Imprezę za miliony euro w dużej mierze organizują ludzie, którzy nie wezmą za to nawet grosza. Mowa o wolontariuszach, których tysiące będzie dbało o goszczących w Polsce sportowców i kibiców z całego świata. Kim są i dlaczego chce im się to robić?
O sprawny przebieg Euro 2012 dbać będą właściwie dwie grupy wolontariuszy. Jedni pracujący bezpośrednio przy wydarzeniach sportowych, zaangażowani przez UEFA. Będzie ich pięć i pół tysiąca, podobno przygotowanych na wszystko wolontariuszy. Zadbają o sportowców i kibiców. Kolejne tysiące osób będą tymczasem wolontariuszami miast gospodarzy. To oni powitają przybyszów z całego świata na lotnisku, pomogą znaleźć właściwy autobus, odnaleźć się w centrum. Miejscy gospodarze będą też opiekowali się tymi kibicami, którzy mecze przyjdą oglądać w jednej ze specjalnie przygotowanych stref kibica. Choć za swoją pracę nie dostaną ani grosza, jedni i drudzy to podobno najlepsi profesjonaliści. Organizatorzy Euro 2012 wyłonili ich bowiem, stosując naprawdę wyśrubowane kryteria.
By zostać wolontariuszem podczas turnieju, oprócz chęci trzeba było również wykazać się kwalifikacjami. W wolontariacie UEFA, dzięki któremu można znaleźć się w samym centrum najważniejszych wydarzeń, chciało pracować prawie dwadzieścia cztery tysiące osób. Większość nie przeszła jednak przez sito kwalifikacji. Nic dziwnego, skoro wśród tych, którym udało się zdobyć angaż są ludzie mówiący nawet w sześciu językach. Dodatkowo większość z nich przyszła na rekrutację z naprawdę bogatym CV.
Nie łatwiej było spełnić także kryteria miast gospodarzy. Ludzie, którzy będą pomagali przy organizacji mistrzostw zazwyczaj mają za sobą już podobne doświadczenia. Wolontariat miejski podczas poprzednich mistrzostw w Klagenfurcie, opiekun reprezentacji na EuroBasket 2009, kontrola antydopingowa podczas mistrzostw w łyżwiarstwie i lekkoatletycznych mistrzostw Europy w Barcelonie - to historia jednej, zaledwie dwudziestoparoletniej wolontariuszki, która nie jest jednak z takim doświadczeniem odosobniona.
Inni, jeżeli Euro 2012 to dla nich pierwsza przygoda z wolontariatem przy wielkiej imprezie sportowej, zazwyczaj i tak mają doświadczenie wyniesione np. z pracy w organizacjach pozarządowych. - Mam doświadczenie w pracy w NGO, byłam wolontariuszką w różnych obszarach życia społecznego. I ten sportowy wolontariat to jest nowe wyzwanie - mówi naTemat Anna Samel, która dostała się właśnie do wolontariatu miast gospodarzy. - Zależy mi, by nasz kraj wypadł dobrze, jako organizator Euro, a mam doświadczenie zawodowe, którym mogę się podzielić. Doszłam więc do wniosku, że powinnam mieć w to jakiś wkład, by Polska dobrze wypadła - tłumaczy swoje motywacje wolontariuszka.
Wcześniej to jednak ona sama musiała dobrze wypaść w procesie rekrutacji. Mówi się, że wymagania stawiane wolontariuszom miejskim są mniej wyśrubowane, niż kryteria UEFA. Jednak w rzeczywistości wolontariuszy z miasta od tych ze stadionu różni głównie czas przygotowania do wykonywanych zadań. Ludzie pracujący dla UEFA kończą właśnie kilkumiesięczne szkolenia. Wolontariusze miast gospodarzy będą przygotowywani tymczasem w dużo krótszym czasie i dopiero zaczynają pracę. Anna podkreśla, że wolontariatem dla UEFA również była zainteresowana, ale zniechęciła ją do tego właśnie konieczność poświęcenia temu naprawdę wiele czasu.
Główny kryterium kwalifikacyjnym była znajomość języków obcych. - Najpierw wypełniłam ankietę, w której trzeba było wpisać m.in. jaka jest motywacja i wypełnić test po angielsku. W mojej opinii nie był on super prosty, a posługuję się tym językiem na poziomie zaawansowanym. Byłam nawet zaskoczona, że zadano tak trudne pytania - opowiada. Później przyszedł czas na rozmowę rekrutacyjną. Także wtedy trzeba było popisać się językiem. - Rozmowa trwała około pół godziny, z czego połowa była prowadzona w języku angielskim. Zadawano też nietypowe pytania. Na przykład, jaką sytuację kryzysową jestem sobie w stanie wyobrazić, która może wydarzyć się podczas Euro, i jak jej zaradzić - zdradza. - Myślę, że wolontariuszowi, który nie miał żadnego doświadczenia zawodowego, jakiemuś maturzyście, mogło to sprawić problemy - ocenia Anna.
