Służące i kucharki. Żony i matki. Czy w Kościele jest miejsce dla młodych, wykształconych, niezależnych kobiet?
Służące i kucharki. Żony i matki. Czy w Kościele jest miejsce dla młodych, wykształconych, niezależnych kobiet? Fot. Jakub Orzechowski / Agencja Gazeta

Wykształcone, nowoczesne młode kobiety to dla Kościoła, który nie potrafi z nimi rozmawiać, wielki kłopot. Tak twierdzi ks. Jacek Prusak. A co na to same kobiety?

REKLAMA
­Wykształcone kobiety 30 plus to dla Kościoła twardy orzech do zgryzieni. Ich rola się zmienia i Kościół musi sobie z tym poradzić. A statystyki niepokoją – stwierdza w wywiadzie dla „Twojego Stylu” ks. Jacek Prusak. Zdaniem jezuity, wynika to po prostu z faktu, że Kościół nie nadąża dziś za kobietami, czym je do siebie zniechęca. Co więcej, jeśli kobieta już pojawi się w Kościele, to – według rozmówcy kobiecego magazynu – czuje się w nim atakowana.
Kobieta? Tylko żona i matka!
Problem z kobietami w Kościele polega także na tym, że księża nie są przyzwyczajeni do kobiet, które są niezależne, robią kariery, mają własne zdanie (i nie wahają się go użyć), a nawet się ich boją. W kobietach widzą raczej, jak zauważa ks. Prusak, matki i siostry.
Ks. Jacek Prusak

Jeden z biskupów powtarza, że przez emancypację rodzi się coraz mniej dzieci, a wiele z tych, które przychodzą na świat, jest wychowywanych w rozbitych lub patchworkowych rodzinach. Księża uważają, że nie są to pozytywne zmiany, a wiążą je z rosnącą siłą kobiet

