Kontrowersje jakie swoim wpisem na portalu społecznościowym wywołała kilka dni temu Miss Wielkopolski 2014 Maja Nizio oskarżając sponsora konkursu o niemoralne zachowania na nowo otworzyły dyskusję na temat sensu organizowania konkursów piękności. Bo, choć część dziewczyn przekonuje, że wybory miss naruszają ich osobistą godność i celują w poczucie własnej wartości, to jednak zdaniem ekspertów rachunek zysków i strat wychodzi zdecydowanie na plus a konkursy piękności to dla uczestniczek wielka szansa. Tyle, że skorzystać na niej mogą tylko te panie, które poza ładną buzią mają do zaoferowania także odpowiednio piękne wnętrze.
Awantura na Facebooku
Awantura wybuchła w piątek 24 kwietnia po tym jak Maja Nizio, Miss Wielkopolski 2014, na swoim prywatnym profilu na Facebooku umieściła wpis, w którym ujawniła kulisy konkursów piękności. Opisała jak wygrana, która miała otworzyć jej drzwi do kariery, wiązała się z... gustem sponsora. Jej zdaniem miss co roku zostawała ta dziewczyna, z którą sponsor chciał nawiązać „bliższą znajomość”.
Jedną z nagród dla miss jest wycieczka zagraniczna. W przypadku Nizio miało okazać się, że – zgodnie z planem organizatora – dziewczyna ma w trakcie wyprawy do Hiszpanii zajmować wspólny pokój właśnie ze sponsorem – Sławomirem S.
– Wygrałam, bo spodobałam się sponsorowi – mówiła potem w rozmowie z „Faktami” TVN Nizio informując jednocześnie, że z wyjazdu dobrowolnie zrezygnowała. Mężczyzna całej sprawie zaprzecza. Miss Wielkopolski i na to miała jednak przygotowaną odpowiedź – nagrania rozmów, z których wynika, że Sławomir S. miał też uczestniczki konkursu zwyczajnie molestować.
Post z profilu Nizio zdążył już zniknąć, ale dyskusja nad sensem organizowania konkursów piękności pozostaje otwarta. Tym bardziej, że Miss Wielkopolski nie jest jedyną dziewczyną, która o wyborach wypowiedziała się krytycznie.
Nie jest jedyna
– Konkurs piękności jest taki tylko z zewnątrz – mówiła w rozmowie z naTemat zaledwie kilka miesięcy temu Klaudia Spodzieja, miss województwa Opolskiego przekonując, że zyski ze startu czy wygranej są niewielkie lub żadne. Według niej kandydatki stają się nieodpłatnie twarzami konkursu i towarzyszących im produktów. Dziewczyny nierzadko muszą do tego interesu dokładać.
Ale to nie jedyne zarzuty, jaki pod adresem organizatorów kierowała Opolanka. Dziewczyna bowiem stwierdziła, że kandydatki na miss znajdują się pod całkowitą kontrolą organizatorów, którzy pod lupę biorą także ich prywatne życie.
Po co to wszystko?
Wiele kandydatek przekonuje, że decyzję o starcie podjęły z myślą o swojej przyszłej karierze – czy to w modelingu czy biznesie. Rzeczywistość jednak weryfikuje te założenia – "misska" okazuje się bliższa ,,wartości reklamowej", która do jednej instytucji może przyciągnąć klientów, a od drugiej wręcz przeciwnie – odstraszyć.
– Dlatego miss, bez managementu, ze strony organizatora może liczyć na pracę tylko jeśli sama sobie stworzy taką możliwość – przekonuje Spodzieja. – Etykietka „najpiękniejszej” szkodzi tym bardziej, jeśli rekrutuje do pracy kobieta. Bo miss kojarzy się nie tylko z urodą, ale i z rozwiązłością.
Z pewnością nie jest w tym przekonaniu odosobniona zważywszy na niedawne doniesienia na temat modelek, które za odpowiednio wysokie pensje godzą się zostać dziewczynami do towarzystwa dla bogatych szejków. Jest jednak i druga strona medalu.
