Dziennikarka TVN-u nie ma wątpliwości, że pomnik ofiar katastrofy smoleńskiej powinien stanąć na Krakowskim Przedmieściu, a nie w miejscu proponowanym przez władze stolicy. Jej zdaniem, lokalizacja jest nietrafiona, bo jest niedostępna dla ludzi.
Kolenda-Zaleska wskazuje, że to właśnie na Krakowskim Przedmieściu gromadzili się ludzie po 10 kwietnia 2010 roku. – Jeśli to nie wymaga upamiętnienia, to co? – pyta dziennikarka. Jej zdaniem, budowa pomnika w pobliżu Krakowskiego Przedmieścia nie jest wystarczające.
Wyborem władz stolicy byli zaskoczeni również mieszkańcy stolicy, o czym pisał w naTemat Tomasz Golonko.
Niektórzy doszukują się nawet prowokacji ze strony ratusza. Inni łapią się za głowę, że znów zostaną wydane publiczne pieniądze na coś, co może będzie straszyć. – Smoleński plac? Pełen może krzyży i zniczy w takim urokliwym miejscu? – mówi mi mieszkającą od urodzenia w stolicy Agnieszka. – Może niedługo przyjdzie czas na park, na przykład Ogród Saski, pełen symboli związanych z katastrofą – dodaje.
To skwer między dwiema ruchliwymi ulicami. Trudno się tam dostać. Nie wiadomo jeszcze, jak będzie wyglądał pomnik. Może będzie tak duży, że podejście do niego okaże się niemożliwe, a ludzie będą mogli go podziwiać, zaglądając przez sznur samochodów.