Jerzy Buzek jest jedynym liderem Platformy Obywatelskiej, który coraz głośniej krytykuje dziania swojej partii i rządu. Najpierw sprzeciwiał się planom zabierania pieniędzy z OFE, teraz nie zostawił suchej nitki na decyzjach dotyczących wyboru śmigłowca dla polskiej armii. Były premier nie planuje jednak politycznego samobójstwa, wszystko wskazuje na to że jego działania są dokładnie przemyślane.
W stylu Obamy
– Wypowiedź Jerzego Buzka dotycząca przetargu nie była typowym komunikatem PR. I nie szukałbym w niej podtekstu związanego z marketingiem politycznym. On rzeczywiście powiedział co myśli – ocenia socjolog i ekspert od politycznego PR doktor Tomasz Olczyk, z zakładu metod badania kultury ISNS UW. – Pytanie tylko, co Buzek chciał w ten osiągnąć? Sytuacja byłaby zrozumiała, gdyby zakłady, które przegrały przetarg, znajdowały się na terenie jego okręgu wyborczego. Ale tak nie było. Zatem należy to traktować jako naturalną i szczerą wypowiedź o sytuacji – dodaje.
Jerzy Buzek znajduje się obecnie w takiej samej sytuacji jak Barack Obama. Nic już go nie krępuje, więc może mówić co chce. Po prostu wie, że nie poniesie żadnych politycznych konsekwencji. Amerykański prezydent, który kończy swoją druga i ostatnią kadencję, podobnie, więc nie musi dbać o przychylność Kongresu.
Właśnie z tego powodu w noworocznym orędziu zaproponował podwyższenie podatków najbogatszym, aby w ten sposób sfinansować pomoc dla mocno zubożałej klasy średniej – przede wszystkim stworzenie systemu ulg podatkowych i bezpłatnych studiów. Pomysł oczywiście wywołał sprzeciw większości kongresmanów. Jerzy Buzek może iść jeszcze dalej, bo jego chroni wiek. Nie chodzi jednak o prestiż wynikający z doświadczenia życiowego...
Sprzeciw wobec likwidacji OFE
Pierwsze ostre słowa krytyki wobec rządowych planów padły z ust Jerzego Buzka już dwa lata temu. Wówczas były premier skrytykował pomysł rządu, aby łatać dziurę budżetową w tonącym ZUS pieniędzmi zabieranymi z OFE. Buzek nie chciał likwidacji swojego dzieła, czyli reformy emerytalnej.
I choć były premier wypowiadał się w sposób dość delikatny, to premier Donald Tusk był ewidentnie zły na popularnego europarlamentarzystę. W rozmowach z dziennikarzami dyplomatycznie przyznawał tylko, że krytyka ze strony Buzka nie ułatwia mu życia. Jednak od razu podkreślał, że nie ma pretensji do byłego premiera za jego słowa.
Wówczas Tusk był w potrzasku. Po prostu nie mógł wyrzucić z partii europarlamentarzysty, który zebrał rekordową liczbę głosów. Dlatego przekonywał, że krytyka ze strony Buzka jest elementem szerokiej dyskusji na temat zmian w systemie emerytalnym.
Zgodnie z przewidywaniami, włos nie spadł Buzkowi z głowy. W 2014 znowu dostał pierwsze miejsce na śląskiej liście do Europarlamentu. I choć zebrał mniej głosów niż poprzednio, jego wynik był dwukrotnie lepszy osoby, która była w okręgu na drugim miejscu pod względem poparcia. Wynik wyborów jednak już go nie chroni (w 2009 roku 393 tysiące, w 2014 250 tysięcy).
Drugie i ostatnie veto Buzka?
W przededniu rocznicy ostatnich wyborów do Europarlamentu Jerzy Buzek ponownie sprzeciwił się działaniom własnego rządu. Tym razem zabrał głos znacznie ostrzej niż poprzednim razem. Komentując odrzucenie w przetargu na śmigłowce dla naszej armii obu produkowanych w Polsce helikopterów, oświadczył wprost: „nie wyobrażam sobie, żeby Francja, USA, czy jakikolwiek inny kraj, który produkuje na swoim terenie dwa niezłe śmigłowce które kupuje cały świat, zdecydował się na zakup innych maszyn”.
Tym razem ani premier, ani szef resortu obrony nie odnieśli się wprost jego słów. Padają tylko informacje na temat przetargu. O komentarzu Buzka cisza. Można się tylko domyślać się, że premier Ewa Kopacz jest po prostu wściekła.
Tajemnicą poliszynela jest to, że szefowa rządu wyjątkowo emocjonalnie reaguje na wszelką niesubordynację i krytykę. Najprawdopodobniej jednak Buzek nie obawia się już niczego. Tym razem jego tarczą jest wiek. W 2019 roku, kiedy odbędą się kolejne wybory do Europarlamentu, będzie miał 79 lat i po prostu zamiast ubiegać się o miejsce w Brukseli, wybierze polityczną emeryturę w kraju. Właśnie dlatego dziś może pozwolić sobie na ostre recenzje działań swojej partii i mianowanych przez nią urzędników.