Rzeź Ormian, w trakcie której zamordowano półtora miliona ludzi, była pierwszym ludobójstwem XX wieku. Ludobójstwem zapomnianym, bo, jak powiedział Winston Churchill, ropa Mosulu okazała się droższa od krwi Ormian.
Byli paleni żywcem. Topieni. Spychani w czeluści górskich przepaści. Zakopywani w ziemi – jak niemowlęta, które wysyłano do "sierocińców" – głębokich jam w gołej ziemi, gdzie wrzucone dzieci przykrywano gradem kamieni. Kilkaset tysięcy ludzi zapędzono na Pustynię Syryjską, gdzie, pozbawieni wody, jedzenia i schronienia od słońca, umierali w męczarniach.
"Kto dziś pamięta o rzezi Ormian?"
Zachód, przede wszystkim państwa Ententy, długo milczały na temat mordu w Imperium Osmańskim, które było dla nich zbyt ważnym partnerem. Partnerem, którego nie chciały drażnić. Obojętność świata na eksterminację niemal całego narodu i jej dalekosiężne skutki pokazują słowa Hitlera, które wypowiedział w 1939 roku, w przededniu ataku na Polskę. "Zabijajcie bez litości kobiety, starców i dzieci; liczy się szybkość i okrucieństwo. Kto dziś pamięta o rzezi Ormian?" – mówił na odprawie do oficerów Wermachtu.
W niedzielę papież Franciszek nazwał rzeź Ormian pierwszym ludobójstwem XX wieku. – Ukrywanie zła czy zaprzeczanie mu jest jak pozwalanie ranie krwawić – powiedział biskup Rzymu w setną rocznicę mordu. Papież wezwał społeczność międzynarodową do uznania wydarzeń sprzed stu lat za ludobójstwo bez "kompromisu i dwuznaczności". A tych w ciągu ostatniego stulecia było aż nadto.
Na słowa Franciszka furią zareagowała Ankara, która od 100 lat zaprzecza, jakoby ludobójstwo miało miejsce. Turcja utrzymuje, że liczba ofiar została znacznie zawyżona, zaś większość z nich zmarła w wyniku wojny domowej oraz epidemii, która miała zdziesiątkować Ormian przy cofaniu się linii frontu.
Turecki MSZ natychmiast wezwał w tej sprawie abp. Antonino Lucibello, nuncjusza apostolskiego w Ankarze. Resort spraw zagranicznych Turcji wyraził "wielkie rozczarowanie i smutek" słowami papieża, uznając, że jego słowa o ludobójstwie stoją w sprzeczności z "przesłaniem pokoju, pojednania i dialogu", które wygłosił Franciszek podczas wizyty w Turcji sześć miesięcy temu.
Turecki minister spraw zagranicznych Mevlut Cavusoglu uznał słowa papieża o ludobójstwie Ormian za "bezpodstawne" i "odbiegające od rzeczywistości historycznej". "Wypowiedź papieża, która jest daleka od rzeczywistości prawnej i historycznej, nie może zostać zaakceptowana" - napisał turecki minister na Twitterze. Dodał, że słowa Franciszka są "twierdzeniami bezpodstawnymi".
Metz Yeghern
Tak Ormianie nazywają rzeź, która pozbawiła życia półtora miliona ludzkich istnień. 24 kwietnia 1915 roku turecki rząd wydał rozporządzenie dotyczące tzw. "deportacji" Ormian. W istocie aresztowano i zamordowano ponad dwa tysiące przedstawicieli ormiańskiej inteligencji – w samym Stambule. Miesiąc później zarządzono deportację Ormian z Anatolii do Mezopotamii i Syrii. Tylko w wyniku tej operacji zginęły, z głodu albo zamordowane przez żołnierzy i Kurdów, setki tysięcy wygnańców.
W datowanym na wrzesień 1915 roku telegramie Talaat Pasza, jeden z członków rządzącego Turcją triumwiratu – razem z Enwerem Paszą i Dżemalem Paszą – miał napisać:
Akcję deportacyjną tak opisywał brytyjski historyk David Marshall Lang:
Niemowlęta zabierano do 'sierocińców', które okazywały się jamami wykopanymi w ziemi: wrzucane tam dzieci żywcem grzebano pod stosem kamieni. Z kobiet i starców formowano karawany i zmuszano do pieszego wielosetkilometrowego marszu w kierunku Aleppo i innych punktów zbiorczych na terenie Syrii. Po drodze napadały na nie bandy, którym władze pozwalały na mordowanie deportowanych i grabież ich dobytku.
Deportowanym nie dawano ani pożywienia, ani wody, wielu rychło utraciło zmysły i zmarło z pragnienia. Po nocach eskortujący żandarmi zabawiali się rozbierając do naga każdą przystojną dziewczynę, która im wpadła w oko, i zmuszając do udziału w rozmaitych erotycznych perwersjach. Kończyło się to zazwyczaj wypruwaniem kiszek i odcinaniem piersi ofiar; wiele tak okaleczonych zwłok, wrzuconych do Tygrysu i Eufratu, prąd wyrzucał na brzeg w dole rzeki.
