– To kilkudniowa już ogólnonarodowa histeria, zdradzająca niestety nasze kompleksy i prowincjonalizm – napisał Tomasz Lis o awanturze, która rozpętała się wokół słów szefa FBI. To już kolejny raz, gdy polscy politycy i komentatorzy nakręcają emocje po wypowiedziach kogoś z zagranicy. Dobrze, że nie przechodzimy nad tym obojętnie, ale czy w swoim oburzeniu czasami nie przesadzamy?
Co jakiś czas, w Polsce dochodzi do trzęsienia ziemi. Właśnie jesteśmy w trakcie kolejnego kataklizmu, który wywołały kontrowersyjne słowa Jamesa Comeya o tym, że Polacy mieli swój swój niechlubny udział w Holokauście i należy nas sytuować w roli kata.
Im większe kompleksy, tym ostrzejsze reakcje?
Mocna reakcja posłów, dosadne komentarze i wygrażanie pięściami – właśnie taka tendencja dominuje wśród polskich polityków. Według publicysty Jacka Żakowskiego, powodów takiego stanu rzeczy możemy doszukiwać się właśnie w polskich kompleksach.
Dziennikarz podkreśla, że tendencja do rozdmuchiwania wydarzeń podobnych do tego, jakiego jesteśmy świadkami za sprawą dyrektora FBI, to w znacznej mierze wina wyborców łaknących taniej sensacji. I dziennikarzy, którzy gonią za tematem i zachęcają posłów do wypowiadania się na błahe tematy.
– Nie wyobrażam sobie sytuacji, w której prominentny polityk z Holandii, czy innego większego państwa, wypowiada się na takie tematy. Czy Czesi histeryzują? Nie, a przecież są niewielkim państwem. My jesteśmy dużym państwem i sobie na to ciągle pozwalamy – mówi Żakowski w rozmowie z naTemat.
Obama, serial, pomnik - każdy powód jest dobry
Przykładów ignorancji w odniesieniu do znajomości historii Polski jest co nie miara, a wpadki zdarzały się największym. Jak choćby Barackowi Obamie, który podpadł Polakom w 2012 roku, kiedy użył sformułowania „polskie obozy zagłady”. Takich rzeczy musimy pilnować i jak najszybciej je prostować, ale należy robić to z umiarem.
Niektórzy z polityków chcieli nawet postawić amerykańskiego przywódcę przed sądem, tak jak Bartosz Kownacki z PiS, który przekonywał, że „Obama napluł Polakom w twarz”. Jarosław Kaczyński też nie przebierał w słowach – zarzucił Obamie celową ignorancję. – Naród polski został obrażony w sposób niezwykle drastyczny słowami prezydenta Obamy – grzmiał szef PiS.
Zagraniczne media też komentowały incydent i mimo tego, że w większości przyznawały rację Polakom, wytykając Obamie gafę, to nie zapominały wypomnieć Polsce przesadnej reakcji
O ile Amerykanie mogą u nas liczyć na taryfę ulgową, a ich, czasem mocno niefortunne wypowiedzi, traktujemy z przymrużeniem oka, kładąc to na karb typowego dla tej nacji podejścia do historii Europy, o tyle podobne sytuacje z udziałem Niemców, tępimy już z całą stanowczością.
Wystarczy wspomnieć głośny niemiecki serial "Nasze matki, nasi ojcowie", gdzie w niekorzystnym świetle przedstawiono żołnierzy AK. W produkcji telewizji znad Odry, żołnierze zostali pokazani jako ci, którzy zostawili na pastwę Żydów i przyłożyli rękę do ich eksterminacji.
Jak zwykle w takich wypadkach bywa, do gorącej dyskusji o przekłamanej wizji Polaków w serialu, do polityków dołączyli wykładowcy akademiccy, w tym znany historyk, prof. Jan Żaryn, który stwierdził, że "film przenosi odpowiedzialność Niemców, a żołnierzy AK prezentuje jako antysemitów". Swój sprzeciw wyrażali też sami Polacy, protestując przed ambasadą niemiecką w Wielkiej Brytanii i Niemczech. Temperatura w kraju rośnie też za każdym razem, kiedy w grę wchodzi rozliczanie przeszłości z Rosją.
