
Reklama.
Francuska komisja ds. katastrof lotniczych ustaliła, że w dniu katastrofy, podczas porannego lotu Airbusem A320 (tym samym, który roztrzaskał się w górach), Lubitz pięciokrotnie w ciągu ledwie czterech minut obniżał samolot, a potem gwałtownie zwiększał jego wysokość. Załoga i pasażerowie nie zorientowali się, bo robił to podczas podchodzenia do lądowania.
– Nie mogę spekulować na temat tego, co działo się w jego głowie. Mogę tylko powiedzieć, że wciskał ten przycisk, by zmienić minimalne ustawienia do stu stóp oraz że zrobił to kilka razy – skomentował szef komisji Remi Jouty.
Z opublikowanego właśnie raportu wynika, że Lubitz przećwiczony manewr wykonał kilka godzin później, podczas feralnego lotu. Kiedy kapitan maszyny wyszedł z kokpitu, drugi pilot przejął stery, korzystając z autopilota obniżył wysokość do stu stóp, po czym zwiększył prędkość. Tak doszło do katastrofy we francuskich Alpach, w której zginęło w sumie 150 osób, głównie obywatele Niemiec i Hiszpanii.
Francuscy śledczy podkreślają, że badanie katastrofy na wstępnym raporcie się nie kończy. Nadal przyglądają się "niedociągnięciom systemowym, które mogły doprowadzić do tego wypadku i podobnych zdarzeń". Końcowy raport ma być gotowy za rok i ma zawierać rekomendacje dla linii lotniczych. Chodzi m.in. o "równowagę między tajemnicą lekarską a bezpieczeństwem lotów".
Eksperci koncentrują się na tym wątku, bo po katastrofie wyszło na jaw, że Lubitz leczył się psychiatrycznie z powodu skłonności samobójczych. Dodatkowo miał problemy z okiem i z tego powodu bał się o utratę pracy. Zataił nawet przed lekarzami fakt, że pracuje jako pilot.
Źródło: TVP Info