– Gdziekolwiek się nie pojawię, wszyscy mówią, że w pierwszej turze zagłosują na Kukiza. Niestety obawiam się, że znaczna część tych ludzi, którzy głosują dla protestu czy żartu, nie ma świadomości, że może doprowadzić do niebezpiecznego zjawiska. Na jesień możemy mieć w parlamencie duże ugrupowanie antysystemowe – mówi w "Bez autoryzacji" Władysław Frasyniuk.
Kampania prezydencka zbliża się do końca, a jej ostatnim fenomenem jest dwucyfrowe poparcie dla Pawła Kukiza. Dziwią pana notowania muzyka?
Nie, te sondaże nie są dla mnie zaskakujące. Szczerze powiedziawszy od dłuższego czasu było widać, że w jego przypadku realne jest przekroczenie 10 proc.. Gdziekolwiek się nie pojawię, wszyscy mówią, że w pierwszej turze zagłosują na Kukiza, a w drugiej na Komorowskiego, żeby dać mu sygnał, że o ludzi należy się jednak starać. Kukiz ma jedną, bardzo dużą zaletę – w przeciwieństwie do innych kandydatów jest naturalny i spontaniczny. Politycy generalnie mówią obłym, niezrozumiałym językiem, a on ma żywy kontakt z ludźmi, wygląda na człowieka przejmującego się ich sprawami. To powoduje, że jest po prostu wiarygodniejszy.
Tylko czy nadaje się na prezydenta? I jak ma się do tego antysystemowy przekaz?
Niestety obawiam się, że znaczna część tych ludzi, którzy pójdą i zagłosują na niego dla protestu czy żartu, nie ma świadomości, że może doprowadzić do niebezpiecznego zjawiska – postawienia na jesień na scenie politycznej i pojawienia się w parlamencie dużego ugrupowania antysystemowego. Jestem przekonany, że Kukiz z wynikiem przekraczającym 10 proc. utworzy własną partię, a jeśli zabraknie mu doświadczenia zrobi to z Korwin-Mikkem. W takim wariancie powstanie partia, która moim zdaniem wraz z PiS-em może odtworzyć układ węgierski. PiS będzie Orbanem, a Kukiz polską wersją Jobbiku.
A może Kukiz od razu pójdzie na współpracę z Kaczyńskim? Taki wariant jest możliwy czy oznaczałby dla muzyka polityczne samobójstwo?
Sądzę, że Kaczyński jest człowiekiem bardzo pragmatycznym, więc pewnie z jakąś propozycją do Kukiza się uda. Natomiast on się pewnie nie zgodzi, bo po prostu mu się to nie opłaca. Poza PiS czy ewentualnym przyszłym rządem jest zdecydowanie bardziej widoczny i wiarygodny.
Wie pan co mnie najbardziej zaskakuje? Że na Kukiza będą głosować nie tylko młodzi i zbuntowani. Pójdą też ludzie wykształceni, o socjalliberalnych poglądach, którzy marzą o spokoju, ładzie i porządku, jak w bogatych państwach europejskich. Oni pójdą na znak sprzeciwu. I ja do nich mówię: uwaga, bo nie wiecie, co sobie fundujecie.
Jak pan generalnie ocenia tę kampanię? W mediach sporo jest narzekania, że stoi na dość niskim poziomie.
Tak, niestety żart Tuska stał się faktem i wybieramy gościa, który będzie zarządzał żyrandolem. Być może poziom tej kampanii to jest sygnał, że należy zmienić sposób wybierania prezydenta. Być może to jest kropka nad i, by prezydenta wybierało Zgromadzenie Narodowe. Ta kampania jest po prostu obraźliwa dla społeczeństwa, bo poza Komorowskim mamy dramatycznie słabych kandydatów. Nawet w sporcie, jak się bierze kelnerów, by mistrz ich obił, to stoją oni na wyższym poziomie. To jest też sedno porażki Komorowskiego, która polega na tym, że nie będzie zwycięstwa w pierwszej turze. Bo on po pięciu dobrych latach powinien wszystkich rozproszyć jak kury na drodze.
Szczególnie szokuje mnie jedyna kandydatka w stawce. Jedyne, co ją interesuje, to propozycja rozbieranej sesji w "Playboyu". Ona wyraźnie chce stać się pierwszym kandydatem na prezydenta, który w takiej roli wystąpi. Ona nie zabiega o żadne pierwsze miejsce, tylko o rozpoznawalność, by stać się celebrytką. To pokazuje, jak dramatyczna jest ta kampania.
W jednym z wywiadów powiedział pan, że zagłosuje na Komorowskiego. Z zaciśniętymi zębami? Jego kampania jest jednak dość słaba.
Tak, to bardzo słaba kampania. Prezydent ma słabe zaplecze. Jego sztab jest dramatycznie słaby, niespójny, bez przekazu. Poza tym słabiuteńkie okazało się też zaangażowanie PO w kampanię. Identyfikacja Platformy z prezydentem jest żadna, a to w interesie Platformy jest to, by prezydent był z nią utożsamiany. Przecież wizerunek Komorowskiego jest znacznie lepszy niż wizerunek Kopacz czy innych liderów.
Myślę, że w drugiej turze prezydent jednak wygra, bo skończą się żarty. Ludzie mają świadomość, że trzeba wybrać kogoś przewidywalnego, kto nie popełni błędu, bo jesteśmy przecież w bardzo trudnej sytuacji międzynarodowej. Tak to sobie wyobrażam.