– Strasznie się boimy, że jeśli zajrzymy do tej nieotwieranej od 70 lat szafy, wysypią się jakieś trupy. Strach każe nam barykadować tę szafę i wrzeszczeć, gdy ktoś chce ją otworzyć – mówił Konstanty Gebert w poniedziałkowym programie "Tomasz Lis na żywo" o aferze wokół oskarżenia Polaków o współudział w Holokauście przez szefa FBI Jamesa Comeya.
Konstanty Gebert zauważył, że w Polsce do ewentualnego udziału części narodu w Holokauście podchodzi się podobnie, jak w Turcji do sprawy rzezi Ormian, którą Turcy wypierają ze świadomości od ponad 100 lat. – My jesteśmy tacy sami. Wszyscy jesteśmy tacy sami – stwierdził gość Tomasza Lisa.
– W dalszym ciągu nie wiemy, jak się z tym tematem mamy uporać - przyznawał mu rację historyk Jan Grabowski z Uniwersytetu w Ottawie. - Wciąż nie wiemy, jakie był postawy Polaków w czasie Holokaustu. Spieramy się o to – zwracał uwagę naukowiec. Wykładający w Kanadzie historyk podkreślał, że nad Wisłą debata o stosunku Polaków do Żydów w czasie II wojny światowej wymaga pogłębienia, bo Holokaust to jedyny skrawek polskiej historii, który stale wzbudza globalne zainteresowanie.
– Polska świadomość historyczna ewoluuje w dziwnym kierunku – ocenił Jan Grabowski. Szczególne zdziwienie historyka z Ottawy wzbudza fakt, iż w badaniach społecznych z ostatnich lat większość Polaków oceniała, że naród polski wycierpiał w okresie II wojny światowej więcej niż naród żydowski. Jego zdaniem, z biegiem czasu powinno ujawniać się tymczasem więcej takich historii, jak ta dotycząca mordu z Jedwabnego. – To był antysemityzm głęboko zakorzeniony plus przyzwolenie, które dali Niemcy – mówił Grabowski o Holokauście w Polsce.
– Armia Krajowa potępiała zasadniczo wszelkie przejawy antysemityzmu – odpowiadał mu Andrzej Celiński. Lewicowy polityk przyznał jednak, iż Polacy wciąż mają bardzo poważny problem z poziomem wiedzy o postawach narodu wobec Żydów w okresie przedwojennym, podczas II wojny światowej i tuż po jej zakończeniu. Andrzej Celiński zwracał szczególną rolę na negatywną rolę duchowieństwa, które przed laty powszechnie używało argumentu, iż "Żydzi zabili nam Chrystusa". –Przekaz Kościoła katolickiego był absolutnie jednoznaczny – przypominał polityk.
– To szkoła Jana Tomasza Grossa – komentował natomiast zamieszanie wokół słów Jamesa Comeya prawicowy historyk Piotr Gontarczyk. W jego ocenie, zwolennicy oceny historycznej zaprezentowanej w głośnych "Sąsiadach" "zapisują do pomocników Holokaustu kogo tylko się da". Także tych, którzy po prostu byli bierni wobec Holokaustu, nie mieli zamiaru ani kolaborować z nazistami, ani ratować Żydów. – Pewne szkody w sferze publicznej ludzie tacy, jak Jan Tomasz Gross, czy film "Pokłosie" robią... – stwierdził Gontarczyk.
"Polscy pomocnicy..."
Przypomnijmy, iż kontrowersje wokół Jamesa Comeya pojawiły się, gdy dziennik "The Washington Post" opublikował tekst jego przemówienia wygłoszonego przed przedstawicielami środowisk żydowskich w nowojorskim Muzeum Holokaustu. "Za Holokaust odpowiadają wspólnicy nazistów z Niemiec, Polski i Węgier" – stwierdził tam dyrektor FBI.
Słowa te wywołały spore reperkusje dyplomatyczne. Przeciwko oskarżaniu Polski o współudział w zbrodniczym systemie nazistowskim zaprotestowało Ministerstwo Spraw Zagranicznych, marszałek Sejmu Radosław Sikorski oraz premier Ewa Kopacz. – Ignorancja, brak wiedzy historycznej i chyba jakieś pokłady dużej niechęci osobistej – komentował stanowczo zachowanie szefa FBI prezydent Bronisław Komorowski.
Sprawę załagodzić próbował natychmiast Departament Stanu USA, oraz ambasador Stanów Zjednoczonych w Polsce Stephen Mull, który został wezwany przez MSZ. – Nie uważamy w USA, że Polska była odpowiedzialna za Holokaust – zapewniał słynący z przyjaźni wobec naszego kraju dyplomata.
Comey mógł dalej milczeć?
Przed kilkoma dniami milczenie w tej kwestii przerwał też sam James Comey. Wpływowy Amerykanin odniósł do kontrowersji podczas wizyty w regionalnej kwaterze FBI w Knoxville w stanie Tennessee. W krótkim komentarzu stwierdził jednak, iż najbardziej żałuje tylko tego, że wypowiadając się o Holokauście użył nazw jakichkolwiek państw.