Od rana do późnego wieczora będą trwać obchody piątej rocznicy katastrofy smoleńskiej, organizowane przez Prawo i Sprawiedliwość. Centralna część odbędzie się, jak co roku, przed Pałacem Prezydenckim.
10 kwietnia w Warszawie mają odbyć się dwie msze - po pierwszej, celebrowanej w archikatedrze św. Jana, ma wyruszyć marsz pamięci na Krakowskie Przedmieście. W miejsce, gdzie dokładnie 5 lat temu zbierali się pogrążeni w żałobie warszawiacy. Pochód ma zakończyć piątkowe uroczystości w stolicy.
Przed Pałacem Prezydenckim zostanie ustawiona scena, a podczas obchodów dwukrotnie przemawiać ma lider PiS, brat tragicznie zmarłego w wypadku prezydenta - Jarosław Kaczyński. Planowane są też pokazy filmów, będzie orkiestra. Ci, którzy nie zmieszczą się pod sceną, będą mogli śledzić wydarzenia na telebimach. Bezpieczeństwo ma zapewnić kilkusetosobowa wewnętrzna służba porządkowa PiS.
Prawicowe media już od jakiegoś czasu mobilizują szyki i wzywają do godnego uczczenia rocznicy katastrofy. O to apelował przed miesiącem także Kaczyński.
W tym roku, tak jak dotychczas, PiS zamierza samodzielnie - bez czynników państwowych - uczcić pamięć ofiar. Oficjalne uroczystości, z udziałem m.in. premier Ewy Kopacz, odbędą się w Świątyni Opatrzności Bożej na Wilanowie, na Powązkach Wojskowych, gdzie mieści się pomnik ku czci ofiar katastrofy, a także w Smoleńsku.
Termin najbliższej rocznicy jest wyjątkowy, wyścig o prezydenturę zmierza już bowiem powoli na ostatnią prostą. Kandydatowi PiS Andrzejowi Dudzie niekoniecznie jednak mogą pomóc działania tzw. środowisk smoleńskich. Te bowiem ostro krytykują Bronisława Komorowskiego, czego przykładem jest najnowsza inicjatywa Solidarnych 2010 - plakat z wizerunkiem obecnego prezydenta z dopiskiem "Prawda w oczy zagląda".
Piątkowe uroczystości mogą być odzwierciedleniem podziału wśród warszawiaków, którzy różnie oceniają nie tylko przyczyny katastrofy smoleńskiej, ale i przedstawiony ostatnio przez ratusz projekt budowy tzw. placu smoleńskiego (przy Placu Piłsudskiego), upamiętniającego ofiary. Momentalnie wzbudził on wiele wiele wątpliwości.
Przeciwna tej lokalizacji jest m.in. dziennikarka TVN-u Katarzyna Kolenda-Zaleska. Nie ma ona wątpliwości, że pomnik ofiar katastrofy smoleńskiej powinien stanąć na Krakowskim Przedmieściu, bo tam właśnie gromadziły się tłumy Polaków po 10 kwietnia 2010 roku. – Jeśli to nie wymaga upamiętnienia, to co? – pytała dziennikarka.