Warszawiacy coraz liczniej i coraz bardziej radośnie kibicują maratończykom. Najbliższa okazja już 29 marca.
Warszawiacy coraz liczniej i coraz bardziej radośnie kibicują maratończykom. Najbliższa okazja już 29 marca. fot. Piotr Dymus / pzumaratonwarszawski.com

Nie biegasz? To chociaż kibicuj! Zagrzewaj do walki, dopinguj. Nie wiesz jak, wstydzisz się? Daj spokój, przecież kibicowanie może dostarczyć ci niemal tyle samo dobrych emocji, co udział w maratonie. A być może za rok to właśnie do ciebie ktoś krzyknie: „Dasz radę, jeszcze tylko 800 metrów!”.

REKLAMA
Beata Sadowska

Bez kibiców byłoby trudno pokonać dystans maratonu. Oni są niezbędni. Dodają otuchy, energii, skrzydeł! Biegamy i ciałem, i głową. Ciało sami jesteśmy w stanie zmobilizować, ale do tego potrzebna jest wola, chęć. A to już zadanie głowy. Kibice są właśnie dla głowy. Ich doping potrafi zdziałać cuda.

Dlaczego kibice dla maratończyków są bardzo ważni? Bo w trakcie długodystansowego biegu przychodzi taki moment, kiedy ciało już nie daje rady, a głowa mówi: „poddaj się”. Jednak widok dopingujących osób – ich uśmiechy, słowa – działają tak, że zawodnik nabiera siły. Zaczyna myśleć: „Skoro tak mnie dopingują, to nie jest wcale ze mną źle, to dam radę, dobiegnę!”. – Trzeba pamiętać, że podczas maratonu niezwykle istotna, oprócz przygotowania fizycznego, jest właśnie psychika. To od niej zależy około 10 proc. wydolności organizmu biegacza – wyjaśnia Grzegorz Zwierzchoń, trener Biegnij Zwierzu.
Kibice marzeń
Każdy maratończyk marzy, by pobiec kiedyś w Nowym Jorku. I nic w tym dziwnego: odbywa się tu jedna z sześciu największych na świecie imprez biegowych. Bierze w niej udział ok. 50 tys. zawodników – amatorów i zawodowców. Trasa biegu prowadzi przez przez pięć dzielnic miasta, a finisz ma miejsce w Central Parku. Dzień maratonu – mimo jesiennej szarugi – jest tu kolorowy i radosny.
logo
W Nowym Jorku maratończyków do sportowej rywalizacji zagrzewa nawet dwa miliony kibiców. Fot. American Spirit / Shutterstock.com
Nowojorczycy nie wyobrażają sobie, jak mogliby nie kibicować zawodnikom. Całe rodziny, grupy przyjaciół wychodzą na ulice, niektórzy mają nawet wolny dzień od pracy – na całej trasie nie ma właściwie ani jednego metra, gdzie nie słychać by było okrzyków: „Biegnij, biegnij!” czy choćby braw dodających sił. Zresztą nowojorscy kibice słyną z pomysłowości i poczucia humoru. Niektórzy ubierają się bardzo kolorowo: tak, żeby łatwo było dostrzec ich w tłumie. Inni trzymają plakaty i transparenty z zabawnymi hasłami: „Mogliście wybrać szachy” albo „Biegnij, jakbyś coś ukradł”. Nie brakuje też koncertów, muzyki, tańców. Po prostu w dniu maratonu bawi się cały Nowy Jork.
Beata Sadowska, która 2 listopada pobiegła ulicami Wielkiego Jabłka

Ludzie nie wstydzą się wrzeszczeć, głośno się śmiać. Każdy kibicuje każdemu. Zawodnicy celowo zakładają koszulki z własnymi imionami, bo ludzie je odczytują i wołają po imieniu – nawet jeśli nie umieją poprawnie, to po swojemu. Taki doping naprawdę pomaga! Właściwie cały czas biegnie się korytarzem utworzonym przez dopingujących, wypełnionym ich głosami. A końcówka w Central Parku jest naprawdę niesamowita.