Polityczna gorączka
Posłowie chyba się zorientowali, że krzykiem niczego nie wskórają i przedstawiają pomysły na ukrócenie praktyki polegającej na tworzeniu alternatywnej i szkodliwej wizji polskiej historii. Ostatnio partia Jarosława Kaczyńskiego zaapelowała o stworzenie specjalnej komórki do spraw "zniesławiania Polski".
Pomysł sam w sobie nie jest zły, pytanie, czy nie zamieni się w młot na czarownice i nie wzniesie zacietrzewienia polityków na wyższy, bo usankcjonowany prawem, poziom. Jak tłumaczy PiS, komórka składała by się z ekspertów od prawa międzynarodowego, którzy zadbaliby o skuteczne egzekwowanie odszkodowań od osób i instytucji mijających się z prawdą.
Jarosław Gowin w Siódmym Dniu Tygodnia w Radiu ZET podkreślił, że przez ostatnie 25 lat Polsce nie udało się wypracować spójnej polityki historycznej. Polityk nawiązał jednocześnie do ostatniej wypowiedzi szefa FBI.
– Nie można bagatelizować takich wypowiedzi. (...) To dla nas dzwonek alarmujący. Oprócz doraźnej reakcji, potrzebna jest nam polityka historyczna. Moim zdaniem na czele takiego projektu powinna stać instytucja, np. IPN – tłumaczył. Lewica i prawica w tym wypadku są dosyć zgodne - Krzysztof Gawkowski z SLD podkreślił, że "budowanie świadomości historycznej to dla Polski ważne wyzwanie".
O bardziej umiarkowany ton w debacie publicznej, dotyczącej kontrowersyjnych wypowiedzi polityków i mediów zagranicznych na tematy historyczne, od dawna nawołuje m.in. prof. Janusz Czapiński. Według socjologa, brak wyważenia i problem z racjonalną oceną podobnych incydentów, jest pokłosiem przewrażliwienia i przekonania, że to my zawsze jesteśmy ofiarami.
Wytykamy innym, a jak jest u nas ze znajomością historii?
TNS Polska wzięła w zeszłym roku pod lupę znajomość historii wśród Polaków. Wygląda na to, że nie tylko Amerykanie mają problem z przyswojeniem faktów z przeszłości. Z badania wynika, że jesteśmy z historią często na bakier. Na wszystkie pytania o daty odpowiedziało prawidłowo 5 proc. ankietowanych. 7 proc. nie podały poprawnie żadnej daty. Na więcej niż połowę pytań poprawnych odpowiedzi udzieliło 39 proc. ankietowanych.
Politycy też miewają problemy z pamięcią. Jedną z najbardziej spektakularnych wpadek z historią w tle, zaliczył swego czasu obecny rzecznik SLD Dariusz Joński, który mimo wysiłków, nie był w stanie przypomnieć sobie, kiedy rozpoczęło się Powstanie Warszawskie.
Wypowiedź szefa FBI rzeczywiście całkowicie go kompromituje. Nie wydaje mi się jednak, że czterdziestomilionowe państwo musi się trząść w posadach, a media trząść z wielkiego oburzenia, z powodu jednej wypowiedzi szefa amerykańskich policjantów.
Jacek Żakowski, publicysta
Zbiorowa histeria po wypowiedzi szefa FBI to nic nowego, to tylko potwierdzenie smutnej diagnozy o tym, że Polacy cierpią na głęboki deficyt emocjonalny i są zakompleksieni. Przecież my się codziennie, od świtu do nocy wyzwalamy. Ta histeria jest w nas głęboko zakorzeniona. To taka kulturowa i genetyczna spuścizna, której nie możemy się wyzbyć.
Edward Lucas, publicysta "The Economist"
(...)głośne apele o przeprosiny nie zawsze świadczą dobrze o stronie, która się ich domaga, a uzyskana odpowiedź może być mniej warta, niż się wydaje. (...)Można podzielać wściekłość Polaków, ale nie zgadzać się ze sposobem, w jaki została wyrażona.Czytaj więcej
Mariusz Błaszczak, szef klubu PiS
Serial w sposób kłamliwy pokazuje zdarzenia, jakie miały miejsce podczas II wojny światowej, w sposób kłamliwy opisuje działalność Armii KrajowejCzytaj więcej
Marcin Mastelarek, rzecznik PiS
Taki mam na to pomysł, uważamy, że tylko głośne procesy o duże odszkodowania mogą zatrzymać takie haniebne incydenty, bo to nie jest jedyny, to chyba się wszyscy zgodzimy. Czytaj więcej