Bp Piotr Jarecki wraca do pełnienia posługi w Kościele w Warszawie.
Bp Piotr Jarecki wraca do pełnienia posługi w Kościele w Warszawie. Fot. Filip Klimaszewski/Agencja Gazeta
Reklama.
Na początku kwietnia pisałam w naTemat o głośnych procesach osób duchownych. Pomiędzy pozwanym przez feministkę abp. Józefem Michalikiem a oskarżoną o znęcanie nad dziećmi s. Bernadettą z Zabrza znalazł się warszawski biskup pomocniczy Piotr Jarecki.
Ekscelencja „na gazie”
Media, zwłaszcza te tabloidowe, uwielbiają pisać o księżach-alkoholikach albo tych, którzy chowają na plebaniach swoje dzieci. Tak powstaje mit o zdegenerowanym klerze, choć często są to historie wyssane z palca, a ich autorzy (powielacze) nigdy na oczy pijanego księdza nie widzieli.
Niestety, bp Jarecki nie miał zdolności do stania się niewidocznym, kiedy w październiku 2012 roku prowadząc auto z 2,5 promilami alkoholu we krwi przyłożył w uliczną latarnię. Gazety obiegły fotografie rozbitego samochodu i duchownego z czarnym paskiem na wysokości oczu. Tak powstała prawdziwa medialna afera z pijanym biskupem w roli głównej, która mogła niezwykle zaszkodzić Kościołowi, także pod względem wizerunkowym.
Czy rzeczywiście tak się stało? Wprawdzie rysa na wizerunku pozostanie, ale kolejne kroki podejmowane zarówno przez kościelną hierarchię, jak i samego bp Jareckiego świadczą o tym, że Kościół coraz lepiej radzi sobie z takimi wyzwaniami jak public relations czy dbanie o wizerunek.
Biskup, który przeprasza
Sprawa bp Jareckiego mogła stać się kolejną, którą można wliczyć w poczet haniebnych wyskoków kleru, ciągnących się za nim przez lata. I może tak właśnie by się stało, gdyby nie to, że warszawski biskup już w dwa dni po wypadku wydał specjalne oświadczenie, w którym przeprosił wszystkich zgorszonych jego czynem.
Nie uważam, że samo przyznanie się do winy i przeprosiny rozwiązują sprawę, ale warto to docenić z tego prostego względu, że tym razem nikt nie chciał zamiatać problemu pod dywan, a sam zainteresowany nie zamierzał udawać, że nic się nie stało. Bp Jarecki od razu zadeklarował, że odda się do dyspozycji papieża i skorzysta ze specjalistycznej pomocy. Zapewniał też, że dobrowolnie podda się karze.
I tak się stało. Watykan zawiesił go w czynnościach biskupich, sprawa sądowa toczyła się w normalnym trybie, duchowny przyjął nałożony wyrok. Zaszył się też na kilka miesięcy w klasztorze trapistów, gdzie pościł, modlił się i fizycznie pracował. A także napisał książkę.
Spowiedź bp Jareckiego
– Chłodna, rzeczowa, bezlitośnie szczera refleksja odbiega od biskupiego stylu, do którego przywykliśmy. Autor nie poucza nikogo, daleki od religijnej egzaltacji patrzy na swoje dotychczasowe życie... – tak o książce pisze ks. Adam Boniecki, porównując ją – z zachowaniem właściwych proporcji – do „Wyznań” św. Augustyna. „Tygodnikowi Powszechnemu” bp Jarecki udziela pierwszego wywiadu po powrocie do Warszawy.
logo
Szczery wywiad, którego bp Jarecki udzielił "Tygodnikowi Powszechnemu" wywołuje niemałe kontrowersje. Fot. "Tygodnik Powszechny" nr 17 (3433)
Opowiada o tym, jak intelektualnie będąc blisko Boga, życiowo się od Niego oddalał. Jak prowadził grzeszne życie, jak alkohol pomagał mu w lekturach i pisaniu, przynosił wytchnienie po ciężkim i stresującym dniu. Jaki był apodyktyczny, że księża bali się go zapraszać do parafii, bo „on zawsze coś wynajdzie”.
Hierarcha patrzy na tamto nieszczęsne wydarzenie, jako na „palec Boży” i wezwanie do rewizji całego życia. Nie chodzi wyłącznie o problem alkoholowy, ale o pewien całokształt.
Bp Piotr Jarecki
dla "Tygodnika Powszechnego":

Gdyby Chrystusowi na mnie nie zależało, nigdy by do tego nie doszło. Widocznie Pan Jezus uznał, że może na mnie wpłynąć tylko przez terapię szokową. Czytaj więcej