Jak wskazuje jezuita, kobiety niechętnie przychodzą do Kościoła z obawy przed krytyką – bo robią karierę, nie zakładają rodziny. Albo wyszły za mąż, ale nie mają jeszcze dziecka. Albo, co gorsza, mają dziecko, ale tylko jedno, a to przecież – jak wiadomo – zdecydowanie za mało, jeśli weźmiemy pod uwagę kryzys rodziny, dużą liczbę rozwodów i wyjątkowo niski poziom dzietności.
Zdaniem ks. Prusaka w pierwszej kolejności z Kościoła odejdą właśnie te najbardziej krytykowane kobiety – czyli rozwódki, te, które weszły w nowe związki albo po prostu młode dziewczyny, dla których – na tym etapie życia – ważna jest kariera, dobre wykształcenie i praca.
– Problem jest także z nastolatkami, które pytają o takie sprawy, jak in vitro, antykoncepcja czy seks przedmałżeński, a w odpowiedzi dostają wyuczone na pamięć, doktrynalne formułki. ­Dziewczyny w tym wieku są na etapie przejściowym i skarżą się, że księża od razu chcieliby wtłoczyć je w role żon i matek – wyjaśnia ks. Prusak.
Spostrzeżenia rozmówcy „Twojego Stylu”, choć bardzo ciekawe i z pewnością w dużej mierze trafne, są jednak niezwykle pesymistyczne. Postanowiłam więc zapytać młodych kobiet, czy rzeczywiście czują się w Kościele tak bardzo źle.
Hipster Katoliczka
Jola Szymańska, Hipster Katoliczka na swoim blogu w Deon.pl napisała po Dniu Kobiet, że ma już nieco dość tego usilnego pocieszania kobiet w Kościele, co sprawia wrażenie, jakoby kobiety były strasznie nieszczęśliwe. ­ Szukam bodźców, inspiracji, aktywności, a czytam: "nie martw się" (…). Te wszystkie teksty i artykuły, które przewinęłam w Dniu Kobiet są dla mnie jasnym komunikatem: utarło się, że macie problem, no to chcemy wam pomóc, chcemy was wspierać – napisała Szymańska.
Jak się czuje Hipster Katoliczka w Kościele? ­– Jestem młoda, wykształcona, z wielkiego ośrodka i dobrze mi w Kościele z dwóch powodów. Wiara to dla mnie nie zasady, ale miłość, z której wynikają wiadome konsekwencje. Rozumiem to, w co wierzę i to nie jest tylko świadomość istnienia Boga jako odległej rzeczywistości, ale doświadczenie jego permanentnej obecności każdego dnia ­ mówi – mówi w rozmowie z naTemat katolicka blogerka.
Jaki jest drugi powód? Mieszkanie w „wielkim ośrodku”. ­ – Brzmi śmiesznie, ale prawda jest taka, że w Krakowie czy Warszawie nie ma problemu ze znalezieniem mądrych, inteligentnych księży. W mniejszych miejscowościach pewnie tak. Gdybym byłam zmuszona do słuchania upokarzających mnie kazań, to pewnie musiałabym się ćwiczyć w cierpliwości. Może i dałabym radę, ale gdybym wychowała się w parafii, w której ksiądz nie żyje blisko Pana Boga, to nie wiem czy chciałoby mi się dociekać, o co chodzi w Kościele. I pewnie myślałabym, że chodzi o suche zasady i hierarchię – wyjaśnia Szymańska jeszcze raz podkreślając, że świetnie czuje się w Kościele, bo jest wolna, zna wspaniałych kapłanów, a wiara to dla niej przygody i wyzwania, ciągły dialog z Bogiem.
Wiele zależy od tego, na jaką wspólnotę trafi młoda kobieta. ­– W Kościele spotykam ludzi ambitnych, którzy nie są egoistami, którzy są szczerzy i nie manipulują ludźmi. Poza Kościołem bywa z tym różnie. No i co najważniejsze a warto wciąż to podkreślać – Kościół to nie budynek, ani hierarchia. Kościół to ludzie wierzący w Boga – uzupełnia Hipster Katoliczka.
Matka Polka katoliczka
Podobnie – czyli całkiem dobrze – czuje się w Kościele Natalia Białobrzeska, młoda mężatka, mama małej Wiktorii oraz autorka projektu Rokokoko.pl oraz blogerka (Soccermom.pl). ­ – Nie mam problemu z antykoncepcja, rolą tzw. matki Polki, nawet nie jestem po trzydziestce – przyznaje z uśmiechem. Białobrzeska widzi w Kościele mnóstwo miejsca dla kobiet i to niekoniecznie w kuchni. ­ – Uważam, że potencjał i możliwości są duże, tak samo jak dystans księży do błogosławienia kobietom w roli przywódczyń. Inna sprawa, że w Kościele w ogóle jest mały problem z delegowaniem zadań świeckim, a co tu mówić o kobietach! ­– zauważa katolicka publicystka.
Kapłanom łatwo przychodzi narzekanie na to, że w Kościele nie ma pomysłu na zagospodarowanie kobiet, ale sami niechętnie ustępują im miejsca albo pozwalają na przejęcie części obowiązków. Dlatego niektóre z nich biorą sprawy w swoje ręce – Szymańska prowadzi popularnego bloga, a Białobrzeska planuje stworzyć jakąś „babską” wspólnotę przy parafii. Jej zdaniem spora część kościelnej „oferty” przeznaczona jest dla dzieci i młodzieży, później jest wielka luka i dopiero na szarym końcu – duszpasterstwo kobiet w podeszłym wieku.
Jest dobrze, ale...
Skoro jest tak dobrze, to czemu jest tak źle? Skąd taka rozbieżność pomiędzy ocenami ks. Prusaka a tym, jak w Kościele czują się same kobiety? Zdaniem Szymańskiej, po części wynika to po prostu z uogólnień, a te bywają krzywdzące. ­
Jola Szymańska

Czasem to wina księdza, który traktuje kobiety jak służbę, ale czasem samych kobiet (szczególnie tych starszych w mniejszych miejscowościach), które potrafią rywalizować między sobą o to, która upierze księdzu firanki

