego z największych wrogów Izraela. Zapewne podobnie, jak wówczas i dzisiaj izraelska marynarka i lotnictwo tylko czekają w gotowości.