Euro jest dla każdego
Jednak wbrew pozorom w projekcie nie bierze udziału tylko młodzież. - Od jakiegoś czasu chodziło mi po głowie zaangażowanie się w wolontariat. I Euro stało się przyczynkiem do tego, że się zdecydowałam. To był taki impuls, po którym stwierdziłam, "jak nie teraz, to kiedy?". To wielkie, prestiżowe wydarzenie i fajnie byłoby być jego częścią - opowiada o swoich motywacjach Maryna Ćwiklińska. Nowicjuszka w wolontariacie, mająca jednak spore doświadczenie zawodowe, które teraz chce wykorzystać nieco inaczej. - Nieskromnie powiem, że kwalifikacji mam sporo. To doświadczenie w biznesie, w pracy dla korporacji i na własny rachunek. Sporo lat mieszkałam za granicą. Pomyślałam więc, że coś z tego mogłabym wykorzystać, przekazać - mówi pani Maryna. Zwraca też uwagę, że wbrew pozorom w przypadku wolontariatu dojrzałość nie musi działać na niekorzyść, jak to zazwyczaj bywa w poszukiwaniu pracy. Jest nawet odwrotnie. - Jestem osobą nieco starszą i często, gdy ubiegałam się o pracę, miałam to uczucie, że jednak kryterium wieku działa na moją niekorzyść. Ale w przypadku wolontariatu pomyślałam, że może być wręcz przeciwnie. Tu dążenie do dywersyfikacji wiekowej jest naprawdę istotne - ocenia.
- To chęć przeżycia czegoś nowego. Poza tym jestem warszawiakiem i chciałbym, by wszyscy, którzy zjadą do Warszawy mile wspominali ten pobyt. To dwie główne rzeczy, które mnie motywują do bycia wolontariuszem - mówi tymczasem Piotr Janowski, który przy organizacji Euro 2012 również nie znalazł się całkiem przypadkowo. Wcześniej zbierał doświadczenie jako harcerz, zabezpieczając np. spotkania z papieżem. Piotr o wolontariacie mówi też jako o rodzaju inwestycji w siebie. - Na pewno myślę o tym, że później będzie to jakaś wartość dodana do mojej kariery zawodowej - mówi. I całkowicie odrzuca opinie, że organizatorzy mistrzostw wartych fortunę wyzyskują wolontariuszy. - To jest dobrowolne. Wiadomo, że dużo pieniędzy wydawanych jest na organizację Euro, ale one idą na inne sprawy. Dla mnie nie jest ważny zarobek. Ja liczę, że miło spędzę czas, poznam ludzi. I będzie to dla mnie bezcenne doświadczenie - argumentuje.
- Wśród osób, które się zgłosiły do wolontariatu miast gospodarzy motywacje są bardzo różne. Od takich, jak poznanie nowych ludzi i przeżycie ciekawiej przygody, po takie naprawdę fajne, cieszące organizatorów, czyli troska o to, jak wypadnie własne miasto i kraj - opowiada naTemat Paweł Aleksandrowicz, koordynator projektu wolontariatu miejskiego podczas Euro 2012. - My na to bardzo liczyliśmy, ale dość po cichu. Świetnie więc, że ludzie jednak tak myślą - cieszy się szef wolontariuszy. Dodając, że z czasem może się okazać, iż taka chęć bezinteresownej pomocy będzie miała wymierne skutki. - Część osób ma też taką motywację, by zdobyć nowe umiejętności. Wiem, że niektórzy pracodawcy patrzą na takie doświadczenia - mówi Aleksandrowicz. Podkreślając, że wolontariat podczas Euro na przykład bardzo dobrze uczy pracy w zespole. Podobnie widzi to wolontariuszka Ania. - Jestem zdecydowanie przekonana, że wpisywanie doświadczeń wolontariackich w CV i w ogóle nabywanie takich doświadczeń, to świetny pomysł na podkreślanie rozwoju zawodowego i personalnego - ocenia. Choć sama mówi, że nie zastanawiała się nad najnowszym wyzwaniem w ten sposób. - Ja to robię z potrzeby serca - podsumowuje.
Reklama.
Anna Samel
wolontariuszka podczas Euro
Zależy mi, by nasz kraj wypadł dobrze, jako organizator Euro, a mam doświadczenie zawodowe, którym mogę się podzielić. Doszłam więc do wniosku, że powinnam mieć w to jakiś wkład, by Polska dobrze wypadła.
Maryna Ćwiklińska
wolontariuszka
Jestem osobą nieco starszą i często, gdy ubiegałam się o pracę, miałam to uczucie, że jednak kryterium wieku działa na moją niekorzyść. Ale w przypadku wolontariatu pomyślałam, że może być wręcz przeciwnie. Tu dążenie do dywersyfikacji wiekowej jest naprawdę istotne.
Paweł Aleksandrowicz
koordynator wolontariatu podczas Euro 2012
Wśród osób, które się zgłosiły do wolontariatu miast gospodarzy motywacje są bardzo różne. Od takich, jak poznanie nowych ludzi i przeżycie ciekawiej przygody, po takie naprawdę fajne, cieszące organizatorów, czyli troska o to, jak wypadnie własne miasto i kraj.