Tylko niewielkie zmiany w porównaniu z poprzednim rokiem zanotowano w sondażu badającym opinie Polaków na temat przyczyn katastrofy smoleńskiej. Jedna piąta wierzy w zamach, ale najbardziej powszechna jest opinia o naciskach na pilotów jako przyczynie katastrofy tupolewa.
Choć od pięciu lat trwa walka między Antonim Macierewiczem, wiceprezesem
PiS a prokuraturą i zespołem Macieja Laska, żadna ze stron nie przekonuje do swojej wersji
katastrofy smoleńskiej nikogo nowego. Podobnie jak przed rokiem nieco ponad 22 proc. badanych uważa, że 10 kwietnia doszło do zamachu – wynika z sondażu Millward Brown dla "Gazety Wyborczej". Najwięcej zwolenników tej teorii jest wśród młodych.
Wzrósł odsetek osób, które uważają, że przyczyną katastrofy były naciski na pilotów, choć badanie przeprowadzono jeszcze przed ujawnieniem przez RMF FM nowych stenogramów, które wprost mówią o obecności w kokpicie Dowódcy Sił Powietrznych gen. Andrzeja Błasika. W naciski wierzy prawie 37 proc. badanych, prawie 34 proc. winę widzi po stronie pilotów lub kontrolerów ruchu. Ponad 29 proc. uważa, że za wszystko odpowiada ogólny bałagan w instytucjach, które zajmowały się przygotowaniem lotu.
– Gdyby prezydent Kaczyński, znając trudne warunki lotu, powiedział: zmieniamy trasę i lądujemy na lotnisku zapasowym, piloci prawdopodobnie wykonaliby to polecenie. A ponieważ go nie było, lądowali niestety w Smoleńsku – mówił w "Bez autoryzacji" Paweł Deresz, mąż zmarłej w tragedii smoleńskiej Jolanty Szymanek-Deresz.