Kampania „Razem przeciwko kulturze gwałtu”, w której występują ubrani w sukienki mężczyźni mówiący „jeśli sukienka jest zaproszeniem do gwałtu – to zapraszam” wzbudziła skrajne reakcje. Jedni chwalą, inni ganią. Do tych drugich zalicza się filmowiec i dziennikarz Andrzej Saramonowicz, który jednak swoje ostre pióro zwrócił nie tyle w stronę kampanii, co samego pojęcia „kultura gwałtu”. Saramonowicz uważa, że żadna kultura gwałtu nie istnieje, a używanie tego pojęcia jest „orężem w światopoglądowej walce feministycznej”, które tak samo zamula rzeczywistość, jak katolicka „cywilizacja śmierci”.
"Kobiety zawsze się troszeczkę gwałci"
Nad Wisłą nie ma kultury gwałtu, bo nie ma przyzwolenia na gwałt w tym wymiarze, który pozwalałby się zdefiniować jako kultura (gdzie musi wystąpić wiele cech afirmujących daną postawę) – napisał Andrzej Saramonowicz na swoim profilu na Facebooku. Naprawdę?
Dopóki w przestrzeni publicznej będą pojawiały się wypowiedzi takie, jak ta Janusza Korwin-Mikkego o tym, że kobiety „zawsze się troszeczkę gwałci”, tylko „trzeba wiedzieć, kiedy można, a kiedy nie można” czy osławione słowa Andrzeja Leppera, który dziwował się wielce, jak to możliwe – zgwałcić prostytutkę. Dopóki panowie pokroju Piotra Guziała będą poddawać w wątpliwość relacje ofiar gwałtów – jak zrobił to Guział komentując sprawę gwałtu w lesie kabackim – mówienie o „kulturze gwałtu” jest uprawnione i nie ma nic wspólnego z ideologiczną walką i czynieniem, jak uważa pan Saramonowicz, mężczyzn winnym nieszczęść tego świata.
Samiec alfa i kultura gwałtu
Nie wszystkich – ale gwałtów, w dużej mierze, tak. Ze statystyk wynika, że to mężczyźni są sprawcami większości gwałtów. Czy mówienie o tym głośno to „stygmatyzowanie” mężczyzn? Czy przemilczanie tego faktu nie jest oczywistym dowodem, iż w owej kulturze gwałtu żyjemy?
Dopóki mężczyźni uważający się za samców alfa będą, jak Rafał Ziemkiewicz, wzywać do rzucania kamieniem tych, "którzy nigdy nie skorzystali w nietrzeźwej"– będziemy w tej kulturze głęboko tkwić.
I w takim społeczeństwie, w którym jest przyzwolenie na przemoc seksualną, żyjemy. Nie chodzi tu tylko o gwałt, ale też wszystkie te zachowania, które wiążą się z uprzedmiotowieniem kobiety – chamskie, choć być może w założeniu uwodzicielskie zaczepki, podszczypywanie czy poklepywanie. To właśnie one składają się na kulturę gwałtu.
To dlatego za każdym razem trzeba powtarzać: to nie spódniczka gwałci, gwałci gwałciciel. – Jest też jeszcze jedna istotna sprawa: gwałcą najczęściej nie obcy ofierze ludzie, lecz znane i bliskie im osoby. A o tym się nie mówi. To przemilczenie to też jest kultura gwałtu – dodaje Aleksandra Magryta.
"Nawet w Biblii są historie gwałtów"
Przemilczenie, które wpisuje się w długą tradycję przemocy wobec kobiet. „Gwałt zawsze był częścią kultury człowieka. Antyczne mity zawierały opowieści o gwałtach; starożytne społeczeństwa uważały gwałt za zbrodnię, którą karały ich kodeksy; nawet w Biblii są historie gwałtów" – czytamy w "Encyklopedii gwałtu". Dlatego, jak uważa jej główna autorka Merril D. Smith, "gwałt przez stulecia miał wpływ na pojedyncze kobiety (jak również na mężczyzn i dzieci obydwu płci), ale przykładał się również na sposób ewolucji i rozwoju społeczeństw kultur na całym świecie, kiedy kobiety były porywane, wręczane jako łupy wojenne i traktowane jak niewolnice".
Gwałty w Polsce
Według policyjnych statystyk co roku w Polsce popełnianych jest 1800 do 2300 gwałtów. W rzeczywistości ta liczba jest znacznie większa. Wiele przestępstw nie jest zgłaszanych. Ofiara jest zastraszona lub wstydzi się. Procedury policyjne i sądowe nie pomagają natomiast w mówieniu o gwałcie. Czytaj więcej
źródło: Ponton, grupa edukatorów seksualnych
Wiedzą o tym te kobiety, które, próbują owej "kulturze gwałtu" położyć kres, choć często oznacza to, że dostają łatkę "feminazistek" czy "ciotek rewolucji". Wiedzą i niektórzy mężczyźni:
Kiedy Susan Griffin napisała, że „nigdy nie była wolna od strachu przed gwałtem”, dotknęła czułej struny każdej kobiety. Każda kobieta zna lęk towarzyszący jej, kiedy w nocy jest sama w domu czy uderzenie paniki, kiedy otrzymuje obelżywy telefon. Zna też wszystkie te mini gwałty – uszczypnięcie w zatłoczonym autobusie, przeciągły gwizd z przejeżdżającego samochodu, spojrzenie mężczyzny gapiącego się na jej biust. Griffin pisała, że gwałt jest rodzajem terroryzmu, który mocno ogranicza wolność kobiet i sprawia, że są one zależne od mężczyzn (…) Z powodu agresywno-pasywnej, poddańczo-dominującej relacji między płciami w naszej kulturze, istnieje bliski związek między przemocą a seksualnością.
Aleksandra Magryta, Feminoteka
Panuje powszechna akceptacja na żarty z gwałtów, a osoby, które reagują na nie, są często traktowane jako sztywne i nieznające się na żartach. Przyzwolenie na przemoc seksualną idzie krok dalej i jest to obarczanie winą ofiary przemocy. Typowe teksty o ofiarach gwałtu to: sama sobie winna, po co się tak ubierała, mogła nie iść ciemną ulicą. Ta wiktymizacja zgwałconych kobiet i akceptacja na żarty z przemocy seksualnej jak najbardziej są wyrazem na to, że żyjemy w kulturze gwałtu.