
Obracali milionami złotych w imieniu swoich klientów i należeli do elity najlepiej poinformowanych o polskim biznesie ludzi. Niestety – złote czasy dla maklerów właśnie się kończą, wypiera ich internet, słabnie dopływ pieniędzy na giełdę.
REKLAMA
– Pokażę panu, gdzie obracamy miliardami złotych – zapalił się prezes jednego z największych funduszy inwestycyjnych w Polsce. Prowadzi korytarzem do specjalnego biura, w którym tęgie głowy od finansów zajmują się inwestycjami. To prawdziwi "money makerzy", których zadaniem jest produkowanie pieniędzy. Prezes otwiera drzwi, a w pokoju... nikogo nie ma.
Szumią komputery, świecą się monitory, na ekranach widać zmieniające się tabele i wykresy. – Dlaczego jadą na autopilocie? – pyta zawiedziony prezes współpracownika. – Jest wtorek, godzina 12, w tym czasie mamy zaplanowane spotkania z firmami – wyjaśnia. Prezes tylko westchnął. Znak czasów. Skoro automat może zastąpić ludzi na godzinkę czy dwie, to nawet największe instytucje finansowe nie potrzebują już armii osób do zarządzania swoimi funduszami. W tej konkretnej firmie pomnażaniem zdeponowanych środków zajmowało się zaledwie kilkanaście osób.
Licencję maklera ma w Polsce 2750 osób. Niektórzy, jak Grzegorz Wieczerzak, uniewinniony aferzysta i były prezes PZU, siedzą w tym biznesie od początku, czyli 24 lata. I czegoś takiego jeszcze nie wiedzieli. W tym roku zostaną zamknięte kolejne domy maklerskie. Jak podaje raport Komisji Nadzoru Finansowego, o licencję na prowadzenie takiej działalności ubiega się już jedynie 9 podmiotów. Spadły zyski domów maklerskich, do 100 mld spadła też wartość depozytów klientów, jakimi obracają. Wzrosły za to prowizje dla giełdy oraz koszty zainstalowania nowych systemów transakcyjnych. Makler, którego średnie wynagrodzenie spadło z ponad 20 tys. do 11,5 tys. zł brutto, otwiera naszą listę zawodów, dla których skończył się czas dobrego zarabiania.
Upadek maklerów
Jeszcze 10 lat temu maklerzy byli elitą białych kołnierzyków w prowadzonych przez banki domach maklerskich. Mogli świetnie zarabiać, bo na giełdę wchodziły takie firmy jak Orlen, Pekao, Bank Handlowy, KGHM. – Za każdym razem takie oferty zachęcały inwestorów, rosła liczba rachunków maklerskich i samo zainteresowanie giełdą. Po roku 2000 rynek wykreował kilku wyjątkowo skutecznych zarządzających, którzy obracali prawdziwymi fortunami. Niektórzy z nich pracują do dziś – mówi Igor Chalupec, jeden z pierwszych maklerów giełdowych w Polsce, były szef Orlenu, a obecnie prezes Ruch.
Jeszcze 10 lat temu maklerzy byli elitą białych kołnierzyków w prowadzonych przez banki domach maklerskich. Mogli świetnie zarabiać, bo na giełdę wchodziły takie firmy jak Orlen, Pekao, Bank Handlowy, KGHM. – Za każdym razem takie oferty zachęcały inwestorów, rosła liczba rachunków maklerskich i samo zainteresowanie giełdą. Po roku 2000 rynek wykreował kilku wyjątkowo skutecznych zarządzających, którzy obracali prawdziwymi fortunami. Niektórzy z nich pracują do dziś – mówi Igor Chalupec, jeden z pierwszych maklerów giełdowych w Polsce, były szef Orlenu, a obecnie prezes Ruch.
Dziś następuje pauperyzacja profesji, ale nie tylko ze względu na upowszechnienie serwisów giełdowych i internetowej obsługi kont inwestorów przez banki. Wiele złego wyrządziła rynkowi "antyreforma systemu emerytalnego". Chalupec: – Wiele firm rezygnuje z poszukiwania kapitału na giełdzie, ponieważ OFE nie mają już tak dużych środków przeznaczonych na inwestycje. Koło się zamyka, rynek się kurczy, spada zapotrzebowanie na licznych specjalistów. Przyszedł czas ostrej walki biur maklerskich i zatrudnianych przez nich 2,7 tys maklerów o klienta i o przetrwanie na rynku – dodaje prezes.
Chalupec opowiada, że tak naprawdę w pracy maklerów niewiele było rzeczy, jakie znamy z amerykańskich filmów. – Inwestorzy przychodzili do nas już z podjętą decyzją, jakie akcje chcą kupić bądź sprzedać. Makler jedynie nadawał bieg transakcji, czyli wpisywał zlecenie do dziennika i uruchamiał ją. Stąd określenie maklomat – wspomina Chalupec. Dopiero w połowie lat 90. maklerzy otrzymali możliwość doradzania swoim klientom. Biura maklerskie zaczęły kształtować usługę relacji z klientem. To maklerzy zaczęli mieć wpływ na decyzje inwestycyjne, bo zbierali informacje z wielu źródeł na rynku, zatem byli dobrze poinformowani.
