
Koniec żartów. Polscy klienci banków pokazują pazur. Na razie nieśmiało, ale wkrótce banki mogą mieć poważny problem – Polacy nie chcą być dłużej robieni w balona i mówią "stop banksterce". Coraz częściej rzucają wyzwanie wielkim bankom i zaczyna im to wychodzić. Nie tylko podczas ulicznych demonstracji, ale i na salach sądowych.
Frankowicze narobili na razie najwięcej rabanu, ale po swoje zgłaszają się też inni oburzeni łupieżczą - ich zdaniem - polityką banków. Grupa Stop Bankowemu Bezprawiu sporządziła czarną listę największych grzechów instytucji finansowych. Są na niej: kredyty pseudowalutowe, opcje walutowe, BTE, chwilówki, ignorowanie potrzeb konsumenta, polislokaty - ale to tylko wierzchołek góry piętrzących się problemów na linii konsument-bank.
"Nabici w mBank" - to najgłośniejszy przypadek pozwu zbiorowego w krótkiej, ale burzliwej historii potyczek sądowych kredytobiorców z instytucjami finansowymi. Wszystko zaczęło się od tego, że bank, wykorzystując niekorzystny i nielegalny zapis w umowach, zawyżał raty spłaty kredytów, uderzając w kieszeń klientów. 1247 Polaków, którzy stali się ofiarami mBanku, wzięło sprawy w swoje ręce i złożyło pozew. Dokonali niemożliwego - sąd przyznał im dwukrotnie rację, obalając tym samym mit o banku "nie do ruszenia".
Na pewno jest w tym wyroku mała sensacja - błąd w symulacji określającej cenę kredytu został ukarany przez sąd na tyle surowo, że teraz wszyscy powinniśmy wziąć do ręki nasze umowy i sprawdzać czy bank się gdzieś nie rąbnął. (...)sąd z nieznaną w polskim wymiarze sprawiedliwości pieczołowitością - ocierającą się o ekstrawagancję - podszedł do kwestii poinformowania klienta o wszystkich kosztach podpisywanej umowy. Gdyby takie podejście się upowszechniło, bankowi prawnicy musieliby zadrżeć o swoją skórę. Czytaj więcej
Zapomnijmy na chwilę o kredytach walutowych, przecież banki znają mnóstwo innych sposobów na zbicie fortuny kosztem klienta. W sektorze kredytów gotówkowych wcale nie jest lepiej, a po obniżeniu stopy lombardowej, banki upychają ukryte koszty kredytu, gdzie się da, tak żeby konsument uwierzył, że decyduje się na najlepszy z możliwych produkt bankowy.
Stopa lombardowa
Określa cenę, po której bank centralny udziela bankom komercyjnym pożyczek pod zastaw papierów wartościowych Czytaj więcej
Czuję, że zrobili mnie na szaro. Teraz, żeby mieć darmowe konto muszę zrobić obrót kartą na poziomie 700 zł! Wcześniej wystarczyło 200 zł. To rozbój w biały dzień. Nie powinno tak być.
Bank zastawia na klienta różne pułapki. Ukryty koszt z tytułu prowadzenie konta to tylko niewielka część mechanizmu. Oprócz tego, szczególną czujność zalecałbym w sprawach związanych z depozytami i produktami inwestycyjnymi. Nie zapominajmy np. o tym, że oprocentowanie jest zawsze podawane w skali rocznej i brutto, więc jeśli - dla przykładu wpłacimy 1000 zł na trzy miesiące kapitalizacji z lokatą 5 proc., to po tym okresie nie będziemy mieć na czysto 1050 zł. Drugą rzeczą są plany regularnego oszczędzania - jeśli zerwiemy umowę przed upływem określonego w umowie czasu, grozi nam utrata oszczędności.
Napisz do autora: dominika.majewska@natemat.pl