Radośnie w Londynie
Atmosfera dobrej zabawy panuje także w Londynie. Tutaj sami zawodnicy biegną często w śmiesznych kostiumach. A kibice ustawieni wzdłuż całej trasy doceniają ich pomysłowość i trud przygotowań. Nie szczędzą swych gardeł oraz rąk – głośno krzyczą i zapamiętale klaszczą.
logo
Maratończycy w Londynie wiedzą, jak wyróżnić się z tłumu. Kibice doceniają ich inwencję i nagradzają brawami. Fot. Philip Bird LRPS CPAGB / Shutterstock.com
Londyński maraton kończy się w sąsiedztwie Pałacu Buckingham – tam już nie ma zmiłuj się, każdy chce dobiec do mety. I w tej chwili kibice nie zawodzą: swym wielkim entuzjazmem zagrzewają do walki o pokonanie ostatnich metrów przed metą. Beata Sadowska, która biegała także w stolicy Anglii mówi, że Polacy mogliby od Wyspiarzy uczyć się tej sportowej radości. Bo maraton to nie tylko święto osób, które w nim startują, to także dzień wszystkich tych, którzy ich dopingują.
Pikniki w Berlinie
A jak jest u naszych zachodnich sąsiadów? Berlińczycy dokładnie wiedzą, którędy będzie wiodła trasa maratonu w ich mieście. Nie narzekają na utrudnienia w ruchu, bo święto biegania traktują jak swoje własne. Właściwie nie ma takich miejsc przy trasie, których nie okupowaliby rozentuzjazmowani kibice. Zresztą, jest ich nawet więcej niż zawodników – a tych biegnie około 40 tysięcy.
logo
„Biegnij, jesteś wspaniały” – krzyczą berlińczycy do każdego zmęczonego maratończyka. Fot. Ralf Siemieniec / Shutterstock.com
Co ciekawego dzieje się na ulicach stolicy Niemiec podczas zawodów? Oczywiście są kibicujące tłumy – ale tu przychodzą całe rodziny, łącznie z dziadkami. Wzdłuż tras na skwerach i przed kawiarniami berlińczycy organizują sobie pikniki.
Grzegorz Zwierchoń, który uczestniczył w berlińskim maratonie

Często można spotkać ludzi, którzy przy trasie rozkładają stoliki, siedzą, coś jedzą, piją i dopingują biegaczy. Zapraszają do siebie innych kibiców czy zawodników, którzy potrzebują się zregenerować.

Mieszkańcy Berlina dopingują wszystkich maratończyków –nawet tych, których nie znają. Po prostu krzyczą po niemiecku, angielsku... Jak kto chce i umie. A zwykłe „Jesteś wspaniały!” dla zmęczonego biegacza znaczy naprawdę wiele.
Dostojni Japończycy
Zupełnie inaczej jest w Tokio. Tamtejsi kibice są bardziej powściągliwi. Beatę Sadowską zaskoczyła cisza, panująca podczas maratonu. – Było inaczej niż w Europie czy w Ameryce. Japończycy są spokojni, powiedziałabym nawet, że dostojni. Nie krzyczą, nie klaszczą, nie trąbią i nie śpiewają – wspomina dziennikarka.
logo
Każdego roku w Tokio biegnie ponad 36 tysięcy zawodników. Fot. J. Henning Buchholz / Shutterstock.com
Maraton w Tokio był najspokojniejszą imprezą biegową, w jakiej uczestniczyła. Zaskoczyło ją też to, że mieszkańcy miasta wyciągali do zmęczonych zawodników ręce, i częstowali kulkami ryżu. – I to było szczególnie urocze – mówi Beata Sadowska.
Krzycz i klaszcz w Warszawie
Wróćmy wreszcie do Polski. Mieszkańcy naszej stolicy jeszcze tak tłumnie (jak choćby w Londynie) nie dopingują uczestników maratonów, które kilka razy w roku odbywają się w mieście. Jednak wiernych fanów wciąż przybywa – finał ostatniego PZU Maratonu Warszawskiego na Stadionie Narodowym oklaskiwało 10 tys. widzów.
logo
W ubiegłym roku warszawskich maratończyków na mecie na Stadionie Narodowym witało 10 tys. kibiców. Fot. Mariusz Cieszewski / pzumaratonwarszawski.com
Coraz częściej pojawiają się całe rodziny z dziećmi, grupy przyjaciół. Grzegorz Zwierzchoń opowiada, w jaki sposób mieszkańcy Ursynowa kilka lat temu przywitali maratończyków: – Ludzie stali z garnkami i sztućcami. Tymi sztućcami walili w garnki, robili dużo hałasu i cieszyli się jak dzieci. To było może i dziwne, ale na biegaczy zadziałało bardzo mobilizująco – mówi.
Beata Sadowska

Mimo wszystko, mam wrażenie, że polscy kibice wciąż wstydzą się spontaniczności. Jak kibicują, to tylko swoim znajomym. I jeśli mogę o coś ich prosić, to o więcej radości. No i pomachajcie nam chociaż czasem.