Projektant mody 3200 zł
Tysiące osób chce już podążać drogą wytyczoną przez Gosię Baczyńską, Tomasza Ossolińskiego, Macieja Zienia, znany duet Paprocki &Brzozowski. Tymczasem w Polsce nawet największe nazwiska branży mają problem z utrzymaniem rentowności własnych biznesów. Powód? Polska branża opiera się o kilkuset celebrytów pozujących na ściankach fotograficznych podczas imprez, a tam królują kreacje wypożyczone z showroomów, a nie kupione.
T-shirt za 600 złotych sprzedaje tylko Maciej Zień. Ci, którzy mają mniej znane nazwiska, mimo talentu, latami borykają się z mizerią branży. Projektant mody, pracujący na własny rachunek,
zarabia około 3 tys. zł. Nie ma opieki medycznej i służbowego samochodu jak np. sprzedawca ubezpieczeń.
zarabia około 3 tys. zł. Nie ma opieki medycznej i służbowego samochodu jak np. sprzedawca ubezpieczeń.
Stomatolog 4000-6800 zł
Bez 250 zł nie podchodź, chyba że chcesz stracić zęby – taki plakat mógłby wisieć na większości warszawskich gabinetów dentystycznych. Ceny usług rosną, a z nielicznych świadczeń, jakie jeszcze finansuje NFZ, wymienia się ekstrakcję zębów. Stomatologia to branża niemal w pełni skomercjalizowana - istnieje już 12 tys. gabinetów. Przeciętny Polak rocznie wydaje na leczenie 58 zł. Sam dentysta zarabia jednak stosunkowo mało.
GUS po dokładnym przepadaniu branży ustalił, że średnia płaca wynosi niespełna 6800 zł brutto. Mniej, nawet poniżej 3 tys. zł brutto, zarabiają pracownicy publicznych przychodni. Najwięcej lekarze dysponujący własnym gabinetem. Jednak taka inwestycja to spory koszt. Stomatolog najpierw musi wyłożyć około 100 tys. na wyposażenie gabinetu. Stałe koszty to wynajem powierzchni, recepcja, usługi sprzątania. Z plomby za 250 zł większość to cena materiału. Do tego, aby wiedzieć jak leczyć, stomatolog bierze udział w płatnych szkoleniach.
Stewardesa 4900-6000 zł
Na przewozach pasażerskich polski LOT zarobił prawie 100 mln złotych, ale jakim kosztem? Musiał zwalniać pracowników, obniżać wydatki, gdzie się da, w tym także na pensje personelu. Czas prosperity linii lotniczych skończył się, a wraz z nim elitarność zawodu stewardessy. Dziś firmy chcą zatrudniać tanich podawaczy kawy niż rekrutować wspaniały i zmotywowany do działania personel pokładowy. Kiedyś zarobki personelu pokładowego przekraczały 10 tys. zł. (wliczając diety, premie i kilka dni odpoczynku po długiej trasie). Tylko jedna czwarta stewardes zarabia więcej niż 7 tys. zł. Polska stewardesa z Ryanair zwierzała się, że zarabia 1500 euro brutto. Pracownica linii Emirates też odczarowała branżę ujawniając, że po locie na długie dystanse pracodawca zapewniał dla odpoczynku tylko dzielone z innymi pracownikami pokoje.
Krupier w kasynie 2300-3000 zł.
W ankiecie serwisu Wynagrodzenia.pl o zarobkach wypowiedziało się 33 krupierów podając te dramatyczne stawki. Blask profesji zabija ustawa anty-hazardowa i obowiązek podawania danych osobowych zanim przekroczy się próg kasyna. W efekcie prawdziwe interesy na hazardzie robią nie ci, którzy którzy wystawiają zielone stoliki do gdy w Black Jacka, ale właściciele tysięcy elektronicznych maszyn na stacjach benzynowych, barach i dworcach.
Detektyw 4000-4700 zł.
Przeciętny policyjny dochodzeniowiec prowadzi jednocześnie 70 spraw. Przy takim nawale pracy nikt już nie jest w stanie na serio zająć się włamaniem do mieszkania, kradzieżą samochodu, oszustwami i wyłudzeniami w firmie oraz podobnymi uciążliwymi dla obywateli przestępstwami. Stąd popyt na profesjonalne usługi detektywów. Zazwyczaj to ludzie wywodzący się z policji, byli wywiadowcy z wydziałów kryminalnych, eksperci od przestępstw gospodarczych.
Najczęstsze zlecenia detektywa to nie wielkie afery, ale proza życia. Ślęczenia nad aktami urzędowymi i zbieranie informacji na temat majątku i wiarygodności osób i firm. Sprawy cywilne: dokumentowanie zdrady małżonków, poszukiwanie "porwanych" przez jedną ze stron konfliktu dzieci. Oraz poszukiwanie i dokumentacja przestępstw firmowych złodziei.
Napisz do autora: tomasz.molga@natemat.pl
