
Media, zwłaszcza te tabloidowe, uwielbiają pisać o księżach-alkoholikach albo tych, którzy chowają na plebaniach swoje dzieci. Tak powstaje mit o zdegenerowanym klerze, choć często są to historie wyssane z palca, a ich autorzy (powielacze) nigdy na oczy pijanego księdza nie widzieli.
Sprawa bp Jareckiego mogła stać się kolejną, którą można wliczyć w poczet haniebnych wyskoków kleru, ciągnących się za nim przez lata. I może tak właśnie by się stało, gdyby nie to, że warszawski biskup już w dwa dni po wypadku wydał specjalne oświadczenie, w którym przeprosił wszystkich zgorszonych jego czynem.
– Chłodna, rzeczowa, bezlitośnie szczera refleksja odbiega od biskupiego stylu, do którego przywykliśmy. Autor nie poucza nikogo, daleki od religijnej egzaltacji patrzy na swoje dotychczasowe życie... – tak o książce pisze ks. Adam Boniecki, porównując ją – z zachowaniem właściwych proporcji – do „Wyznań” św. Augustyna. „Tygodnikowi Powszechnemu” bp Jarecki udziela pierwszego wywiadu po powrocie do Warszawy.
Gdyby Chrystusowi na mnie nie zależało, nigdy by do tego nie doszło. Widocznie Pan Jezus uznał, że może na mnie wpłynąć tylko przez terapię szokową. Czytaj więcej
Zdaniem katolickiego publicysty Błażeja Strzelczyka, afera z bp Jareckim wizerunkowo nawet pomogła Kościołowi. – Udowodniła, że pewne klasyczne mechanizmy radzenia sobie z problemami, które wypracował świat, mają też swoje miejsce w Kościele. Biskup właściwie rozegrał cały ten dramat – przeprosił, poddał się decyzji kardynała, poszedł na terapię, nie zasłaniał się swoją pozycją, nie tłumaczył się, zachował się jak należy – wylicza katolicki publicysta.
Gdyby odrzeć całą sprawę z warstwy medialnej i doniesień skupionych wyłącznie na skandalu, to trzeba spojrzeć na ludzki dramat biskupa. Przede wszystkim człowieka narażonego tak samo na problemy, jak my wszyscy.
Z tym, że sprawa bp Jareckiego wizerunkowo pomogła Kościołowi nie zgadza się natomiast Anna Miotk, ekspert ds. PR, blogerka. – Sytuacja na pewno Kościołowi nie pomogła. To Kościół mówi wiernym jak mają żyć, w tym piętnuje nadmierne spożywanie alkoholu i podejmuje rozliczne działania edukacyjne, aby spożycie alkoholu ograniczać (sierpień miesiącem trzeźwości, wspieranie działalności grup AA, zachęcanie młodzieży do powstrzymywania się od picia alkoholu do osiągnięcia dorosłości, itp.) – przekonuje w rozmowie z naTemat.
Wydaje mi się, że biskup Jarecki po wypadku zrobił dokładnie to, co w tej sytuacji było do zrobienia: przyznał się do winy, oddał do dyspozycji papieża i opublikował oświadczenie z przeprosinami, skierowane do wiernych. Na czas zawieszenia w pełnieniu posługi usunął się też w cień.
Na przykładzie bp. Jareckiego widać, że public relations, komunikacja czy kreowanie wizerunku to w Kościele nie tylko puste pojęcia, ale coraz konkretniejsze działania.
Napisz do autorki: marta.brzezinska@natemat.pl