Zamiast więc złościć się na uliczne korki – lepiej pomyśl o tych wszystkich zawodnikach, którzy miesiącami przygotowywali się do wyścigu. O ich pocie, łzach i trudzie treningów. Uśmiechnij się – i idź ich dopingować!
Najbliższa okazja do trenowania spontaniczności nadarzy w stolicy już 29 marca, podczas 10. PZU Półmaratonu Warszawskiego. Start i meta wyjątkowo na Placu Piłsudskiego. Samochód lepiej zostaw w garażu, rower również. Wybierz metro, bo dzięki niemu szybko przemieścisz się wzdłuż trasy i będziesz bawić się aż w 20 punktach kibicowania. Zresztą, takie punkty są świetne dla początkujących kibiców – bo w grupie i przy muzyce dużo łatwiej o spontaniczny doping. Sam się przekonaj, że zagrzewanie maratończyków do sportowej walki, może być emocjonujące tak samo, jak udział w zawodach!
logo
Taki doping jest najlepszy na świecie! Fot. Bikeworldtravel / Shutterstock.com
Zostań kibicem idealnym
1. Bądź otwarty i pomocny. Kibicuj każdemu, kto przebiega obok ciebie.
2. Im twoje kibicowanie jest zabawniejsze, tym lepiej. Nie bój się plakatów ze śmiesznymi hasłami czy zaskakujących rekwizytów.
3. Weź ze sobą wodę i coś do jedzenia. Pamiętaj, że maraton trwa około 6 godzin, a półmaraton – ponad dwie.
4. Zabierz ze sobą choćby dodatkową butelkę wody dla zmęczonego zawodnika. Podziel się z nim. Będzie ci wdzięczny.
5. Pomagaj innym kibicom i dbaj o ich bezpieczeństwo – choćby wskaż miejsce, gdzie mogą bezpiecznie dla siebie i dla zawodników przejść na drugą stronę ulicy.
6. Słuchaj, co mówią służby porządkowe maratonu, wolontariusze i sędziowie. I stosuj się do ich słów!
Atrakcje podczas 10. PZU Półmaratonu Warszawskiego
Dla tych, którzy nie biegną – ale dzielnie kibicują zawodnikom – organizatorzy przewidzieli wiele atrakcji. W internecie i na telebimach ustawionych przy mecie, będzie można oglądać transmisję live. Na Placu Teatralnym stanie Miasteczko Biegowe, a w nim będzie można wziąć udział w akcji „Podziel się Kilometrem”. Warto, bo za każdy kilometr pokonany na bieżni, PZU przeznaczy 10 zł na pomoc dla podopiecznych Komitetu Ochrony Praw Dziecka. Może więc spróbujesz swych sił i poćwiczysz w towarzystwie Marcina Dorocińskiego albo Pauliny Chylewskiej?
A jeśli znajdziesz czas i będziesz miał ochotę, skorzystaj z konsultacji lekarskich w Strefie Zdrowia PZU. Czekać na Ciebie będą: kardiolog, dermatolog, ortopeda i dietetyk. W gabinetach zabiegowych m.in. zmierzysz ciśnienie krwi czy zbadasz poziom cholesterolu.
Organizatorzy półmaratonu nie zapomnieli też o najmłodszych. W strefie przygotowanej specjalnie dla nich czeka mnóstwo atrakcji i dobra zabawa (zapewniają ją wykwalifikowani animatorzy). Będą dmuchańce, konkursy, zajęcia plastyczne oraz malowanie twarzy.
Jeśli natomiast ciekawi cię, co nowego dzieje się w świecie sportu i fitness, wybierz się na Stadion Narodowy, na targi Expo Sport&Fitness Wiosna 2015. Spotkasz tam również ekspertów w dziedzinie biegania: trenerów, dietetyków i fizjoterapeutów. I kto wie, może za rok to ty staniesz na starcie maratonu?