W 1912 roku w Imperium Osmańskim mieszkało 2,1 mln Ormian. Dziesięć lat później zostało ich 150 tys. Wiele tysięcy, ratując życie, uciekło za granicę, gdzie stworzyli prężnie działającą diasporę. Kilka miesięcy po rozpoczęciu eksterminacji Ormian Talaat Pasza mówił, dumny z rozmiarów osiągniętej rzezi, że udało mu się dokonać tego, czego sułtan Abdulhamid nie zdołał dokonać przez trzy dekady rządów.
Pogromy krwawego sułtana
Choć Armenia była pierwszym krajem na świecie, który uznał chrześcijaństwo za swoją oficjalną religię, i przez stulecia pozostała tej religii wierna, to nie względy religijne zaważyły na losach tego małego narodu, rozdartego od 1639 roku między Persów i Turków. Ormianie przez wiele lat dążyli do odzyskania niepodległości, początkowe pogromy za panowania "krwawego sułtana", a więc Abdulhamida II, miały być pokazem siły i ostrzeżeniem dla Ormian. Między rokiem 1882 a 1912 w sułtańskich pogromach zginęło ponad pół milion ludzi.
Na siedem lat przez rzezią w 1915 roku "krwawy sułtan" został pozbawiony władzy w wyniku puczu – do władzy doszli wówczas młodoturkowie z Komitetu Jedności i Postępu, którzy postanowili ostatecznie rozwiązań kwestię ormiańską. Nie podobało im się, że Ormianie, mimo że przez dekady prześladowani i systematycznie pozbawiani praw, tworzą elity intelektualne kraju, przy okazji zachowując własną tradycję i religię.
"Nikogo nie należy oszczędzać" Za Abdulhamida II to właśnie religia była główną siłą napędową antyormiańskiej kampanii. Na meczetach można było znaleźć apele takie jak ten ze świątyni w Arabkir: Wszystkie dzieci Mahometa mają wypełnić swój obowiązek i zabić wszystkich Ormian oraz splądrować i spalić ich mieszkania. Nikogo nie należy oszczędzać – to jest rozkaz sułtana. Wszyscy, którzy nie dostosują się do tego manifestu, będą uważani za Ormian i zostaną zabici. Każdy muzułmanin dowiedzie swojego posłuszeństwa poleceniom rządu, zabijając natychmiast chrześcijan, z którymi żył w przyjaźni.
To sułtan, jednak ci, którzy go obalili, mieli inną agendę – zależało im na wprowadzeniu i propagowaniu nacjonalizmu panturańskiego, w myśl którego w Wielkim Turanie, którzy miał rozciągać się od Bosforu do Ałtaju, nie było miejsca na mniejszości.
Kara za obrazę tureckości
Ankara od wielu lat zaprzecza, jakoby sto lat temu w imperium doszło do ludobójstwa. Wokół mordu dokonanego na 1,5 mln Ormian przez wiele lat panowała zmowa milczenia – po II wojnie światowej, kiedy Turcja stała się kluczowym graczem na arenie międzynarodowej, będąc poważnym partnerem dla NATO, z powodzeniem równoważącym rosyjskie wpływy na Bliskim Wschodzie, nikt nie chciał głośno mówić o tym, co spotkało Ormian. Podobnie milczano na temat pogromów Greków w latach 50.
Sytuacja zaczęła się zmieniać dopiero pod koniec lat 80, kiedy Parlament Europejski uznał rzeź Ormian za zorganizowane ludobójstwo. Ankara odpowiedziała retoryką, która obowiązuje do tej pory – rezolucję uznała za rasistowską i przepełnioną nienawiścią do narodu tureckiego. Orhan Pamuk stanął przed sądem za obrazę tureckości, kiedy głośno mówił i pisał o rzezi Ormian. Milczenie i negacja trwają do dziś – po części dlatego, że – jak przyznał były prezydent Turcji Kenan Evern – uznanie ludobójstwo da Armenii pretekst do roszczeń terytorialnych. Drugim powodem jest konieczność wypłacenia odszkodowań finansowych.
Ormianom zależy jednak na czym innym. Na pamięci. Na przywróceniu horrorowi, który na zawsze zmienił ten naród, należnego mu miejsca w historii świata. Bez przywrócenia pamięci rany narodu, któremu tak wiele odebrano, nie będą w stanie zagoić się w zbiorowej świadomości.
Do tej pory rzeź Ormian sprzed 100 lat za ludobójstwo uznały między innymi Argentyna, Armenia, Austria, Australia, Belgia, Chile, Cypr, Francja, Grecja, Holandia, Kanada, Liban, Litwa, Niemcy, Rosja, Słowacja, Szwajcaria, Szwecja, Urugwaj, Walia, Watykan, Wenezuela i Włochy oraz w 2010 roku USA. Polska odpowiedni dokument przyjęła w 2005 roku.
napisz do autorki: anna.dudek@natemat.pl
Reklama.
Z telegramu Taalata Paszy
Już wcześniej zostało zakomunikowane, że rząd zdecydował o całkowitej eksterminacji wszystkich Ormian zamieszkałych w Turcji. (...) Bez względu na to, że znajdują się wśród nich kobiety, dzieci i chorzy, jakkolwiek tragiczne będą środki tej eksterminacji, bez słuchania głosu sumienia należy położyć kres ich egzystencji. (...) Ci, którzy sprzeciwią się temu rozkazowi, nie mogą być urzędnikami państwowymi.