
"Ojczyznę wolną racz nam wrócić Panie" - śpiewali na Wawelu politycy PiS, na czele z Jarosławem Kaczyńskim i Andrzejem Dudą. O ile ten pierwszy przyzwyczaił nas do relatywizowania historii i stawiania PiS na równi z ofiarami stanu wojennego i hitlerowskiej okupacji, to drugi dotychczas przedstawiał się jako umiarkowany polityk. Okazało się, że to maska i jest takim samym radykałem jak prezes.
REKLAMA
Politycy Prawa i Sprawiedliwości robią politykę nawet w kościołach. Podczas nabożeństw towarzyszących partyjnym imprezom często śpiewają "Boże coś Polskę" w wersji z czasów zaborów. Tak było także podczas 5. rocznicy pogrzebu Lecha Kaczyńskiego. W pierwszych ławach usiedli nie tylko członkowie rodziny prezydenta, ale też Andrzej Duda z żoną (ubraną w bijącą po oczach czerwień).
Uroczystości rozpoczęły się od mszy świętej w katedrze wawelskiej, gdzie odśpiewano m.in. pieśń "Ojczyznę wolną, racz nam wrócić, Panie", która jest bardzo często częścią uroczystości, w których udział biorą politycy PiS. Czytaj więcej
Dziwna tradycja PiS
To nie nowość, ale dziwić może, że brał w tym udział Andrzej Duda. Jak pokazuje nagranie, kandydat PiS na prezydenta także śpiewał wersję z utęsknieniem wyczekującą przywrócenia niepodległości. Niestety nie udało nam się uzyskać ze sztabu Dudy odpowiedzi na pytanie, czy ich szef zgadza się z wersem, który wyśpiewał w Krakowie.
To nie nowość, ale dziwić może, że brał w tym udział Andrzej Duda. Jak pokazuje nagranie, kandydat PiS na prezydenta także śpiewał wersję z utęsknieniem wyczekującą przywrócenia niepodległości. Niestety nie udało nam się uzyskać ze sztabu Dudy odpowiedzi na pytanie, czy ich szef zgadza się z wersem, który wyśpiewał w Krakowie.
Jednak przekonanie o tym, że jesteśmy zniewoleni jest w PiS obowiązującą wykładnią. Politycy tej partii przy każdej okazji mówią o pełzającym totalitaryzmie, o opresyjności rządu czy niszczeniu opozycji. Choć to stawanie niebezpiecznie blisko takich ludzi jak Grzegorz Braun, PiS nas już do tego przyzwyczaił.
Upolitycznianie historii
Co innego jednak, kiedy upolitycznia i wykorzystuje do walki z polityczną konkurencją narodowy symbol. Bo niewątpliwie takim jest "Boże coś Polskę" - pieśń stworzona na zamówienie carskiego zaborcy, która stała się hymnem m.in. powstańców styczniowych. Dlatego została przez zaborców zakazana, co jeszcze umocniło jej pozycję jako utworu dodającego woli do walki o odzyskanie niepodległości.
Co innego jednak, kiedy upolitycznia i wykorzystuje do walki z polityczną konkurencją narodowy symbol. Bo niewątpliwie takim jest "Boże coś Polskę" - pieśń stworzona na zamówienie carskiego zaborcy, która stała się hymnem m.in. powstańców styczniowych. Dlatego została przez zaborców zakazana, co jeszcze umocniło jej pozycję jako utworu dodającego woli do walki o odzyskanie niepodległości.
Podobnie zresztą było, kiedy nasi przodkowie musieli walczyć z niemieckim i sowieckim okupantem, a także gdy nasze władze jeździły po polecenia do Moskwy. Każdy z etapów tej walki miał swoich bohaterów, ale też swoje ofiary.
Jak bohaterowie?
Dzisiaj politycy PiS próbują stanąć z nimi w jednym rzędzie. To nie tylko przejaw buty, ale też historyczny relatywizm. O tyle dziwny, że politycy PiS przekonują o konieczności przyznania odpowiedniego miejsca w historii dawnym bohaterom. Teraz można odnieść wrażenie, że wynoszą ich na piedestał tylko po to, by samemu stanąć obok.
Dzisiaj politycy PiS próbują stanąć z nimi w jednym rzędzie. To nie tylko przejaw buty, ale też historyczny relatywizm. O tyle dziwny, że politycy PiS przekonują o konieczności przyznania odpowiedniego miejsca w historii dawnym bohaterom. Teraz można odnieść wrażenie, że wynoszą ich na piedestał tylko po to, by samemu stanąć obok.
Teraz z naszej narodowej pieśni robi się element kampanii Andrzeja Dudy. I nie chodzi tutaj tylko o wykorzystywanie symbolu, ale też o poziom oderwania od rzeczywistości. Polityk z Krakowa stara się od początku pokazywać jako łagodna twarz PiS. Dzięki temu ma skutecznie zawalczyć o centrowy elektorat.
Kłopot Dudy
Tymczasem bez skrępowania wyraża to, co od dawna wmawiają Polakom najbardziej skrajni politycy PiS. Bo choć można krytycznie oceniać dokonania Platformy Obywatelskiej i Bronisława Komorowskiego, zestawianie ich z okrucieństwami reżimów niszczących Polskę jest umniejszaniem cierpień ofiar tych drugich.
Tymczasem bez skrępowania wyraża to, co od dawna wmawiają Polakom najbardziej skrajni politycy PiS. Bo choć można krytycznie oceniać dokonania Platformy Obywatelskiej i Bronisława Komorowskiego, zestawianie ich z okrucieństwami reżimów niszczących Polskę jest umniejszaniem cierpień ofiar tych drugich.
Andrzej Duda biorąc w tym udział nie zyska głosów umiarkowanych wyborców. Jarosław Kaczyński (czy ktokolwiek inny, kto zaintonował pieśń) postawił kandydata w niezręcznej sytuacji. Bo teraz jest krytykowany za kwestionowanie naszej niepodległości. Gdyby tego nie zrobił, musiałby skrytykować swoją partię i jej szefa.
Napisz do autora: kamil.sikora@natemat.pl
