Pary starające się o dziecko za pomocą metody in vitro mówią, że Kościół swoimi zakazami odbiera im prawo do posiadania potomstwa. – Przepraszam bardzo, skąd oni mają to prawo? Kto im to prawo dał? – pyta w "Bez autoryzacji" biskup Tadeusz Pieronek.
Dzisiejsza "Gazeta Wyborcza" informuje, że biskupi są podzieleni w sprawie in vitro. To prawda?
Biskup Tadeusz Pieronek: Nauka Kościoła w tej kwestii jest bardzo wyraźna. Dziecko jest dziełem wzajemnej miłości małżonków, a nie wytworem techniki, przy użyciu elementów życia wyciągniętych z organizmów mężczyzny i kobiety. Jest to moralnie niedopuszczalne i biskupi w tych kategoriach to oceniają.
To nie jest ocena tego, czy to jest możliwe w sensie technicznym, no bo jest możliwe. Ale jest to zupełnie poza sferą godności ludzkiej. Człowieka nie można produkować, tylko człowiek się rodzi.
Przed tygodniem rozmawiałem na ten temat z matką dziecka narodzonego za pomocą metody in vitro. Twierdzi, że gdyby Bóg nie chciał tej metody, to by nam jej nie dał. Można tak na to spojrzeć?
Skoro ona tak na to patrzy, to widocznie można. Ale czy każda opinia ludzka jest równoważna z logiką, która wynika z natury człowieka? Cóż to jest za poparcie strony in vitro, gdzie reporter idzie przed drzwi kościoła, ludzie z niego wychodzą po mszy świętej i pyta kobiet, pyta mężczyzn, co oni o tym sądzą. Nie możemy spraw moralnych i bardzo istotnych dla rodzaju ludzkiego rozstrzygać na podstawie sondaży. To jest aberracja.
Mówiąc o podziale biskupów w kwestii in vitro,"Wyborcza" przypomina oświadczenia prezydium Episkopatu z początku marca, że ustawa bioetyczna powinna ograniczyć procedurę in vitro do małżeństw, a nie par w nieformalnych związkach. Czy jest tu jakaś różnica?
Jeżeli chodzi o ocenę moralną, to nie. W jednym i drugim przypadku jest to niemoralne. Natomiast kwestia pewnej preferencji społecznej, to oczywiście małżonkowie, którzy nie mogą mieć potomstwa, dlatego że są niepłodni, mają do tego większe preferencje i większe prawo, niż ludzie z ulicy, albo homoseksualiści, którzy nie wiadomo dlaczego koniecznie chcą być ojcami i matkami, nie mając możliwości urodzenia tego potomstwa sami.
Ale rozumiem, że małżeństwa i tak nie mają prawa korzystać z technologii in vitro.
Jeżeli chodzi o zasadę moralną, jest ona bezwzględna i dotyczy wszystkich.
Jeden z biskupów powiedział "Wyborczej", że niektórzy hierarchowie chcą, by o in vitro mówić bardziej ludzkim tonem.
Dla mnie "Gazeta Wyborcza" nie jest żadnym autorytetem. Oni muszą pisać, bo piszą ciągle. Ale to nie jest żaden argument. Byli tacy, którzy mieli inne zdania na jakieś elementy sprawy, natomiast jeśli chodzi o ocenę generalną, są absolutnie jednością i mówią "nie". To nie jest ich nauka, tylko Kościoła.
Ksiądz biskup powiedział kiedyś, że pierwowzorem in vitro jest Frankenstein. Ksiądz biskup podtrzymuje dzisiaj to zdanie?
Frankenstein nie był żadnym prekursorem in vitro. To była fikcja literacka i nic więcej. Natomiast jeśli istnieje dzisiaj możliwość, że można w próbówce wyprodukować człowieka, którego będzie się profilowało przez pewne ingerencje w jajniki, plemniki i selekcje, to oczywiście można się spodziewać tego, że będziemy mieli sklepy za parędziesiąt lat, a może szybciej, w których będzie się zamawiało i kupowało dzieci. Na zamówienie! To jest zupełnie inny świat.
Kandydat Prawa i Sprawiedliwości na prezydenta, Andrzej Duda twierdzi, że in vitro może być dopuszczalne pod pewnymi warunkami.
Ja się nie odnoszę do żadnego PiS-u, PO czy jakiegokolwiek polityka, bo polityk ma zupełnie inną wizję świata. On się stara, żeby go wybrali i czasem gada głupstwa. Bardzo często. Nie o to chodzi. Ja z tej perspektywy nie oceniam sprawy in vitro.
Gdy czyta się wypowiedzi osób, które nie mogą mieć dzieci i chciałyby skorzystać z metody in vitro, twierdzą że odbiera im się prawo do posiadania potomstwa.
A przepraszam bardzo, skąd oni mają to prawo, kto im to prawo dał?
Twierdzą, że tak jak każdy człowiek mają prawo, aby starać się o potomstwo przy wykorzystaniu dostępnych metody.
Ma możliwość, jeżeli ma warunki. A tu warunków nie ma.
Ale stwarza je medycyna. Pozwala nam na pewne rzeczy, mimo że natura nam je w pewnym sensie utrudniła. Niewidomym przywraca się dziś wzrok.
Proszę pana, medycyna pozwala zrobić wiele rzeczy, ale z tego nie wynika, że wszystko, co robi, jest moralne. Medycyna zabija ludzi w eutanazji, to jest moralne? Dla jednych tak, dla mnie nie.