Nowy Land Rover Discovery Sport – "dostojny" SUV z pierwiastkiem terenówki
Michał Mańkowski
09 kwietnia 2015, 10:10·5 minut czytania
Publikacja artykułu: 09 kwietnia 2015, 10:10
Następca leciwego już Freelandera rusza na podbój rynku. I robi to naprawdę dobrze. Nowy Land Rover Discovery Sport to kompaktowy SUV (nie wygląda, prawda?), który ma zapoczątkować serię znaczących zmian u brytyjskiego producenta. Jeśli wszystkie pójdą śladem Discovery Sport, można być pewnym, że nowa rodzina będzie duża, bezpieczna, szybka i ekskluzywna. Ale od początku…
Reklama.
Nietypowy start
Moja przygoda z nowym Discovery Sport zaczęła się tak absurdalnie, że aż szkoda o tym nie wspomnieć. Po odebraniu auta i krótkiej, pierwszej przejażdżce pojechałem do domu. Zanim rozstaliśmy się na parkingu, postanowiłem na moment zajrzeć do tyłu. Wskoczyłem na tylne siedzenie, zamknąłem drzwi, ponapawałem się zapachem nowego samochodu (uwielbiam go!) i… nie mogłem wyjść.
Tak, tak – blokada drzwi. Śmiejąc się sam do siebie, musiałem przeskoczyć do przodu. Z tym na szczęście problemów nie było, bo miejsca jest aż nadto. Zwłaszcza po maksymalnym odsunięciu fotela do tyłu. Wyszedłem z auta po raz kolejny (przodem) i licząc, że nikt tej scenki nie widział, poszedłem dalej.
Daj się zamknąć
Prawda jest jednak taka, że na spędzenie dłuższej ilości czasu wewnątrz nowego „Disco” nie można by narzekać. Czy to z przodu, czy z tyłu. Auto – choć kompaktowe – z kompaktem w tradycyjnym tego słowa rozumieniu niewiele ma wspólnego. Miejsca jest naprawdę dużo, a komfort jazdy wysoki nie tylko w pierwszym rzędzie, ale także z tyłu.
Jeszcze większą przestronność można uzyskać, za pomocą systemu przesuwania siedzeń o 16 cm do przodu i do tyłu. Cofnięcie ich sprawia, że miejsca na nogi nie zabraknie nawet naprawdę dużym pasażerom. Sam producent porównuje pod tym względem Discovery Sport do flagowego Range Rovera.
Bagażnik o pojemności 981l pomieści naprawdę sporo, dzięki czemu dłuższa podróż z bagażami – nawet w pełnym składzie – nie będzie problemem. A przestrzeń do przewożenia sprzętu o dużych gabarytach można jeszcze powiększyć. System składania foteli z drugiego rzędu w różnych wariantach pozwala na uzyskanie jeszcze większej ilości miejsca. Pojemność bagażnika można tym samym zwiększyć nawet do 1698l!
5+2
Pisząc „komplet pasażerów”, przed oczami ma się zazwyczaj piątkę osób. Tymczasem w tym przypadku nie jest to takie oczywiste. Land Rover opcjonalnie oferuje możliwość zamontowania trzeciego rzędu z dwoma dodatkowymi/składanymi siedzeniami. Nie próbowałem się tam wciskać, ale ilość miejsca na nogi sugeruje, że wygodniej będą podróżowały tam dzieci. Takie rozwiązanie to koszt rzędu 8 tysięcy złotych.
Niemniej, „dalej” nie znaczy „gorzej”. Mimo że wspomnianego miejsca na nogi jest mniej, to zadbano o komfort podróży w ostatnim rzędzie. Siedzenia są zamontowane wyżej, dzięki czemu nie będzie wrażenia podróżowania w bagażniku. Poza tym poprowadzono tam oddzielną wentylację, a także zapewniono gniazda USB (podobnie jak w rzędzie numer dwa). Nad wszystkimi pasażerami rozpościera się duży, panoramiczny dach, który aż żal zasłaniać.
Premium po raz kolejny
Tyle jeśli chodzi o to, co Discovery Sport oferuje „dla ciała”. Równie dobrze jest w tym, co „dla ducha”. Siedząc za kierownicą nowego „Disco”, ma się poczucie prowadzenia samochodu klasy premium. Wnętrze jest przestronne (tak, tak – już to pisałem) i klimatyczne. Wykończone w sposób ekskluzywny, z dbałością o szczegóły. Miłe nie tylko dla oka, ale także w dotyku.
Podświetlenie uchwytów otwierania drzwi, a także gniazd USB , wysuwany do przodu podłokietnik, schowek na okulary obity delikatnym materiałem - to małe rzeczy, które cieszą. Średnio wygodnie umieszczono za to przyciski do regulowania szyb, do których z poziomu kierowcy jest nieco daleko. Miło zaskoczyła skórzana , podgrzewana i przyjemna w dotyku kierownica. Czasami jednak przyciski odpowiadające za obsługę np. radia nie „chwytały” od razu. Trzeba było kliknąć dwa razy.