W ocenie Szymańskiej wiele problemów w Kościele wynika z tego, że ludzie gadają między sobą, jak to jest źle, ale nic z tym nie robią. ­– Nie mówią księdzu, że im się to nie podoba, bo boją się, że on im na przykład odmówi pochówku (trudno w to uwierzyć, ale sama znam takie sytuacje) ­– podsumowuje Hipster Katoliczka.
Także Białobrzeska spotkała się z niewłaściwą postawą kapłanów wobec kobiet, o czym opowiada w ostrych słowach. ­– Nie wiem, czy miałam pecha i po prostu trafiałam na, jakże częste, przerośnięte ego w sutannie, ale rzeczywiście sposób rozmowy, a nawet brak szacunku, były irytujące. Nie traktuję księży jak eunuchów, tylko mężczyzn, więc oczekuję od nich zachowania na poziomie ­– mówi publicystka.
Problemem, z którym się spotyka, jest więc nieprzepuszczanie w drzwiach, ignorowanie opinii, oczekiwanie na bycie obsłużonym... ­– Przecież wychowujemy się wzajemnie, więc to same kobiety w pewnym sensie pielęgnują ten stan, nie oczekując od księży niczego więcej i wpadając w rolę Kopciuszka – mówi.
Natalia Białobrzeska

Staram się reagować, wobec znajomych księży ­ żartem, np. „panowie przodem” albo „dzisiaj Ty robisz herbatę”. Nieznajomych pytam: dlaczego...? Na szczęście mam kilku bliskich księży, oni utwierdzają mnie w przekonaniu, że to tylko "ryby nie maja głosu", a mnie chętnie posłuchają i wezmą na serio

Kościół jest kobietą?
Jakiś czas temu Laboratorium Więzi przeprowadziło obszerną ankietę wśród kobiet. Respondentkom zadano następujące pytania: Co mnie jako kobietę cieszy w naszym Kościele? Co mnie jako kobietę w naszym Kościele niepokoi, co mi przeszkadza, co mnie denerwuje? Czy polskie kobiety mają problemy z Kościołem? Czy Kościół w Polsce ma problemy z kobietami? Czy i na ile problemy Kościoła z kobietami są częścią problemów ze świeckimi? Co zrobić, żeby było lepiej? Od czego zacząć?
Z ankiety, w której udział wzięły katolickie działaczki, publicystki, dziennikarki, jednym słowem – kobiety aktywnie zaangażowane w życie Kościoła w Polsce wynika, że jednak nie jest im tak źle i niewygodnie. Większość respondentek doceniała to, że Kościół potrafi stanąć w obronie interesów kobiet. Panie doceniały też, że mają swoje miejsce – mogą angażować się w działanie wspólnot, organizacji, rozmaitych instytucji, a biskupi i księża liczą się z ich opiniami.
Jednocześnie uczestniczki ankiety przyznawały, że są w Kościele zjawiska, które je niepokoją. Anna Karoń-Ostrowska pisała o sprawach, które nie pozwalają jej być w pełni sobą albo nawet upokarzają ją. Z kolei s. Barbarę Chyrowicz, profesor etyki na KUL, denerwowało poczucie wyższości, z jakim młodzi księża potrafią patrzeć na kobiety. ­ Księża potrafią z lekceważeniem mówić o „starych babkach” na rannej mszy w tygodniu. Niechże spróbują zmobilizować do tego „starych dziadków” – ­ apelowała siostra. Respondentki denerwowały się na niedocenianie kobiecych charyzmatów (bo czy panie potrafią w ogóle zrobić coś więcej, poza urodzeniem dzieci i ugotowaniem obiadu?), a także na fakt, że każda próba jakiegokolwiek upomnienia się o należny im szacunek albo swoje miejsce kończyła się nazywaniem ich „wojującymi feministkami”.
Nazwanie feministką, jak dowodziła Ewa Kiedio, nie jest znowu taką wielką obelgą. W końcu jest wiele tematów, które katolickie aktywistki mogą podejmować z feministkami. Jedno jest pewne – rola kobiety w Kościele już dawno przestała sprowadzać się do służki, praczki czy kucharki. Młode, wykształcone katoliczki chcą robić karierę, decydować o sobie samych, a jednocześnie - chcą być w Kościele. Jest tylko jeden warunek, aby czuły się w nim jak u siebie - trzeba liczyć się z ich zdaniem.

Napisz do autorki: marta.brzezinska@natemat.pl