
Po emisji dwóch pierwszych odcinków polskiej edycji “Piekielnego Hotelu”, można zadać sobie pytanie, czy telewizyjny show naprawdę ratuje hotelarzy z opresji. Okazuje się, że jest na pewno świetną reklamą, która nagania nowych gości. – Wszystkie nasze wcześniejsze działania marketingowe skumulowały się w jeden boom - mówi Katarzyna Stangrecka, współwłaścicielka Hotelu “Otomin”.
REKLAMA
Pada ci biznes? Idź do telewizji
– Udział w takim programie daje przede wszystkim rozgłos i reklamę - mówi Katarzyna Stangrecka, współwłaścicielka hotelu “Otomin” położonego nad jeziorem Otomińskim, którego losy mogliśmy śledzić w pierwszym odcinku polskiej wersji hotelowego hitu. Stangrecka dodaje także, że udział w “Piekielnym Hotelu” to znakomity ruch marketingowy. Taki, który w przypadku ich obiektu sprawił, że już 10 minut od emisji show na stronę internetową hotelu zawitało półtora miliona potencjalnych gości. - Wszystkie nasze wcześniejsze działania marketingowe skumulowały się w jeden boom - dodaje.
– Udział w takim programie daje przede wszystkim rozgłos i reklamę - mówi Katarzyna Stangrecka, współwłaścicielka hotelu “Otomin” położonego nad jeziorem Otomińskim, którego losy mogliśmy śledzić w pierwszym odcinku polskiej wersji hotelowego hitu. Stangrecka dodaje także, że udział w “Piekielnym Hotelu” to znakomity ruch marketingowy. Taki, który w przypadku ich obiektu sprawił, że już 10 minut od emisji show na stronę internetową hotelu zawitało półtora miliona potencjalnych gości. - Wszystkie nasze wcześniejsze działania marketingowe skumulowały się w jeden boom - dodaje.
Reklama (bez)cenna
Choć program ma opowiadać o zmianach w hotelach, to mówi także o wewnętrznych przemianach właścicieli (prowadząca show Małgorzata Rozenek stara się ich “pocieszać”, a jak trzeba to i rozwiązuje ich rodzinne konflikty). Jakie są tego skutki? Ciężko to ocenić. W jednym zgadzająca się wszyscy - cel uświęca środki, a to co naprawdę ważne i to… cenny czas antenowy TVN, które dostaje się w "piekielnym" pakiecie.
Choć program ma opowiadać o zmianach w hotelach, to mówi także o wewnętrznych przemianach właścicieli (prowadząca show Małgorzata Rozenek stara się ich “pocieszać”, a jak trzeba to i rozwiązuje ich rodzinne konflikty). Jakie są tego skutki? Ciężko to ocenić. W jednym zgadzająca się wszyscy - cel uświęca środki, a to co naprawdę ważne i to… cenny czas antenowy TVN, które dostaje się w "piekielnym" pakiecie.
Ile kosztuje reklama w tym samym czasie antenowym, w którym emitowany jest “Piekielny Hotel”? Od 15 tysięcy złotych, aż do 50 tysięcy przed emisją głównego wydania “Faktów”, czyli tuż przed godziną 19. Biorąc pod uwagę, że pokazywane hotele są w programie przez niemal godzinę, to taka reklama dla biznesu jest wręcz… bezcenna.
Gdyby nie problemy finansowe, to zapewne żaden właściciel do takiego programu w ogóle by się nie zgłosił. W drugim odcinku “Piekielnego Hotelu” właścicielka wręcz w długach tonęła. Rata miesięczna za wszystkie kredyty wzięte na poczet rozbudowy obiektu wynosiła około 40 tysięcy złotych. Miesięcznie. Z programu mogliśmy także dowiedzieć się, że właścicielka “Księżycowego Dworku” nie spłacała pożyczki od kilku miesięcy. No dobrze, ale jak radzi sobie “Księżycowy” po emisji programu?
Podbnie, jak "Otomin", czyli - Dobrze! Dziś trwa remont w "Księżycowym Dworku", a sam hotel nie narzeka na brak rezerwacji. Jak można dowiedzieć się na miejscu - po programie zainteresowanie pobytem w zabytkowym dworku zdecydowanie wzrosło.
Najbliższe zapisy? Po świętach Wielkiej Nocy.
Napisz do autora: tomasz.golonko@natemat.pl