Oprócz wspomnianych opcji, jest tutaj cała gama udogodnień, w których prześcigają się producenci: elektroniczna regulacja krzeseł, tempomat, system wspomagający parkowanie, kamera cofania, system awaryjnego hamowania, automatyczne rozpoznawanie znaków, automatyczne światła i wycieraczki, ostrzeganie przed zmianą pasa ruchu, system zapobiegający dachowaniu, system ułatwiający ruszanie ze wzniesienia. I tak dalej, i tak dalej. Naprawdę jest z czego wybierać.
Jakkolwiek elektronicznych gadżetów i opcji jest sporo, to sam panel multimedialny i deska rozdzielcza nie są przesadzone. Elegancki minimalizm dobrej jakości. Nie mamy tutaj dziesiątek przycisków rodem z poprzedniej epoki. Do tego 8-calowy, dotykowy panel multimedialny. W oczy (nie)rzuca się za to skrzynia biegów. Eleganckie, designerskie pokrętło, wysuwa się dopiero po uruchomieniu silnika.
To tylko pozory
Jakim słowem można najlepiej opisać nowego Discovery Sport? Chyba najbardziej pasuje tutaj „dostojny”. Auto nie jest przesadzone, nie ma rzucających się w oczy bajerów, a mimo to nie sposób nie zwrócić na nie uwagi. Jest duże (długość 459 cm, rozstaw osi 274 cm), masywne i ekskluzywne. Mimo że rynek SUV-ów robi się coraz ciaśniejszy, nie ma wątpliwości, że mamy do czynienia z land roverem. Charakterystyczny grill i lampy doprawione logiem brytyjskiego producenta nie zostawiają złudzeń.
W najnowszym modelu Land Rovera widać sporo nawiązań do innego hitu z tej stajni – Range Rovera Evoque. Co ciekawe, choć słysząc „Land Rover” myślimy „auto terenowe”, to swoją zaokrągloną sylwetką „Disco” nie zdradza od razu tego charakteru. To jednak tylko pozory. Spory prześwit (212 mm) i osłony o terenowej stylistyce zdradzają, że nie jest to zwykły miejski SUV.
I w końcu „last but not least” – głębokość brodzenia, która wynosi aż 60 cm. To zdecydowanie więcej niż u konkurencji. Opcja Wade Sensing za pomocą czujników głębokości wody zamontowanych w lusterkach informuje kierowcę o poziomie brodzenia. Powiedzmy sobie jednak szczerze, aż szkoda nim jeździć po zalanych nawierzchniach.
Jak w czołgu
Nowy Land Rover Discovery Sport jest dostępny w czterech wersjach wyposażenia (S, SE, HSE, HSE Luxury) z 3 silnikami do wyboru: dwa dieslowe, jeden benzynowy.
- 2,2 TD4 150KM i 400Nm momentu obrotowego
- 2,2 TD4 190KM, 420Nm momentu obrotowego
- 2,0 Si4 240KM, 340Nm momentu obrotowego
Testowany model to opcja HSE z 2-litrowym silnikiem benzynowym Si4 o mocy 240KM i 9-stopniowej, automatycznej skrzyni biegów.
Jak jeździ? Niech nikogo nie zwiedzie masywny wygląd i sylwetka. Nowe „Disco” zrywa się w tempie, które potrafi zaskoczyć niejednego kierowcę. To trochę tak jak na zawodach sportowych, gdzie jeden z większych i wydawałoby się ociężałych zawodników, zaskakuje wszystkich innych swoją zwinnością i szybkością, zostawiając resztą daleko w tyle. Właśnie takie jest Discovery Sport – przynajmniej te z silnikiem benzynowym.
Samochód będzie reagował inaczej nie tylko zależnie od wybranej jednostki napędowej. To także sprawka elektronicznego systemu Terrain Response, za pomocą którego możemy wybrać konkretny program jazdy: ogólny, trawa/szuter/śnieg, błoto i koleiny lub piasek. Klikając odpowiedni przycisk na przednim panelu, system dostosuje ustawienia silnika, skrzyni biegów, układu kierowniczego, podwozia do określonego trybu jazdy. Auto – jak na swoją wielkość – jest zwrotne, nie bez znaczenia jest tu nowa konstrukcja tylnej osi.
Siedząc za kierownicą Land Rovera Discovery Sport, można się poczuć na swój sposób jak w czołgu - wyżej i bezpieczniej niż inni. Do wyciszonego wnętrza nie przenikają odgłosy z zewnątrz, co tylko potęguje takie wrażenie. Ceny zaczynają się od 187 tysięcy. Nie jest to mało, ale szczerze? Myślałem, że będzie więcej.