– Jako kobieta nie czuję się dyskryminowana, wręcz przeciwnie. Pracuję jako specjalista ds. marketingu w dużej korporacji. Spełniam się zarówno zawodowo, jak i prywatnie. Nie odczułam przedmiotowego traktowania ani podczas konkursu, ani po wygranej, wręcz przeciwnie - im dalszy etap, tym większy otrzymywałam szacunek. (…) Podróżuję, poznaję mnóstwo ludzi, robię rzeczy, których wcześniej nie miałam odwagi robić. Poznaję świat mody, który od zawsze mnie intrygował – przekonuje Miss Polski 2014 Ewa Mielnicka.
A jedyna w historii Polka, która otrzymała tytuł Miss World, Aneta Kręglicka w rozmowie z magazynem „Wysokie Obcasy” wspomina: – Od razu wrzucono mnie na głęboką wodę: dzisiaj wywiad w telewizji niemieckiej, jutro włoskiej, a potem raut na tysiąc osób z gwiazdami z Hollywood, z księciem Monako itd. A ja w imieniu biura Miss World miałam się wypowiadać czy prowadzić wydarzenie. Mówiłam już wtedy swobodnie w kilku językach. Zobaczyłam, że potrafię, daję radę. Przestawałam się bać. To była niezła szkoła życia.
Warto czy nie warto?
Odpowiedź na to pytanie jest prosta – warto pod warunkiem, że konkurs pokazywał będzie nie tylko piękno fizyczne, ale i to intelektualne, wewnętrzne. Eksperci za wzór podają tu zwłaszcza rywalizacje organizowane za granicą. To między innymi te wpisujące się w nurt stworzony przez Julię Morley, przewodniczącą konkursu Miss World – „Beauty with a purpose”, czyli „piękno, które ma cel”.
– Nie obchodzi mnie, czy czyjaś pupa jest o dwa cale większa. Naprawdę nie patrzymy na pupy uczestniczek. Słuchamy tego, co mówią – przekonuje sama Morley. A polski ekspert, socjolog i medioznawca profesor Wiesław Godzic dodaje, że to właśnie doskonalenie wewnętrznego piękna jest dla miss szczególnie ważne.
– Konkursy piękności były, są i będą – wyjaśnia Godzic. – Osobiście bardzo chciałbym, by we wszystkich chodziło nie tylko o fizyczność, ale właśnie o rodzaj bardzo dobrego wnętrza. O pokazanie intelektu, wartości, duszy, tego czym dany człowiek się interesuje, co ma do powiedzenia. I to od nas zależy czy wybory miss będą pokazem piękna prymitywnego, trwającego do momentu, w którym dana osoba otworzy usta czy będą wspaniałym spotkaniem z absolutem.
Ekspert wyjaśnia, że – by taki stan osiągnąć – od konkursów piękności konieczne jest odsunięcie wszelkich osób zaburzonych seksualnie czy emocjonalnie. Zaznacza jednak przy tym, że ogólny rachunek zysków i strat dla startujących w wyborach miss wychodzi zdecydowanie na plus.
– Pewien twórca show, którym się swego czasu zajmowałem i o którym pisałem mówił „nam pięknym jest lepiej” – puentuje Godzic. – Otóż tak jest rzeczywiście. I piękne osoby doskonale wiedzą, że można dostać prace wygrywając taki konkurs. Zwłaszcza, że dzisiejszy świat oszalał na punkcie piękna.
Napisz do autorki: malgorzata.golota@natemat.pl
Reklama.
Klaudia Spodzieja, miss województwa opolskiego
Konkurs poprzedzony był prawie dwutygodniowym zgrupowaniem. W tym czasie nagrano materiały promocyjne, ćwiczono choreografie i tak dalej. Wtedy też poinformowano nas o tym, iż - o czym nie wiedziałyśmy - jesteśmy sprawdzane. Prześwietlone zostały m.in. nasze prywatne profile na portalach społecznościowych, które były zresztą stale kontrolowane. Na osoby, które wypowiadają się na tematy kontrowersyjne czy w sposób sprzeczny z przyjętymi oczekiwaniami ( inne niż sesja zdjęciowa, wizyta u kosmetyczki lub praca charytatywna w przedszkolu) od razu patrzono w sposób, który sugerował, iż dziewczyna popełnia faux pas.
Miss kojarzy się z ,,pokojem na świecie" i mało istotnymi sprawami. Nie wolno niczego albo nikogo skrytykować, nawet w sposób merytoryczny – mówimy o banałach albo mamy milczeć.