Człowiek, a nie stanowisko
Zdaniem katolickiego publicysty Błażeja Strzelczyka, afera z bp Jareckim wizerunkowo nawet pomogła Kościołowi. – Udowodniła, że pewne klasyczne mechanizmy radzenia sobie z problemami, które wypracował świat, mają też swoje miejsce w Kościele. Biskup właściwie rozegrał cały ten dramat – przeprosił, poddał się decyzji kardynała, poszedł na terapię, nie zasłaniał się swoją pozycją, nie tłumaczył się, zachował się jak należy – wylicza katolicki publicysta.
Strzelczyk jednak nie chce patrzeć na problem wyłącznie z perspektywy wizerunkowej.
Błażej Strzelczyk

Gdyby odrzeć całą sprawę z warstwy medialnej i doniesień skupionych wyłącznie na skandalu, to trzeba spojrzeć na ludzki dramat biskupa. Przede wszystkim człowieka narażonego tak samo na problemy, jak my wszyscy.

– Medialna czy PR-owa perspektywa zapomina o perspektywie ludzkiej, naszych codziennych problemach i kryzysach. Nie potrafię o sprawie biskupa Jareckiego myśleć inaczej, niż przez pryzmat konkretnego człowieka, któremu grunt obsunął się pod nogami. W takich chwilach, jako katolik, chcę widzieć człowieka, a nie stanowisko, które piastuje – Strzelczyk.
Skaza na wizerunku
Z tym, że sprawa bp Jareckiego wizerunkowo pomogła Kościołowi nie zgadza się natomiast Anna Miotk, ekspert ds. PR, blogerka. – Sytuacja na pewno Kościołowi nie pomogła. To Kościół mówi wiernym jak mają żyć, w tym piętnuje nadmierne spożywanie alkoholu i podejmuje rozliczne działania edukacyjne, aby spożycie alkoholu ograniczać (sierpień miesiącem trzeźwości, wspieranie działalności grup AA, zachęcanie młodzieży do powstrzymywania się od picia alkoholu do osiągnięcia dorosłości, itp.) – przekonuje w rozmowie z naTemat.
logo
Bp Jarecki przyznaje, że był apodyktycznym biskupem, a księża bali się zapraszać go do parafii. Fot. Filip Klimaszewski/Agencja Gazeta
– Naturalną rzeczą jest, że od samych przedstawicieli Kościoła oczekujemy bycia przykładem. Tymczasem kościelny dostojnik wsiada do samochodu, będąc nietrzeźwym i powoduje wypadek. Kolejna skaza na wizerunku i młyn na wodę dla tych, którzy chętnie krytykują Kościół za wszelkie niedociągnięcia – dodaje.
Ekspertka ds. PR lepiej wypowiada się już w kwestii tego, jak duchowny rozwiązywał swoją sytuację kryzysową.
Anna Miotk

Wydaje mi się, że biskup Jarecki po wypadku zrobił dokładnie to, co w tej sytuacji było do zrobienia: przyznał się do winy, oddał do dyspozycji papieża i opublikował oświadczenie z przeprosinami, skierowane do wiernych. Na czas zawieszenia w pełnieniu posługi usunął się też w cień.

To, że nie wszyscy „kupują” spowiedź Jareckiego, naszej rozmówczyni nie dziwi. Według niej, zawsze znajdą się niezadowoleni, tym bardziej w mediach nieprzychylnych Kościołowi, które zwykle nagłaśniają jego wpadki. Specjalistka zauważa, że wywiad z „TP” był przez niektóre portale omówiony wyłącznie przez pryzmat problemu z alkoholem, który stanowi zaledwie ułamek sprawy. – Tymczasem, gdy przeczyta się całość, widać, że jest to rozmowa z człowiekiem, który dokładnie przeanalizował swoją sytuację i wszystkie okoliczności, które do niej doprowadziły i wyciągnął konstruktywne wnioski – komentuje blogerka.
Public relations w Kościele
Na przykładzie bp. Jareckiego widać, że public relations, komunikacja czy kreowanie wizerunku to w Kościele nie tylko puste pojęcia, ale coraz konkretniejsze działania.
– W ostatnich latach w Kościele widać nieśmiałe jaskółki zmian, jeśli chodzi o wdrażanie zasad PR – otwartej i przejrzystej komunikacji – w życie. Wprawdzie jeszcze ciągle zdarzają się źle rozwiązywane kryzysy wizerunkowe, ale przykładów tych pozytywnie rozwiązywanych jest coraz więcej. Czego jednak hierarchowie Kościoła na pewno muszą się nauczyć, to komunikowania się w mediach językiem, który jest zrozumiały dla opinii publicznej – radzi Anna Miotk.
– Myślę, że bp Jarecki nieco przetarł ścieżki. I powinien stanowić przykład. Ciągle bywają sprawy zamiatania problemów pod dywan. To się jednak rzeczywiście zmienia. I to w dobrym kierunku – podsumowuje Strzelczyk.

Napisz do autorki: marta.brzezinska@natemat.pl