- Poczta Polska szykuje się do giełdowego debiutu w 2016 roku - potwierdził wczoraj prezes Jerzy Jóźkowiak, prezentując nową strategię spółki na najbliższe pięć lat. Gdzie widzi się państwowy operator?
Na początek: szybki rzut oka na to, co już zostało zrobione. Dla Poczty Polskiej miniony rok nie był łatwy. Państwowy operator przegrał konkurs na dostarczanie przesyłek z sądów i prokurator. Półmiliardowy kontrakt zagarnęła dla siebie Polska Grupa Pocztowa - i wciąż nie milknie spór, czy zrobiła to zgodnie z wszelkimi wymogami. Utrata kontraktu zbiegła się w czasie z niekorzystnymi czynnikami: wzrostem obciążeń ZUS, presją konkurencji i obniżkami marż, czy w końcu: obniżkami stóp procentowych NBP. Do tego doliczyć trzeba jeszcze zmieniający się rynek. - Kto z Państwa w ciągu ostatniego roku wysłał tradycyjny list? - pytał retorycznie Jerzy Jóźkowiak.
Poczta Polska zareagowała na te zmiany, m.in. uruchamiając cyfrową platformę Envelo. Mówiąc w skrócie: to Poczta 3.0. Zapewnia dostęp do usług pocztowych za pośrednictwem laptopa czy tabletu, bez wychodzenia z domu. Przykładowo, umożliwia samodzielne wydrukowanie sobie znaczków pocztowych na domowej drukarce czy nadanie elektronicznej pocztówki z dowolnym zdjęciem. Szybko i prosto, a cennik taki sam jak w pocztowym okienku.
Dzięki tej platformie, Poczta Polska - i nadzorowania przez nią spółka Poczta Polska Usługi Cyfrowe - wygrała w przetargu, ogłoszonym przez PGE. Energetyczny gigant zlecił jej dostarczanie e-rachunków za prąd. W ubiegłym roku, tylko 30 największych kontraktów zawartych przez Pocztę Polską z klientami biznesowymi, było wartych prawie 430 milionów złotych. To istotne o tyle, że właśnie klienci biznesowi są głównym źródłem zysku spółki.
Co jeszcze? Duży plus to odbudowa pozycji Poczty Polskiej na rynku usług kurierskich. - Mamy przychody o 50 proc. wyższe niż konkurenci, rośniemy szybciej niż cały rynek – wyliczał Jerzy Jóźkowiak. Na tym polu spółce sprzyja rosnąca popularność e-handlu. Polacy pokochali zakupy w sieci, a ktoś przecież musi je dostarczać.
- Czemu nie my? - zdaje się, że właśnie to pytanie było punktem wyjścia dla nowej strategii Poczty Polskiej na lata 2015-2020. Plan zakłada, że motorem jej rozwoju będą właśnie paczki, przesyłki kurierskie i cały łańcuch wartości dla e-commerce. Ten rynek rośnie bardzo dynamicznie. Szacunkowo, jego wartość w ciągu pięciu kolejnych lat może sięgnąć nawet 90 mld zł, a Polska jest pod tym względem w czołówce krajów europejskich. Jest więc pole do działania. - Chcemy być partnerem pierwszego wyboru dla firm z sektora e-commerce – zapowiedział zarząd pocztowej spółki.
Ster na e-commerce
Aby ten plan się ziścił, Poczta Polska zamierza poczynić spore inwestycje. Po pierwsze: w ciągu pięciu lat uruchomi ok. 1000 urządzeń samoobsługowych do nadawania i odbioru paczek, zamawianych w internecie. Natomiast do 10 tys. punktów urośnie sieć punktów odbioru paczek (dziś tworzą ją placówki pocztowe i zewnętrzni partnerzy). Ni mniej ni więcej, oznacza to rękawicę rzuconą konkurentowi, jakim jest prywatny InPost.
Spółka chce, żeby jej klienci mieli swobodę wyboru i mogli sami korzystać z najwygodniejszej oferty. Poza tym, firmom z sektora e-commerce chce zaoferować inne korzyści. Oprócz usług logistycznych, Grupa Poczty Polskiej zapewni im te z zakresu bankowości, ubezpieczeń czy komunikacji cyfrowej.
Dzięki nowej strategii, Poczta ma trafić do pierwszej trójki największych operatorów paczkowych w Polsce. Zakłada, że w ciągu pięciu lat jej przychody w tym segmencie ulegną podwojeniu i przekroczą 1,5 mld zł.
3 x 1,5 miliarda
Co jeszcze? Pocztę czekają spore oszczędności - i równie duże inwestycje. Do 2020 roku spółka przeznaczy 1,5 mld zł na nową infrastrukturę, informatyzację i sieć placówek, dopasowując je do swoich potrzeb. Mają być mniejsze i lepiej zorganizowane. Zmiany już zaczynają być widoczne. Placówki Poczty Polskiej, które liczyły dotąd ok. 400-600 mkw., kurczą się. Znikają też szyby, oddzielające klienta od obsługi. Co ciekawe, tam gdzie zniknęła szklana bariera, pojawił się szybki i znaczny wzrost przychodów.
Plan oszczędnościowy na kwotę 1,5 mld zł to ważny punkt programu. Prezes Jerzy Jóźkowiak nie uniknął pytania, czy oznacza on zwolnienia. - Naszym celem nigdy nie była, nie jest i nie będzie redukcja zatrudnienia sama w sobie. To nie jest element naszej strategii. Daliśmy tego najlepszy dowód, likwidując zwolnienia grupowe i zastępując je programem dobrowolnych odejść z firmy – podkreślał.
Wyjaśnił, że największe zmiany zajdą w wynagradzaniu pracowników. Ci mają być premiowani za efektywność i mogą liczyć na prowizje. Ich pensje zostaną uzależnione od wyników. - Są kamienie milowe, bez których nie da się pójść do przodu. I motywacyjny system wynagrodzeń jest dla nas właśnie takim kamieniem milowym – mówił wczoraj prezes Jerzy Jóźkowiak. Obecnie, Poczta Polska jest największym w kraju pracodawcą i wyjątkiem na tle konkurencyjnych operatorów pocztowych: zatrudnia na umowy o pracę i zapowiada, że taki właśnie standard planuje utrzymać.
Poczta idzie na giełdę
Cel, który postawił sobie zarząd pocztowej spółki, to utrzymanie pozycji lidera na rynku tradycyjnych listów. Ten jest ściśle uzależniony od wyniku przetargu na operatora wyznaczonego. Urząd Komunikacji Elektronicznej rozpisał go pod koniec ubiegłego roku. Zwycięzca zostanie wyznaczony do świadczenia powszechnych usług pocztowych w całej Polsce, w latach 2016 - 2025.
Do końca 2015 roku funkcję operatora wyznaczonego pełni właśnie Poczta Polska. Od wyniku przetargu na operatora wyznaczonego zależy nie tylko dalszy los Poczty Polskiej, ale i jej giełdowy debiut, zapowiadany na 2016 rok. Ten ma zapewnić spółce potężny zastrzyk nowego kapitału na inwestycje i dalszy rozwój. Zarząd państwowego operatora oficjalnie potwierdził, że szykuje się na warszawski parkiet. Chce zaoferować inwestorom mniejszościowy pakiet akcji. Większą część - co najmniej 51 proc. - zachowa dla siebie Skarb Państwa.