Polacy w czasie wojny zdobywali niemiecką ziemię i nie byli to wyłącznie żołnierze 1 Armii Wojska Polskiego, bijącej się u boku Armii Czerwonej. Dokładnie 70 lat temu, gdy Hitler już nie żył, a Berlin ogłosił kapitulację, nasi rodacy z charakterystycznym napisem "Poland" na mundurach zdobyli twierdzę Wilhelmshaven.
Zanim jednak żołnierze 1 Dywizji Pancernej gen. Stanisława Maczka wbili przysłowiowy gwóźdź do trumny III Rzeszy, przeszli przez kilka państw pokonując dystans ok. 1800 kilometrów.
Na pomoc powstaniu
W początkach sierpnia 1944 roku, gdy krwawy ogólnoświatowy konflikt wkraczał w finałową fazę, tysiące polskich wojskowych stanęło na francuskiej ziemi. Jedni byli pełni nadziei, inni rwali się do walki - za umęczoną Polskę, za niemieckie mordy, za wolność. Nie wszyscy jednak zdawali sobie sprawę z tego, co tak naprawdę ich czeka na obcej ziemi.
W sercu okupowanej Polski, która już pięć lat znosić musiała niemiecką niewolę, trwało akurat wielkie powstanie. Od kilku dni Warszawa stawiała zacięty zbrojny opór Niemcom; mało tego, początkowo powstańcy odnosili nawet sukcesy. Wieść o zbrojnym zrywie polskiego podziemia szybko dotarła do północnej Francji.
– Dziękowaliśmy wtedy losowi, że znajdowaliśmy się na froncie i że lada dzień sami pójdziemy do bitwy. Nie wyobrażaliśmy sobie, jak można by przeżyć gdzieś na spokojnych tyłach w jakiejś Szkocji świadomość tego, co się w tej chwili dzieje w Warszawie – wspominał gen. Franciszek Skibiński.
Polscy żołnierze z utęsknieniem wyczekiwali chwili, kiedy dotrą do ojczyzny, dlatego też pełni nadziei czekali na swój chrzest bojowy. Niektórzy nawet gotowi byli iść na odsiecz pogrążonej w walce stolicy.
On, jak i wielu jego towarzyszy broni, nie spodziewał się jednak, że przechodząc cały szlak bojowy ze swą dywizją, spędzi pod bronią aż 283 dni. Przez cały ten okres wszyscy żołnierze gen. Maczka - zgodnie z zaleceniem swego charyzmatycznego dowódcy - mieli bić się twardo, ale po rycersku.
Za Westerplatte!
I zemścić się na oprawcach za dotychczasowe pięć lat wojny. – Za Warszawę, za Kutno, za Westerplatte i za setki i tysiące bezbronnych ofiar, które zginęły z ręki zaborcy. Żądamy rachunku za każde polskie życie, które zabrali Niemcy – oznajmił swym podwładnym gen. Maczek.
Niemcy przedstawiali Polaków w wyjątkowo niekorzystnym świetle, to też francuscy cywile różnie reagowali na żołnierzy z kraju nad Wisłą. Ale w Belgii, a już szczególnie w Holandii, nasi byli witani jak bohaterowie. Kończył się październik 1944 roku, gdy żołnierze gen. Maczka wyzwolili Bredę.
Udało się przynieść mieszkańcom miasta wolność, a przy okazji ocalić jego zabytkową zabudowę. Holendrzy nosili Polaków na rękach. Powiewały biało-czerwone flagi, a w oknach sklepów umieszczano napisy Dziękujemy Wam, Polacy!
Żołnierzom dywizji wręczano kwiaty i upominki. Doszło nawet do sytuacji, w której polski dowódca był zmuszony zakazać swym podkomendnym przyjmowania prezentów oraz korzystania z gościnności cywilów, aby nie opóźniać dalszego marszu dywizji.
Wyzwolenie Oberlangen
Wraz z nastaniem wiosny żołnierze gen. Maczka przystąpili do ostatecznej rozprawy z nieprzyjacielem. 8 kwietnia 1945 roku przekroczyli granicę z Niemcami, wchodząc na terytorium znienawidzonej III Rzeszy. Historia zatoczyła koło.
– Niemcy nie przestały być wrogiem nr 1. Czyż dlatego, że nowy wróg – na odmianę +wróg aliant+ zagroził od wschodu – mamy zapomnieć o wrześniu 1939 r., zburzonej Warszawie, o Oświęcimiu, o Dachau?” – pytał gen. Maczek.
Jego dywizja, podążając w kierunku północno-wschodnim, 12 kwietnia wyzwoliła niemiecki obóz jeniecki w Oberlangen (Stalag VI C). Tam Polacy zastali... ponad 1700 Polek, uczestniczek powstania warszawskiego. Nie dotarli na czas do okupowanej stolicy z pomocą, ale teraz nieśli ją uwięzionym bohaterkom.
Na niemieckim wybrzeżu
Wielu żołnierzy gen. Maczka odnalazło w Oberlangen swoich najbliższych, inni spotykali kobiety swego życia. Ale to był jedynie przystanek na żołnierskiej drodze. Dalszy szlak wiódł przez niemieckie wybrzeże, gdzie wciąż w oporze tkwiła załoga bazy marynarki wojennej w Wilhelmshaven. Polacy zamierzali go jak najszybciej złamać.
Tak też się stało - 5 maja, po walce, kapitulacja obrońców bazy stała się faktem. Prawie 34 tys. Niemców powędrowało do polskiej niewoli, co stanowiło ok. dwie trzecie wszystkich jeńców Wehrmachtu, pojmanych przez żołnierzy dywizji w latach 1944-1945.
Polscy żołnierze walczyli do samego końca, a nawet trzy dni dłużej... "Wzięli" Wilhelmshaven już po kapitulacji Berlina (2 maja) oraz samobójczej śmierci Adolfa Hitlera (30 kwietnia). Klęska III Rzeszy w wojnie stała się faktem. Polacy - jako jedni z aliantów - wojnę wygrali. Co z tego, skoro nie doczekali się laurów należnych zwycięzcom.
Mówię: Chłopcy, przecież my tu jesteśmy, mamy 381 czołgów, my tam będziemy za parę tygodni! Nie zdawałem sobie sprawy, ile kilometrów było z Francji do Warszawy. Oczywiście, wojna nie chciała się skończyć ani za dwa, ani za trzy tygodnie.
J. Pałka, M. Venken, K. M. Zalewski, "Żołnierze generała Maczka", Warszawa 2013
Zofia Rusecka, więźniarka Oberlangen
Emocje szalone, łzy, krzyki, płacz. Zdarzały się nawet z tej radości przypadki zaburzeń psychicznych u niektórych dziewczyn, lekarze to stwierdzili.
J. Pałka, M. Venken, K. M. Zalewski, "Żołnierze generała Maczka", Warszawa 2013